Edyta Piłat: Made in Poland, czyli ZROBIONE W POLSCE
Powszechnie widoczny jest zalew polskości przez wytwory innych państw i cywilizacji, a wszystko co zagraniczne w dalszym ciągu nas fascynuje. Takie zjawisko wynika z pewnością z faktu, że sami Polacy nie są do końca pewni wartości produkowanych przez siebie dóbr.
Jak może być inaczej, kiedy, na przykład, prawie wszystkie rdzennie polskie zakłady przemysłowe z kretesem zlikwidowano. Sami sobie zabraliśmy miejsca pracy. Zagadnienie jest tym bardziej warte rozpatrzenia, gdyż mówi się o nas w świecie, że sami siebie pozbawiamy swoich wartości.
Jest komfortem - przyzna mi przecież rację każdy inteligentny obywatel naszego państwa - urodzić się, wychowywać, a później pracować na rzecz własnego ojczystego regionu. Produkować lub powielać dobra wytwarzane w rdzennym kraju i promować te cechy, sygnowane podpisem: zrobione w Polsce.
Zatrważający jest z kolei - pogląd młodych Polaków na temat, że lepsze wszystko to co „niepolskie”. Niby na jakiej podstawie się tak twierdzi... Nie powinniśmy, my Polacy, bezustannie hołdować frazeologizmowi „Cudze chwalicie swego nie znacie”. Powinno się raczej rozpatrywać tę myśl w kontekście: „Cudze – znamy, ale swoje – wychwalamy”.
Nawet nie znają swego - czyli dobrego i wartościowego - młodzi Polacy, zapewne dlatego, że tuż po ukończeniu szkół, gdzie kształci się szlachetne polskie tradycje - tego jestem pewna, wyjeżdżają „za pracą” do krajów ościennych.
Jeszcze bardziej niepokojące jest to, co wynika z moich obserwacji młodych absolwentów, że po długoletnich wyjazdach zagranicznych, młodzi ludzie postanawiają jednak wrócić do Ojczyzny, do macierzy, w której nie budowali przecież ani ostoi, ani własnych wartości. To „samopozbawianie” się korzeni przez młodzież polską, obserwuję z tym większą trwogą, gdyż jak się okazuje narodem, który nie ma mocno ugruntowanych własnych korzeni - bardzo łatwo jest manipulować.
Jest zasadne zatem pytanie ile jeszcze czasu będziemy odreagowywać reżimy i systemy, w których żyli przecież nie młodzi obywatele tego kraju, ani nawet ich rodzice, lecz dziadkowie czy pradziadkowie. Czy naprawdę polska starszyzna jest skuteczna jedynie w przekazywaniu swoim dzieciom czy wnukom „ucieśnionych ideologii”?
Bardziej zasadne i pozytywne byłoby „dopięcie młodym skrzydeł” poprzez zapewnienie ich i przekonanie, że własną wytężoną pracą, dla swojego własnego kraju – są w stanie osiągnąć życiowy sukces.
Edyta Piłat
Źródło: prawy.pl