To aż nieprawdopodobne, że media po zamachu w Sztokholmie nie poddają analizie systemu integracyjnego dla uchodźców, imigrantów, ofiar wojny, uciekinierów czy jakiej by semantycznej etykiety nie użyto na rzecz eliminacji pejoratywnych skojarzeń z fanatykami, zamachowcami i gwałcicielami (tych ostatnich Szwedzkie kobiety doświadczyły boleśnie nie podobnie jak Niemki). A sprawa jest gruba, prosta i można ją zrelacjonować krótko i na temat.Otóż szwedzki rząd od dawna szastał socjalem. Był przykładem tzw. udanego socjalizmu, gdzie okradając ludzi w formie gigantycznych podatków świadczył im usługi bez kantów, czyli w pewnym sensie sprawiedliwie. Taki anty wolnorynkowy system mógł funkcjonować i to całkiem nieźle zanurzony w mentalność skandynawską. Kiedy zaś beneficjentami stali się islamscy imigranci, zaczął się problem. Po pierwsze, nie znają języków (a więc Szwecja opłaca im kursy), nie potrafią pracować (a więc Szwecja opłaca im kursy), nie są zintegrowani kulturowo (a więc Szwecja… tak tak, opłaca im kursy), ale to przecież nie wystarczy. Muszą jeszcze w końcu podjąć pracę i podejmują, a jakże! Ba, zadowoleni politycy spod znaku integracji międzykulturowej mówią nawet o niskim 3 proc. bezrobociu w niektórych regionach. Tyle, że Szwecja musi rzeczoną pracę wspierać stosownymi stymulantami. Na czym to polega? Nie każdy pracodawca chce brodatego islamistę w robocie, ale kiedy państwo z góry zwraca do 80 proc. pensji i za zakwaterowanie, które będzie musiał wyświadczyć przybyszowi jego szef, to prosta matematyka mówi, że zamiast 100 koron Szwed zapłaci 20. Inna sprawa, że Szwedzi (wszyscy jak jeden mąż) pokrywają te „mechanizmu wsparcia” z własnej kieszeni w formie podatków. Ale to przecież za mało. Państwo ma jeszcze inne środki i przez dwa lata taki imigrant może korzystać z kolejnej furtki świadczeniowej i pobierać 308 koron szwedzkich (120 zł). Aha, dziennie, żeby nie było wątpliwości. Nie jest jednak tak, że przybysz może stać się „nowym Szwedem” bez wysiłku. Musi przecież odbębnić sporo godzin na darmowych kursach językowych itd. A to już przerasta tysiące z nich i dlatego lądują na listach deportacyjnych. Tyle, że rozpływają się wtedy w powietrzu. Takim właśnie nieskutecznie wydalonym casusem był zamachowiec w Sztokholmie. Dla przypomnienia: w zeszły piątek w centrum Sztokholmu ciężarówka wjechała na bulwar i uderzyła w dom towarowy, zabijając 4 osoby oraz raniąc 15, w tym 9 poważnie. Prawdopodobnego zamachowca zatrzymano. To Uzbek sympatyzujący z Państwem Islamskim, radykalny w poglądach, zgodnie z doniesieniami medialnymi i ukontentowany ze swojego dzieła. A jakie wnioski z tego wyciągnęli potomkowie wikingów? Premier Szwecji się popłakał. Pewnie po otarciu łez zmienił też awatara na Facebooku…Robert Wyrostkiewicz