Wyznania wariata – praktyka spisku

0
0
0
/

Raz po raz, bojaźliwie wychylam głowę poza narodową futrynę i to co widzę demoluje skutecznie moje łacińskie fundamenty. Europa pierwszych dekad dwudziestego pierwszego wieku sprawia wrażenie zmęczonej ladacznicy owładniętej  wszechogarniającym chaosem. Z przeróżnych szczekaczek docierają do mnie informacje o kolejnym pustynnym debilu, polującym na moich pobratymców. Kiedy już czara bezsilnego wkurzenia przelewa się przez obrzeże, postanawiam „dla spokojności”, spacerowo nawiedzić miasto. Gdy przechodzę koło mojej młodzieńczej pijalni piwa, dostrzegam na frontowej ścianie poddańczą tabliczkę unijnej łaskawości. Z ciekawości postanawiam odwiedzić stare rewiry. W odnowionej salce kłębi się tłumek koneserów wszelkiej maści alkoholu. Co prawda roladę i kopytka zastąpiły de volaj i risotto, to jednak główne, chmielowe danie pozostało najczęściej zamawianym przez spragnionych biesiadników. Rozejrzałem się dookoła i dostrzegłem tylko jedno wolne miejsce, przy którym siedział starszy jegomość, od dawna uchodzący za „miejskiego głupka”. Nie mając alternatywy przysiadłem naprzeciwko niego, nie pytając o pozwolenie, bowiem takowego pytania zwyczajowo nie wymagała obowiązująca etykieta. Spojrzał na mnie znudzonym wzrokiem. Po chwili milczenia zagadnąłem towarzysko o wybuchowe nowinki ze świata. Uśmiechnął się nieznacznie, jednym słowem pointując moje zagajenie; - Pierdolenie. – usłyszałem – W co ty wierzysz chłopie? Sadzą tobie papkę do tego inteligenckiego łba, a ty żresz i łapiesz za kolejne znicze, prosząc unijnych koleżków o pożyczenie zapałek. Kup se lepiej armatę i przygotuj się z sąsiadem by łeb odstrzelić szatanowi. Tylko uważaj byś strzelał do prawdziwego winnego. Na tych kretynów z bombkami nawet nie trać amunicji. Mocno wstrząśnięty zacząłem wyliczać mu w odpowiedzi innowiercze zagrożenia zachodniej cywilizacji. O dorobku, o koniecznym współdziałaniu, o wzmacnianiu granic, o jednym froncie państw europejskich… - Pierdolenie – znowu przerwał mi prostacko – Zastygłem w oburzeniu. – Widzisz, musisz patrzeć głębiej – kontynuował ignorując mój stan – Opowiem Tobie historię, może wyprostuje twój pokaleczony poprawnością polityczną orzech. Otóż kasa, kasa i jeszcze raz kasa. Początków tego, naszego wybuchowego burdelu powinieneś szukać aż w 1913-tym roku, kiedy to dwie rodziny szubrawców stworzyły system rezerw federalnych. Od tego momentu świat wpadł w prywatne łapy chciwych gości, mających możliwość drukowania dowolnej ilości pieniędzy. Jako kontrolujący bank centralny zmniejszyli o połowę pułap wymaganych depozytów w bankach zależnych i zaczęli pożyczać rządowi kolejne partie drukowanych, bez pokrycia w kruszcach, pieniędzy. Oczywiście, ustalając dla siebie godziwe odsetki. Takie działania szybko doprowadziły do kolosalnego długu i inflacji. Dzisiaj na Manhattanie widzisz zapieprzające cyferki wzrostu zadłużenia USA. Nie wiem ile bimbalionów dolarów jest dzisiaj na liczniku. Dość powiedzieć, iż współczesny dolar -stanowi równowartość dwóch centów tego z 1913-tego roku. Ludziska patrzą baranim wzrokiem na galopujący cyferblat długu, widzą ile są winni, ale żadnemu nie wpadnie do łba, żeby zadać sobie pytanie, kuźwa!, ale komu?? Jowiszowi?? I tak kiedy rząd potrzebuje pieniędzy, aby się finansować, pożycza z prywatnej firmy. No tak, ale trzeba oddawać chociaż odsetki. I co robią? Nakładają podatek jeden za drugim. Dzisiaj jest tak, że gdy chcesz godziwie żyć to zapierniczasz od rana do wieczora, nie mając czasu się wysrać. - Takie snucie globalnych dywagacji. – przerwałem emocjonalny wywód wariata- Przecież współczesny terroryzm to zamach na demokrację. - Jesteś aż tak durny? – znowu skaleczył mój intelekt – Demokracja to najgorsza systemowa zmora. Już Arystoteles twierdził, że to twór tylko przejściowy, opisując jej podstawy. Nie może być tak, żeby rząd narzucał mniejszości wolę większości. Nie jesteśmy tutaj po to, aby ktoś nam mówił jak mamy żyć. Jesteśmy ułomni, pełni błędów, ale żyć powinniśmy na własny sposób ograniczeni tylko obowiązkiem niekrzywdzenia innych. Czy myślisz, że Bóg zadał sobie trud stworzenia ciebie, byś wykonywał czyjeś zalecenia? Demokracja pozwala, a wręcz nakazuje przejecie rządów przez wąskie grupy zakamuflowanych skurczybyków, których jedynym celem jest dobro własnej dupy. Już chyba Franklin powiedział; że „Demokracja to dwa wilki i owca głosujące nad tym co zjedzą na obiad”. A terroryzm? – spojrzał na mnie z politowaniem – Mój Boże, co z ciebie za palant? Wierzysz chłopie, że jedenastego września olbrzymia buda, naszpikowana czterdziestoma siedmioma potężnymi słupami z atestowanej stali, podzielona żelbetonowymi stropami, zaprojektowana, by przetrwać wszystkie kataklizmy świata złożyła się z prędkością swobodnego spadania 9,81 metra na sekundę kwadrat? To tak samo jakbyś rzucił cegłę z dachu jakiegoś wieżowca. Wierzysz, że budynek WTC 7 runął sobie przy okazji? Wierzysz, że samolot, który nie doleciał do rzekomego celu wyparował, nie pozostawiając po sobie, ani po pasażerach żadnego śladu? Chcesz to wierz sobie w te brednia. Ja jednak widzę efekty ogłoszonej, niekończącej się wojny z terroryzmem. Wojna w Afganistanie pozwalająca na przeprowadzenie rurociągu Morzem Kaspijskim. Wojna w Iraku pozwalająca przejąć kontrolę nad roponośnymi polami i umożliwiająca powstanie bazy na środkowym wschodzie. - A te wszystkie zamachy? – przerwałem. - Stary, skoro jesteś tak niekumaty wyjaśnię tobie cel tego całego bajzlu. Otóż ludziska świata mają srać w pory ze strachu. Mają w końcu sami poprosić swoje rządy o wszczepienie czipa w ich bezrozumne dupy, dla ich własnego bezpieczeństwa. Mają sami doprowadzić do pełnego niewolnictwa i kontroli nad własnym życiem. Pamiętaj, że dla uniknięcia permanentnego strachu poddasz się każdej restrykcji. A sposoby to te rządzące kanalie mają perfidne, ale dogłębnie przemyślane. Za pośrednictwem komunistycznego tworu, jakim jest unia europejska sprowadzają na kontynent miliony bandziorów, myślących tylko o  żarciu, proroku i rżnięciu stu dziewic. I mają już gotowego straszaka, który spędza tobie sen z powiek i nie pozwala na spokojne planowanie przyszłości. Oczywiście musisz wiedzieć, że te barany też nie wiedzą, że zapalnik ich zakutych łbów trzyma w łapie zupełnie ktoś inny. Czy nie zastanowił ciebie fakt, że o tragedii na bulwarze w Nicei świat poinformował, zarejestrowanym filmikiem, jako pierwszy niejaki Richard Gutjahr. Kilka dni później ten sam typek jako pierwszy relacjonuje na twitterze wyczyny szaleńca z bronią w Monachium. Co za intuicja dziennikarska! Zaciekawiło mnie, co to za genialny dziennikarz z takim nosem reporterskim. I poszperałem. Otóż okazało się, że ten pan to małżonek pani Einat Wilf byłej posłanki Knesetu, byłej kandydatki na stanowisko prezesa światowego kongresu żydowskiego, agentki mosadu, współpracownicy premiera Netanjahu i doradcy do spraw polityki zagranicznej prezydenta Peresa. Sam sobie teraz ułóż tych wszystkich Rothschildów, Sorosów, Brzezińskich, Rockefellerów i innych w jeden zbrodniczy łańcuszek. Jeszcze tylko parę wypowiedzi światowych kretynek, jak zatroskana Bieńkowska, o konieczności rozbrojenia obywateli świata, (tak jakby terroryści byli zainteresowani zakupem legalnej broni w sieci „Biedronka”), i już masz stado gotowych do obróbki baranów, kandydatów na zaczipowanych niewolników. - To niemożliwe, by Europa sama strzelała sobie w stopę przecież te hordy demograficznie nakryją nas czapkami – wtrąciłem poruszony. - Oj, biedaku – Właśnie o to im chodzi. Podejrzewam, że nie wiesz, że ruchy emancypacyjne są stworzone przeciwko rodzinie i dla kasy. Nie wiesz też, że za Ruchem Wyzwolenia Kobiet stoi Fundacja Rockefellera. Przekazując kobietom należne prawa, w tym przede wszystkim prawo do pracy opodatkowali dodatkowo połowę światowej populacji, a nadto zmusili je by oddawały swoje dzieci w sieć państwowego systemu edukacji, który od najmłodszych lat mieli mózgi nowym obywatelom. Nie wiesz też na pewno, że to CIA ufundowała „Miss Magazine”, założone niby przez amerykańską feministkę Glorię Steinem i inne aktywistki. Celem tego szmatławca było opodatkowanie kobiet, gloryfikując pracę i troszcząc się o równouprawnienie oraz poróżnienie ich z mężczyznami, a więc atak na rodzinę. Efekt mozolnie rozpieprza podstawy światowej harmonii. Sześćdziesiąt lat temu w murzyńskich rodzinach było około 10-ciu procent nieślubnych dzieci. Dzisiaj około 90-ciu!! W obrębie całej populacji procent ten wynosi dzisiaj około 50-ciu. W ramach tej bandyckiej polityki promuje się finansowo kobiety, wychowujące dzieci bez mężczyzny, kusząc je wszelkiego rodzaju dopłatami z opieki społecznej. Rodzina to dla nich jedna z ważniejszych przeszkód. - Gdyby tak było to przecież oni też byliby zagrożeni. Twierdzisz, że ich to nie dotyczy? Oni się nie boją? – zapytałem ironicznie. - Czego? Tych łatwych do manipulacji band idiotów, które można naszczuć na wszystkich najgłupszą religijną intrygą? O bombie etnicznej, którą Amerykanie mają od co najmniej pięciu lat nawet tobie nie wspomnę, boś za głupi. Czy ty myślisz, że oni nie są zabezpieczeni? Chcą bawić się w Boga. Twierdzą, że jest nas na globie za dużo o połowę. Oni zręcznie manipulują, niczego się nie obawiając. Spokojnie drukują sobie pieniążki, opłacając takie pacynki jak Obamy,  Merkelowe, przeróżne Tuski, Schulze,  czy takie niegodziwe menele jak, wiecznie nachlane Junckery. - A Tramp nie jest nadzieją? - Chcesz mi powiedzieć, że Tramp ma większe możliwości nabywcze od gości, którzy na świecie są właścicielami wszystkiego, włącznie z jego bujną czupryną. Pamiętasz jak w kampanii wyborczej opowiadał, że wyjaśni kulisy jedenastego września. Dzisiaj zatrudnia byłego burmistrza Nowego Yorku Gulianiego, który za swojej kadencji tak szybko pozbył się całej stali z WTC, udaremniając dotarcie do dowodów na kosmiczny szwindel jedenastego września. Myślisz, że nagle Tramp stanie przed światem i oznajmi, że dotarł do pełnej dokumentacji choroby nerek Bin Ladena, operowanego w amerykańskim szpitalu, podczas gdy światowa koalicja ryła w nieprzyjaznych jaskiniach w jego poszukiwaniu. No błagam nie bądź idiotą! - To co robić? – przez chwilę uwierzyłem w jego brednie Gówno! – odparł po chamsku – Mówiłem, kup se armatę i chroń rodzinę, najbliższych i sąsiada, bo wierz mi, nikt inny cię nie ochroni. No i możesz sobie podywagować jak bandzie zwyrodnialców podpieprzyć drukarkę do pieniędzy. Bo dopóki ją mają możesz tylko szukać dogodnego miejsca na swoim ciele do wszczepienia wszechwiedzącego i „zbawiennego” czipa. Lekko zdruzgotany dopiłem resztki złocistego napoju. Wstałem podając dłoń do pożegnania. Uścisnął ją, ignorując moje spojrzenie. - Siema stary! -  usłyszałem przy wyjściu głos znajomego – Gadałeś z tym czubkiem od teorii spiskowych? Co on ci nagadał, że masz minę jakbyś bombę połknął? - Takie tam wydumane pierdoły – odparłem. Wyszedłem na ulicę. Rozejrzałem się dziwnie uważnie, jakbym chciał zachować w pamięci każdy szczegół rzeczywistości, w niezrozumiały sposób, doceniając jej doczesność. Leszek Posłuszny

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną