Trump w Białym Domu – wyzwania i szanse dla Polski i polskiego rządu
Publikujemy analizę Warsaw Enterprise Institute odnośnie do zwycięstwa kandydata Republikanów Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
Dla polskiego rządu prawdziwym wyzwaniem będzie odpowiedź na pytanie - jak obecny chaos i niepewność na arenie międzynarodowej obrócić na naszą korzyść? Warunkiem są jasno określone priorytety, prosty przekaz, szybkie ustanowienie kontaktów z przejściową ekipą Trumpa. A kiedy już to się powiedzie, unikanie tak charakterystycznego dla Polskich rządów popadania w przesadne uwielbienie i uzależnienie się od Stanów Zjednoczonych.
STANOWISKO WEI
Donald Trump nie uspokoi „osłupiałych” mediów, nie zjedna sobie europejskich przywódców, widzących w nim zapowiedź własnej porażki w zbliżających się wyborach. Zanim świat oswoi się z końcem socjaldemokratycznej epoki, spodziewajmy się napięć na linii Berlin/Bruksela – Waszyngton, czego najgorszym efektem byłoby zbliżenie na linii Kreml – Biały Dom. Każda, nawet chwilowa, destabilizacja polityczna i niepewność na arenie międzynarodowej jest dla Polski zagrożeniem. Zwłaszcza jeżeli dotyczy naszego najpotężniejszego sojusznika. Dla polskiego rządu prawdziwym wyzwaniem będzie odpowiedź na pytanie - jak obecny chaos i niepewność na arenie międzynarodowej obrócić na naszą korzyść? Warunkiem są jasno określone priorytety, prosty przekaz, szybkie ustanowienie kontaktów z przejściową ekipą Trumpa. A kiedy już to się powiedzie, unikanie tak charakterystycznego dla Polskich rządów popadania w przesadne uwielbienie i uzależnienie się od Stanów Zjednoczonych.
Zbliżać się, kiedy wszyscy się oddalają
Cokolwiek rząd chce przedsięwziąć, musi działać bardzo szybko. W chwili, kiedy czytacie państwo nasze memorandum, Donald Trump i jego ekipa kreśli plan na pierwsze 100 dni rządów. Wiele zależy od osób, które znajdą się w jego administracji, ale wiele możemy wnosić po wynikach i hasłach wyborczych, które doprowadziły Trumpa do Białego Domu. Republikanie wygrali te wybory dzięki obietnicy drastycznej obniżki podatków i agresywnej kampanii anty-establishmentowej. Żeby lepiej zrozumieć priorytety Białego Domu wystarczy sięgnąć do naszych własnych doświadczeń. Rok temu PiS dochodził do władzy z hasłami walki z układem i korupcją. Podobnie jak Trump zapowiadał programy poprawy jakości życia najuboższych i rzucał rękawice globalnym korporacjom.
Wynik wyborów natychmiast został oprotestowany. Przeciwko Trumpowi na ulice wyszło kilka tysięcy osób w całych Stanach Zjednoczonych, co nie jest może znaczącym wynikiem, ale dzięki zaprzyjaźnionym mediom rzecz została rozdmuchana do niebotycznych rozmiarów. Tak jak w przypadku PiS, Trump musi się natychmiast zmierzyć z nieprzyjazną postawą zagranicy, w szczególności europejskich przywódców. Naturalną reakcją będzie szukanie szybkich sukcesów w kraju. Jak zauważyła wpływowa konserwatywna publicystka Ann Coutler, „wszystko co teraz musi robić dzień po dniu przez sto dni, to budować obiecany mur na granicy z Meksykiem”. To oczywiście przenośnia, ale chodzi o szybkie decyzje i wywiązywanie się z obietnic wyborczych: odkręcenie reformy zdrowia, zmiany w programie klimatycznym, projekty infrastrukturalne i propozycje cięć podatkowych. Jeżeli nie dojdzie do poważniejszych wstrząsów w świecie, polityka zagraniczna zejdzie na drugi plan. To, czego Biały Dom będzie teraz chciał od świata, to przede wszystkim chwili wytchnienia i uwiarygodnienia.
To może być unikalna okazja dla Polski. W przeciwieństwie do rządów w Berlinie i Paryżu, możemy znaleźć się obok Wielkiej Brytanii wśród państw otwartych na szybkie nawiązanie relacji z nowym prezydentem elektem. Nie będziemy jedyni. Rosja z pewnością będzie chciała stworzyć, przynajmniej pozory, kolejnego resetu. Dlatego konieczne jest błyskawiczne nadrobienie zaniechań i błędów naszej dyplomacji, jakimi niewątpliwie było dotychczasowe unikanie kontaktów z ekipą Trumpa czy choćby z konserwatywnymi kongresmenami i senatorami.
Warsaw Enterprise Institute jak mało kto może wypowiadać się w tej kwestii. Od roku usiłowaliśmy pomoc wpływowym działaczom konserwatywnym z US w nawiązaniu kontaktów z polskim rządem i Prezydentem Dudą, kiedy jeszcze tamtej stronie zależało na kontakcie. Udało się to w mocno ograniczonym stopniu. Niewykorzystana została również w tym celu wizyta Pani premier w Stanach Zjednoczonych.
Zmarnowaną szansę nawiązania kontaktu z Trumpem i przejściową ekipą prezydenta elekta dziś będzie trudniej nadrobić. Dlatego sugerujemy niekonwencjonalne metody i jak najszybsze powołanie specjalnego zespołu przy MSZ do opracowania strategii dyplomatycznej. Powinni wejść do niego, oprócz ministerialnych ekspertów, osoby dysponujące osobistymi czy biznesowymi kontaktami z racji swoich doświadczeń zawodowych, przedstawiciele organizacji pozarządowych mający nieformalne powiązania z konserwatywnymi think tankami w USA. Plan działań powinien powstać w przeciągu dni a nie tygodni.
Małżeństwo Trump - Putin
Wiele wcześniejszych wypowiedzi Donalda Trumpa może napawać polski rząd niepokojem. Zwłaszcza odnośnie państw bałtyckich czy NATO. Nie wiemy, czy Trump faktycznie chce podjąć grę Putina, co sugerował kilka razy podczas swoich wieców wyborczych. Wiemy natomiast do czego będzie dążył Putin, któremu marzy się reaktywacja zimnowojennego podziału świata na strefy wpływu. Dziś wydaje się to mało prawdopodobne, ale nie możemy szczędzić wysiłków żeby ograniczyć takie ryzyko.
Priorytetem Polski powinno być publiczne potwierdzenie amerykańskich deklaracji w sprawie wojsk stacjonujących w Polsce i dalszych prac przy budowie systemu antyrakietowego w Redzikowie.
Polska dyplomacja z całą pewnością nie może czekać na oficjalny komunikat Białego Domu w tej sprawie. Putin nie będzie szczędził nakładów finansowych i wszelkich narzędzi do nawiązania dialogu z Trumpem.
Polska powinna uzyskać nieformalne gwarancje od prezydenta elekta przed 20 stycznia, czyli przed pierwszym orędziem 45 prezydenta USA w Kongresie. Nasza dyplomacja za cel powinna sobie postawić, żeby w orędziu znalazły się słowa potwierdzające amerykańskie zobowiązania.
Czasu zostało bardzo mało. Stąd też jeszcze raz podkreślamy konieczność powołania specjalnej grupy roboczej przy MSZ, wykorzystanie wszystkich formalnych i nieformalnych środków oraz najmocniejszych argumentów, jakie ma dziś Polska.
Co na pewno nie zadziała?
Z wypowiedzi Trumpa w czasie kampanii wyborczej wiemy już, że dotychczasowe argumenty o obronie demokracji przed rosyjskim imperializmem są niewystarczające. Trump bardzo pragmatycznie spogląda na politykę zagraniczną, wyłącznie pod kątem twardych interesów Ameryki. Jakakolwiek retoryka musi zawierać w sobie elementy istotne dziś dla Trumpa z punktu widzenia polityki wewnętrznej, tj. zagrożenie dla amerykańskich interesów handlowych, namacalne korzyści dla biznesu, czy rozwiązania ograniczające ryzyko wysyłania amerykańskich wojsk do Europy.
Co Polska może dać Ameryce?
Niezależnie od obietnic wyborczych, nie spodziewajmy się, że Polska znajdzie się w agendzie Białego Domu. Na pewno nie będzie to coś, co Trump uzna za priorytet swojej polityki zagranicznej. Co najwyżej możemy liczyć, że Polska jako kraj wydający więcej niż przeciętne państwo NATO na zbrojenia, znajdzie się na liście prymusów. Istotnym argumentem za budowaniem mostów z Warszawą może być nie tylko przyjazny stosunek polskiego rządu, w dużej mierze podzielającego poglądy Trumpa, ale też planowane zamówienia wojskowe. Coś co może przemawiać do Trumpa, potrzebującego szybkich sukcesów gospodarczych. 130 mld złotych na nowy sprzęt wojskowy jest sumą interesująca nawet dla Ameryki. Na dziś naszym problemem nie jest jednak skala wydatków a sposób w jaki tymi pieniędzmi zarządzamy. Czyli brak przejrzystego mechanizmu zakupowego. Amerykańskie firmy cieszą się specjalnymi względami polskiego rządu, ale nawet one nie mogą się połapać w procesie decyzyjnym.
Jeżeli Polska chce być poważnie traktowana przez amerykańskich dostawców, musi natychmiast stworzyć nowy, przejrzysty system zakupowy broni. Obecny system jedynie osłabia naszą pozycję przetargową.
Sporym wyzwaniem dla rządu w Warszawie będzie mądre poruszanie się w matni dyplomatycznej między Brukselą a Waszyngtonem. Dotychczas finezyjna gra była specjalnością polskich dyplomatów. Wsparcie dla Donalda Trumpa nie powinno być nachalne i nie powinno antagonizować rządów w Paryżu czy Berlinie. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy wciąż niejasne pozostają założenia polityki zagranicznej Trumpa względem Rosji. W żadnym wypadku nie radzimy jednak odkładania działań dyplomatycznych na później. Niewykluczone, że właśnie w tych dniach decydować będzie się architektura przyszłej Europy i nasze bezpieczeństwo na kolejne 5 – 10 lat. Zwłoka i zaniechania mogą być najkosztowniejszym błędem polskiej polityki zagranicznej od 1945 roku.
Źródło: WEI
Źródło: prawy.pl