Anna Wiejak: Piękne słowa nam pracy nie dadzą
Słuchając przemówienia Jarosława Kaczyńskiego podczas sobotniej konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości zastanawiałam się, na ile było ono skierowane do Polaków-wyborców, a na ile do zachodnioeuropejskich i wschodnioeuropejskich polityków. Odniosłam wrażenie, że jego przekaz brzmiał: nie martwcie się zagraniczni partnerzy, jeżeli wygramy wybory, linia filozoficzna w polityce zostanie utrzymana.
Najwyraźniej sytuacja w Polsce już jest na tyle niebezpieczna, że grozi buntem, skoro prezes PiS Jarosław Kaczyński zdecydował się na tak odważne wbrew pozorom przemówienie. Wygląda na to, że wcale nie chodzi o samo zwycięstwo ugrupowania w wyborach, co zresztą jego lider bardzo podkreślał, ale opanowanie społecznego niezadowolenia, co nie zostało wyrażone expressis verbis.
Prezes PiS w przemówieniu otwierającym konwencję wskazał wszystkie bolączki państwa i społeczeństwa polskiego, o których cały czas jest w mediach bardzo głośno. Na czoło wysunęły się dwa: „katastrofa demograficzna i pułapka średniego rozwoju, prowadząca do tego, że nie zbliżamy się do najbardziej rozwiniętych państw”.
Przyznam, że gdyby zrealizować część obietnic wyborczych PiS, Polska byłaby istnym rajem na ziemi: dostępna dla wszystkich służba zdrowia, wysoki poziom edukacji, wzmocnienie pozycji rodziny, program pronatalistyczny w postaci bezpłatnych przedszkoli, przedłużania urlopu macierzyńskiego, dofinansowania dla najbiedniejszych rodziców, godziwe życie i emerytury, praca nie tylko dla młodych ludzi, uporządkowanie służb mundurowych i służb specjalnych, „aby służyły państwu, a nie komuś innemu”.
- Musi zostać zreformowany wymiar sprawiedliwości, każda korporacja, która funkcjonuje poza jakąkolwiek kontrolą prowadzi do degeneracji, a taką sytuację mamy w sądach – mówił Kaczyński, nie dostrzegając w polskiej przestrzeni publicznej i nie tylko publicznej zdecydowanie bardziej niebezpiecznych korporacji.
Do dawnych funkcji, w momencie zwycięstwa, zostaną przywrócone GUS i IPN. Kaczyński zapowiedział również uchwalenie nowej Konstytucji, przy czym nie doprecyzował, co znajdzie się w jej projekcie.
- My akceptujemy te wartości, które legły u podstaw zjednoczenia Europy, ale jednocześnie odrzucamy hegemonizm i tendencje federalistyczne, odrzucamy także absurdy – mówił Jarosław Kaczyński, a słowa te mogą budzić poważny niepokój.
Akceptacja „wartości”, które legły u podstaw Europy jest bowiem jednoznaczna również z akceptacją aborcji jako prawa człowieka, seksualizacji dzieci i młodzieży oraz brakiem ofensywy przeciwko patologiom w postaci ideologii gender i innych lewackich prądów, coraz bardziej obecnych we wszystkich obszarach życia. To jednak nie jedyne powody do ostrożnego podejścia do programu PiS.
- Chcemy wielkiej Europy, ale wielkiej swoim bogactwem – mówił Jarosław Kaczyński, zapowiadając dążenie Polski do utrzymania strefy euro oraz prowadzenie tzw. polityki zrównoważonego rozwoju, mocno nacechowanej lewacką ideologią.
W tym kontekście zapowiedzi o „odblokowaniu małych i średnich przedsiębiorstw” oraz reindustrializacji Polski można w najlepszym razie włożyć między bajki, jako że polska gospodarka bez własnej waluty będzie skutkować totalną destrukcją.
W tym kontekście słowa prezesa PiS, wygłoszone na konwencji: „tu, w tej części Europy dla państwa słabego nie ma miejsca” brzmią zdecydowanie złowieszczo. Wprawdzie szef PiS oświadczył, że jeżeli politycy z jego ugrupowania dojdą do władzy, będą organizować referenda i nie będą odrzucać społecznych propozycji, trudno dać temu wiarę. Należy przyznać, że jest to nowość, gdyż dotychczas w kluczowych dla Polski kwestiach, jak na przykład w sprawie przyjęcia bądź odrzucenia traktatu lizbońskiego, społeczeństwo głosu nie otrzymało.
Kaczyński zapowiedział również reformę wojska, aby było zdolne do obrony granic kraju. Warto w tym miejscu przypomnieć, że politycy PiS, podobnie jak PO, przyłożyli rękę do demontażu naszych struktur obronnych.
- Sojusze są fikcją – grzmiał Jarosław Kaczyński, jednocześnie mówiąc o konieczności powrotu do polityki śp. Lecha Kaczyńskiego. Otóż te dwie propozycje wzajemnie się wykluczają, jako że polityka Lecha Kaczyńskiego była w dużym stopniu oparta właśnie na sojuszach.
Pytanie, gdzie jest w tym wszystkim miejsce na deklarowaną przez PiS wolność, rację stanu i dobrze pojęty patriotyzm pozostaje otwarte.
Anna Wiejak
fot. pis.org.pl
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl