Michał Koźlik: Reakcja słuszna, ale spóźniona

0
0
0
/

Od pewnego czasu możemy obserwować swoiste przebudzenie się różnych ruchów i stowarzyszeń kościelnych sprzeciwiających się nieustającej medialnej nagonce na Kościół. Najnowszy list Akcji Katolickiej do prezesa TVP jest tego dobrym przykładem. To wszystko jednak dzieje się za późno.

 

Zmasowany atak mainstreamowych mediów na polskich duchownych nie trwa od dziś. Rozpoczął się kilkanaście tygodni temu. Dlaczego jednak dopiero od kilkunastu dni można zauważyć akcje "w obronie" księży organizowane przez świeckich? Dlaczego wcześniej, gdy ta nagonka przeżywała rozkwit, nikt nie odważył się na takie kroki?


W niedzielę w kościołach diecezji tarnowskiej odczytywany był list Akcji Katolickiej skierowany
do prezesa Telewizji Polskiej. Elita katolickiego laikatu pisze w nim między innymi: „Od dłuższego czasu jesteśmy niemal codziennie epatowani informacjami nadawanymi przez programy informacyjne Telewizji Polskiej o przypadkach pedofilii z udziałem duchownych Kościoła Katolickiego w Polsce. Częstotliwość pojawiania się tych informacji oraz sposób ich prezentacji sprawiają na odbiorcach wrażenie, że duchowieństwo polskie to ludzie, przed którymi za wszelką cenę rodzice powinni chronić swoje dzieci. Jest to całkowicie fałszywy obraz”.


Autorzy listu zapewniają, że jako zaangażowani w życie Kościoła katolicy nie spotykają się z takimi nadużyciami. Apelują by TVP pozwoliła organom ścigania rozwiązywać takie sprawy i upubliczniała je dopiero po sądowych wyrokach. Dobrze, że taki list się pojawił. Szefostwo telewizji zobaczy, że nie da się Polakom (przynajmniej nie wszystkim) robić wody z mózgu.


Jednak takie reakcje są zdecydowanie spóźnione. Powinny były się pojawić już wtedy, gdy zaatakowano – jeszcze wtedy zupełnie bezpodstawnie - arcybiskupa Józefa Wesołowskiego, Nuncjusza Apostolskiego na Dominikanie. Trzeba było protestować też później, przy sprawie proboszcza z warszawskiego Tarchomina, a także kompletnie zniszczonego w mediach ks. Gila, czy wreszcie ks. Bochyńskiego z Łodzi. A już na pewno potrzeba było takich reakcji, gdy bezpardonowo zaatakowano naszych biskupów (abp. Józefa Michalika i abp. Henryka Hosera).


Niestety, nikt z nas chrześcijan (publicystów, działaczy diecezjalnych, ludzi kultury czy wreszcie zwykłych wiernych) nie powiedział głośnego STOP owej nagonce. Sprzeciw może i się pojawiał ,ale był niewyraźny, rozproszony, niepewny i pełen lęku.


Tymczasem trzeba było powiedzieć wprost:


„Sprzeciwiamy się manipulacji mediów, dla których pedofilia stała się pretekstem do niszczenia ludzi. Sprzeciwiamy szastaniu nazwiskami kapłanów, którzy nawet nie usłyszeli prokuratorskich zarzutów, lub też zanim je usłyszeli. Protestujemy przeciwko skłócaniu społeczności parafialnych, sianiu umyślnego zamieszania, aby ładnie wyglądało to w telewizyjnych kamerach. Sprzeciwiamy się mediom udającym, że zależy im na czystości Kościoła. Jak może im zależeć, skoro podsycane ideologią gender, euroentuzjazmem i globalnym liberalizmem widzą w Kościele główną przeszkodę w dążeniu do swoich propagandowych celów?”.


Dlaczego nie było takiej odpowiedzi ani wśród wpływowego laikatu, ani też ze strony Kościoła jako instytucji?


Na to pytanie próbujemy odpowiedzieć już w najnowszym numerze miesięcznika „Moja Rodzina”. Nie zabraknie konstruktywnej krytyki, ale i wniosków na przyszłość. Najnowszy numer miesięcznika zatytułowany „Kościół pod ostrzałem” już od 1 grudnia w Empikach.


Michał Koźlik

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną