75. rocznica niemieckich zbrodni w Łobżenicy
Jesienią 1939 r. należący do Selbstschutzu Niemcy zamordowali ok. 200 mieszkańców wielkopolskiej Łobżenicy i sąsiednich miejscowości. Zaprowadzony przez nich terror przybrał tak brutalną formę, iż zmusił do oficjalnej reakcji niemieckie władze.
Łobżenica, leżąca tuż przy ówczesnej granicy polsko-niemieckiej, została zajęta przez oddziały Wehrmachtu już w pierwszym dniu wojny. Wkrótce potem w mieście uaktywniły się bojówki paramilitarnego Selbstschutzu złożonego z przedstawicieli niemieckiej mniejszości narodowej.
Organizacją jego struktur zajmował się Werner Köpenick. Komendantem został miejscowy Niemiec, Hermann Seehaver, który pełnił jednocześnie funkcję komisarycznego burmistrza Łobżenicy. Jego zastępcą był volksdeutsch Harry Schulz, który wkrótce stał się głównym inspiratorem antypolskiego terroru.
W mieście i okolicy rozpoczęły się aresztowania, których ofiarą, w myśl akcji „Inteligencja”, padali przede wszystkim przedstawiciele polskiej elity intelektualnej. Aresztowanych osadzano początkowo w łobżenickim więzieniu sądowym, którym przez pierwsze miesiące okupacji zarządzał Selbstchutz. Panowały w nim bardzo ciężkie warunki, w niewielkich celach stłoczono około pół tysiąca więźniów.
Aresztowanych poddawano regularnym przesłuchaniom, podczas których byli torturowani. Więzione kobiety gwałcono. Do listopada 1939 r., kiedy to więzienie przeszło w zarząd niemieckiej policji, wielu przetrzymywanych w nim Polaków zostało zamordowanych - zakatowanych na śmierć, rozstrzelanych lub powieszonych.
Selbstchutz mordował też w egzekucjach poza miastem, w okolicznych lasach i pobliskich miejscowościach. Jednym z takich miejsc było sanktuarium maryjne w pobliskiej Górce Klasztornej, w którym początkowo znajdował się obóz przejściowy dla polskiego duchowieństwa katolickiego.
W połowie listopada 1939 r. przetrzymywani tam księża i zakonnicy zostali wywiezieni w okolice Nakła i tam zamordowani. Na ich miejsce sprowadzono kilkudziesięcioosobową grupę Polaków i Żydów. 23 listopada pijani członkowie Selbstschutzu dowodzeni przez Schulza bestialsko zamordowali wszystkich więźniów. Jedna z uwięzionych, Anna Jaworska, uczestniczka powstania wielkopolskiego, została związana linami i rozerwana na pół.
Łącznie ofiarami mordów dokonywanych przez Selbstschutz jesienią 1939 r. padło około 200 mieszkańców Łobżenicy i okolicznych miejscowości, w tym około 60 duchownych katolickich.
W styczniu 1940 r. do prokuratury okręgowej w Bydgoszczy wpłynęło zawiadomienie złożone przez funkcjonariuszy żandarmerii z Łobżenicy, informujące o licznych przestępstwach Schulza, w tym dokonywanych przez niego gwałtach na polskich i żydowskich kobietach, co w świetle niemieckiego prawa stanowiło zbrodnię „pohańbienia rasy”.
Waga zarzutów była tak duża, że Schulzowi wytoczono proces przed Sądem Specjalnym w Bydgoszczy. W lipcu 1940 r. został skazany na 15 lat ciężkiego więzienia oraz pozbawienie praw obywatelskich na 10 lat.
Do 1945 r. przebywał w więzieniu w Koronowie, po wojnie ukrywał się pod zmienionym nazwiskiem w Szczecinie. Przypadkowo rozpoznany został jednak aresztowany i skazany na karę śmierci przez powieszenie. Wyrok wykonano w 1954 r.
Pozostali dowódcy łobżenickiego Selbstschutzu – Werner Köpenick i Hermann Seehaver – zamieszkali po wojnie w Niemczech Zachodnich. Żaden z nich nie został postawiony przed sądem.
W 1945 i 1965 r. w kilku miejscach straceń pod Łobżenicą dokonano ekshumacji pomordowanych ofiar. Szczątki pochowano w zbiorowej mogile na cmentarzu parafialnym w Łobżenicy.
opr. Paweł Brojek
źródło: Barbara Bojarska. Zbrodnie Selbstschutzu w Łobżenicy. „Przegląd Zachodni”. 5-6, 196.
Włodzimierz Jastrzębski: Terror i zbrodnia. Eksterminacja ludności polskiej i żydowskiej w rejencji bydgoskiej w latach 1939-1945. Warszawa: Interpress, 1974.
Zachariasz Kruża: Swastyka nad Górką Klasztorną. Górka Klasztorna: Zgromadzenie Misjonarzy Świętej Rodziny, 1982.
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl