Sutenerzy tworzą rekomendacje ONZ i Amnesty International
Pomysły Organizacji Narodów Zjednoczonych i Amnesty International (inspirowane przez dawnego sutenera, obecnie zaś aktywistę) zalegalizowania prostytucji, wygłoszone podczas sesji jednej z agend ONZ spotkały się z ostrą krytyką organizacji pomagających prostytutkom w wydostaniu się z piekła permanentnych gwałtów – w ich ocenie doprowadzi to do intensyfikacji handlu ludźmi, natomiast z sutenerów uczyni biznesmenów.
Wbrew temu, co usiłują wmówić lewackie środowiska, legalizacja prostytucji nie doprowadzi do „zmniejszenia zachorowalności na HIV i promowania praw człowieka”. Tego typu argumenty nie wytrzymują starcia z rzeczywistością.
- Kiedy personel ONZ będzie pracował w domu publicznym, wtedy będziemy słuchać ich argumentacji – stwierdziła cytowana przez portal LifesiteNews przemawiająca na forum organizacji była prostytutka Rachel Moran, odnosząc się do nowo utworzonej agendy nazwanej ONZ Kobiety. Trudno dziwić się tak ostrej reakcji, gdyż jakie pojęcie o problemach kobiet zmuszanych do prostytucji mogą mieć feministyczne aktywistki, wojujące ze swoich wygodnych domów o dostępność środków antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych. - Co do jasnej cho..ry one sobie wyobrażają? - pytała Moran, autorka książki „Moja droga przez prostytucję”. Podkreślała, że jednym z autorów raportu jest były alfons, obecnie pracownik Amnesty International, który był krytykowany za stworzenie pojęcia „prawa mężczyzny do kupowania seksu”.
Na forum ONZ, podczas panelu zorganizowanego przez Koalicję Przeciwko Handlowi Kobietami, dyplomaci prowadzili dywagacje, czy opisać prostytucję, jako „pracę płcią”, co stanowi swoiste kuriozum, gdyż to tak, jakby morderstwo nazwać „pracą narzędziem śmierci”. Termin „praca płcią” wymyślili amerykańscy sutenerzy w celu normalizacji prostytucji. Używany niekiedy, aby w żaden sposób nie urazić prostytuujących się kobiet, został ukuty w celu zdjęcia z alfonsów odium winy i piętna wstydu za ich interesy.
Koniec końców zgormadzeni na sali plenarnej doszli do odkrywczego wniosku, że prostytucja to nie praca, ale płatny gwałt i należy ją powstrzymać. Niestety wnioski przyszły trochę za późno, jako że agendy ONZ zdążyły już wydać raport, wzwywający kraje do dekryminalizacji wszystkich możliwych rodzajów prostytucji, w celu – jak przekonywały - „zredukowania liczby zachorowań na HIV/AIDS oraz promowania praw człowieka” [!!!].
Raporty ONZ zakładają, że kobiety sprzedające swoje ciało, czynią to z wyboru, nie zaś z przymusu, w rzeczywistości jednak jest zupełnie odwrotnie. Jak poinformowała Natasha Falle,
założycielka organizacji SEXTRADE 101, ponad 95 proc. kobiet chce wyrwać się z tego piekła, ale potrzebuje pomocy. Falle, która sama padła ofiarą handlu kobietami i pomogła już setkom kobiet takich, jak ona, nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że legalizacja tego procederu jedynie pogorszy los kobiet, a w żaden sposób nie zapewni im ochrony.
Julia Nowicka
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl