Protest rodziców w Sejmie jak strajk w Hucie im. Lenina

0
0
0
/

W środę 26 marca pojechałem do gmachu Sejmu w Warszawie, aby przekazać protestującym rodzicom dzieci niepełnosprawnych listy od władz Fundacji im. Brata Alberta w Radwanowicach i Fundacji Anny Dymnej "Mimo Wszystko" w Krakowie. Listy te zawierały poparcie ze strony obu organizacji pozarządowych, opiekujących się od lat osobami niepełnosprawnymi intelektualnie.

 

Wiele już w swoim życiu widziałem, ale to, co zobaczyłem w gmachu parlamentu przeszło moje najśmielsze oczekiwanie. Protestujący, którzy przyjechali z całej Polski, koczują bowiem wraz ze swymi dziećmi od ośmiu dni w nadzwyczaj spartańskich warunkach. Nie w sali konferencyjnej, czy w gabinetach poselskich, ale na otwartej galerii nad schodami. Nie posiadają oni nawet materacy, nie mówiąc już o łóżkach. Jedynie koce rozciągnięte na betonowej podłodze, na których śpią wraz z dziećmi.  Niektórzy z nich nie mają nawet, gdzie się położyć. Noc spędzają więc w fotelach.

 

Gdy jedna z osób odczytywała przywiezione listy, to część matek płakała ze wzruszenia. Emocje były ogromne. Rodzice opowiadali, że parę godzin wcześniej uczestniczyli w burzliwej komisji sejmowej, w czasie której po raz kolejny odrzucono ich postulaty. Poza tym, aroganckie zachowanie niektórych posłów, zwłaszcza tych z koalicji, było dla nich bardzo bolesne. Dlatego też, jak sami mówili, wczorajszy dzień był dla nich kryzysowy. Z tego powodu wszelkie formy poparcia są dla nich tak bardzo ważne.

 

Wszystko to przypomina mi strajk z kwietnia i maja 1988 r. w Hucie im. Lenina  w Nowej Hucie, w którym uczestniczyłem wraz ze śp. ks. Kazimierzem Jancarzem jako kapelan. Tyle tylko, że warunki socjalne na tym strajku były o wiele lepsze niż polskim Sejmie. Co za paradoks historii. Ci. co na plecach robotników doszli do władzy, dziś zachowują się jak byli komuniści.

 

Jeżeli chodzi wsparcia protestujących, to pod Sejmem zbierały się przez cały dzień grupy innych rodziców. Niestety straż nie chciała ich wpuścić. Nadesłane zostały słowa poparcia także od Jerzego Owsiaka i ks. Stanisława Juszczuka, warszawskiego duszpasterza osób niepełnosprawnych. Widać było, że protestujący na takie poparcie bardzo czekają. Osobiście dzwoniła także Anka Dymna, która ze względu na grę w teatrze nie mogła wraz ze mną przyjechać.

 

Wprost z Sejmu pojechałem do TVP Info, gdzie w programie "Minęła dwudziesta" miałem mówi na temat sytuacji na Ukrainie. Jednak swoje wystąpienie zacząłem od złożenia wyrazów solidarności  z protestującymi. Po mnie wypowiadał się poseł PO Adam Szejnfeld, który dał popis swojej buty i znieczulicy. Typowy aparatczyk partyjny, przekonany o swojej nieomylność. Po programie znów pojechałem do Sejmu. Akurat w tym samym czasie przybył do rodziców minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz.  Widać było po nim, że jest zagubiony w całej tej sytuacji. Rodziców do swoich racji nie przekonał.

 

Dziś przed Sejmem odbędzie się protest rodziców opiekujących się dorosłymi niepełnosprawnymi.

 

 Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

{jcomments off}

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną