Jakie interesy Polska ma na Ukrainie? Co stracimy a co zyskamy na konflikcie z Rosją?
W kontekście rewolucji na Ukrainie wiele mówiło się o skorumpowanych oligarchach, brutalnych metodach ukraińskich służb bezpieczeństwa, jak również o żądaniu przez Ukraińców gruntownych zmian w ich państwie. Skoro uznano, że Majdan manifestuje w słusznej sprawie, to dla wielu wnioskiem była teza – należy im pomóc, należy być solidarnymi z Majdanem.
Zbyt mało uwagi poświęcano natomiast temu, jakie interesy na Ukrainie ma Polska, zaś osobom wspominającym o tak „błahym” problemie, jak powstałe utrudnienia w handlu z Ukrainą, zarzucano karygodne zachowanie, zupełnie niepasujące do doniosłego momentu, zwłaszcza w okresie najbardziej gorących walk w Kijowie, kiedy ginęli ludzie.
Nie ważne zatem, jaki ma na Ukrainie interes Polska, ważne, że słuszność mają – zdaniem wielu publicystów i polityków – opozycjoniści, a obecnie już – rządzący Ukrainą. W tym celu należy zorganizować masowe demonstracje i pikiety poparcia w Polsce (jakoby miały one możliwość cokolwiek zmienić), czy też podświetlić Pałac Kultury w Warszawie barwami ukraińskiej flagi.
Niejedna osoba oburzy się właśnie, iż w okresie kiedy zabijani byli na Majdanie ludzie, niektórzy próbowali stawiać na piedestał „egoistyczny” interes narodowy i szacowali, czy bardziej nie opłacają się nam poprawne stosunki z Rosją, albo pozostanie życzliwym dla reżimu Janukowycza. Ktoś zarzuci, że jest to postawa daleka od chrześcijańskiej, do której katolik powinien być przecież zobowiązany.
Nic bardziej mylnego. Jest oczywistym, iż człowiek wpierw troszczy się o swoją rodzinę, dopiero zaś potem o ludzi sobie względnie obcych. Nie ma w tym nic nie-chrześcijańskiego, jest to wyraz zdrowej miłości do najbliższych. Jeżeli dzieje się krzywda naszym rodzicom lub dzieciom, przejmujemy się tym bardziej, niż podobnej krzywdzie, którą odczuwają ludzie nam obcy.
Tak samo troska o własny naród i jego interesy jest czymś naturalnym. Stawianie tego na piedestał swojego podejścia do stosunków międzynarodowych nie jest niczym sprzecznym z etyką chrześcijańską, co więcej – jest wypełnieniem miłości do własnego narodu. Miłość do własnego narodu nie oznacza nienawiści wobec innych nacji, które także mają prawo do realizowania własnych interesów. Taka nienawiść jest szowinizmem narodowym. Taką nienawiścią byli przepełnieni ukraińscy szowiniści z UPA, którzy mordowali Polaków na Wołyniu oraz w Galicji. Zdarza się oczywiście częstokroć, że interesy kilku narodów są ze sobą wzajemnie sprzeczne. Wówczas należy dążyć do realizacji interesów własnego narodu, choćby kosztem innego. Nie można jednak nigdy posuwać się do czystek etnicznych, bowiem nawet troska o najbliższych nie usprawiedliwia mordowania niewinnych ludzi. Czy jest to sprzeczne z etyką chrześcijańską?
Także nie jest. Czy jeśli bowiem posiadamy swoje przedsiębiorstwo i nasz sukces odbija się kosztem konkurencji (mającej sprzeczne z naszymi interesy), czy wtedy sprzeniewierzamy się etyce chrześcijańskiej?
Arena międzynarodowa to taki właśnie rynek, na którym obecne są różne podmioty – silniejsze oraz słabsze – wszystkie realizujące swoje interesy. Aby przetrwać, i aby się rozwijać, należy dążyć do realizacji swoich zamierzeń, choć częstokroć równoznaczne jest to z przekreśleniem planów innych ludzi.
Niezależnie zatem od tego, jak oceniamy rewolucję na Ukrainie, starajmy się o niej dyskutować nie pod wpływem emocji, lecz poprzez pryzmat polskich interesów narodowych, do troski o to jesteśmy jako Polacy zobligowani. Oskarżenia, jakoby było to sprzeczne z etyką chrześcijańską wysuwają głównie ludzie, którzy z jakąkolwiek wiarą nie mają za wiele wspólnego, jak również zwolennicy miękkiego chrześcijaństwa, ustępującego przed każdym przeciwnikiem. Z nich wzorca brać nie należy.
Michał Kowalczyk
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU i FILMU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst i film w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu lub filmu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl