Kierunek obrany przez Szwecję

0
0
0
/

W latach 90 ubiegłego wieku przez dwa lata mieszkałam w Szwecji. Opisałabym Szwedów, przy całym szacunku dla nich, jako naród chłodny, nie obnoszący się swoimi emocjami, ale co mnie wówczas najbardziej uderzyło, to owa political correctness - właściwie wyciągnąć ze Szweda jakąś opinię na tematy bieżące nie sposób, zwłaszcza jeżeli chciałam porozmawiać np. o aspektach - jak bym to nazwała - eksperymentów społecznych, które wówczas tam przebiegały i jak widzę dalej się toczą.

Szwedzka lewica uległa mirażowi uznając, że jest w stanie sformatować nowego, lepszego człowieka, szytego na miarę XXI w. Nie udało się Stalinowi, nie udało się Hitlerowi, a Szwedzi uznali, że dadzą radę. Żeby sprawa była jasna i w pełni klarowna, nie czynię żadnego znaku równości między tymi dwoma lewicowymi systemami totalitarnymi, a obecną Szwecją. Uważam jedynie, że szwedzkie elity podjęły się eksperymentu na żywym organizmie, czyli na własnych obywatelach i to doświadczenie zakończy się kompletną klapą, ze skutkami trudnymi dzisiaj do przewidzenia, nie tylko dla samych Szwedów, ale również dla ich najbliższego otoczenia. Pierwsze symptomy widać już na horyzoncie.

Rodowici Szwedzi to ludzie coraz bardziej samotni, wyalienowani ze społeczeństwa - taką postawę narzuca system. Charlotte Zander, szwedzka psychoterapeutka mówi: - Szwedzi całe życie pracują na to, by być w pełni samodzielni i nie zależeć od nikogo. Ta idea to miecz obosieczny. Zyskanie pełnej niezależności wiąże się z tym, że nikt nie jest zależny też od nas. Innymi słowy - stajemy się nikomu niepotrzebni. A przywiązani do owej niezależności, często mamy problem z wypowiedzeniem dwóch słów: potrzebuję cię. Boimy się, że to oznaka słabości, i czujemy się w obowiązku udowadniać, że damy sobie radę w pojedynkę.

Rodzina rozumiana w tradycyjnym ujęciu w Szwecji nie istnieje! Nastąpiła taka atomizacja, że ludzie nawet w ramach tej podstawowej komórki, nie zawiązują kluczowych relacji - Szwedzi żyją dla siebie i obok siebie. Zupełnie inna sytuacja występuje w rodzinach imigrantów, gdzie szwedzki model społeczeństwa jest odrzucany w całej rozciągłości, a akceptuje się go wyłącznie na poziomie pozwalającym przyjąć materialne wsparcie ze strony państwa. Za 20-40 lat, to imigranci będą dyktować warunki rodowitym, z dziada pradziada, Szwedom.

Systemowemu tresowaniu Szwedów towarzyszy zwykła głupota (?) Alice Bah Kuhnke, minister ds. Kultury i Demokracji Szwecji domaga się, by bojownicy ISIS dostawali od szwedzkiego rządu…pomoc socjalną. Wszystko po to, by zintegrować ich ze Szwedami!!! Tę informację musiałam przeczytać dwa razy, bo przyznaję za pierwszym razem - nie zrozumiałam, a przecież komunikat jest wyjątkowo prosty. Oni naprawdę w to wierzą! Szwedzi będą spadali z podciętą gałęzią, na której będą siedzieli, a którą sami sobie podcięli i z zadowolenia będą krzyczeli, że przyciąganie ziemskie działa i - tak w ogóle - jest pięknie.

Czy wszyscy oszaleli? Oczywiście, że nie. Otóż szwedzcy kibice weszli na jedno ze spotkań w niqabach zasłaniających twarz. Szwedzki rząd zareagował natychmiast oświadczając, że o tym, czy dana osoba może ubierać na stadionie niqab decydować będzie sąd! "Totalna inwigilacja" - jak powiedział jeden z bohaterów Seksmisji.

Tymczasem po ostatnim zamachu w Sztokholmie premier rządu... popłakał się (!) Moja klubowa koleżanka skomentowała: "Samozagłada Szwecji idzie pełną parą. Przywódca państwa,MĘŻCZYZNA,zamiast podjąć stanowcze działania w obronie swych zabijanych obywateli - PŁACZE!!! Szwedzi! Potomkowie walecznych Wikingów! Coście ze sobą zrobili!? — pyta Krystyna Pawłowicz.

Droga Krystyno, jeżeli będziemy sąsiadowali z pierwszym kalifatem, to będzie to sąsiedztwo... przez morze. Dorota Arciszewska-Mielewczyk Poseł na Sejm RP

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną