Wędrówka Mędrca na Wschód cz. 2 – czyli o dialogu międzyreligijnym

0
0
0
/

Drodzy Państwo, proponuję Państwu wreszcie powrót do tematu przyglądania się zagadnieniu dialogu miedzyreligijnego, ponieważ jest oczywistością, że w naszych czasach jest on szczególnie istotny z powodu ruchów migracyjnych na kontynencie europejskim. I od razu zauważmy, że wcale nie musi chodzić tylko i wyłącznie o islam. Mieszkamy w Polsce więc ogarniajmy wszystko to, co realnie dotyczy naszego kraju. Na terenie Polski widoczny jest w ostatnich czasach też wyraźny napływ ogromnej fali imigrantów z Ukrainy, dlatego już  teraz należy mocno pochylać się nie tylko nad dialogiem między katolikami a wyznawcami islamu, których różnymi , niekoniecznie uczciwymi i jawnymi kanałami chce nam wciskać UE, ale tak samo, powinniśmy zobaczyć szerzej owo zagadnienie w kontekście możliwości dialogowania katolików z wiernymi kościoła prawosławnego czy grekokatolickiego, choć specyfika takiego dialogu oczywiście będzie zupełnie inna. …Ale czy zupełnie? Wydawać by się mogło, że pierwsze i kluczowe pytanie powinno wybrzmieć o samą możliwość dialogu w ogóle! Zapytajmy więc czy dialog międzyreligijny jest w ogóle możliwy? W tym momencie rozważań jednak nie skupiajmy się wcale na jakiś danych statystycznych, na przykład na tym,  jak  często tego typu dialogi bywały już prowadzone i z jakim skutkiem, zapomnijmy też na chwilkę o autorytetach dawnej, czy najnowszej historii świata, a takimi postaciami byli niewątpliwie papieże Kościoła Katolickiego, których Encykliki są bardzo istotne w zagadnieniach dialogu międzyreligijnego, do nich więc wrócimy nie raz. Przy tej okazji przypomnijmy wstępne zaproszenie Państwa do pogłębiania tematu, które publikowane było kilka miesięcy temu na portalu Prawy.pl: http://prawy.pl/46146-wedrowka-medrca-na-wschod-czyli-o-dialogu-prowadzacym-do-apokalipsy-cz-1/ Dziś pójdźmy trochę innym torem rozważań i zobaczmy, że to pierwsze pytanie o możliwość dialogu między wyznawcami różnych religii okazuje się być wcale nie pierwszym?... Jak to rozumieć? Otóż, żeby doszło do dialogu, musi dochodzić do spotkania ludzi. I tu zaczyna się bardzo trudny aspekt tego tematu, gdyz dotykamy w tym momencie kwestii uczciwości intencji ludzkiej. Wchodząc w zagadnienie ludzkiego sumienia, napotykamy na trudność niekiedy nieprzejednaną, gdy na przykład ten, którego spotykamy, mimo naszych naprawdę najszczerszych chęci otwierania się na dialog, może mieć po prostu do zrealizowania jakichś plan, elokwentnie ukrywany pod pozorami otwartości. Sumienia same w sobie są sprawdzalne dla Stwórcy, ale nam pozostawiono metodę odkrywania Prawdy o ludzkich intencjach, a ona brzmi: po owocach ich poznacie. Jeśli na przykład mieliśmy do czynienia z banderowcami, którzy uczestniczyli jakkolwiek w życiu  kościołów wschodnich, a potem mordowali Polaków, to o żadnej intencji dialogicznej od samego początku nie mogło być nawet mowy i to jest jasne! Żadna dyplomacja tu nie wchodzi w grę! Czy nie zauważamy analogii takich zachowań w najnowszych dziejach Europy? Nie mówimy o uogólnianiu społeczeństw napływowych, ale zwróćmy uwagę na to, że my od początku do końca po prostu MUSIMY BYĆ REALISTAMI, inaczej nasze serce zgłupieje i nie rozezna Prawdy o owych dialogach miedzyreligijnych. Szczerość jest podstawą i właściwie jedyną zasadą każdego dialogu. Przypomnijmy w tym miejscu fundamentalne zdanie z dialogu między Głową Kościoła Chrystusowego a rzymskim prefektem Judei, która zawarta jest w prostym pytaniu wypowiedzianym przez samego Chrystusa do Poncjusza Piłata, a które brzmi: „Czy mówisz to od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?” Czego dotyczy to zdanie? Przecież ono właśnie mówi o fundamencie dialogu, to znaczy o szczerości i wolności rozmówcy!!! Po przyjrzeniu się samemu rdzeniowi nazwijmy to – ontologicznemu – dialogu, trzeba stwierdzić, że skrót myślowy zawarty w nazwie dialogu międzyreligijnego może niekiedy  poprowadzić nas w niejedną ślepą uliczkę, a to z kolei może przynieść bardzo złe owoce. Co to znaczy? Ni mniej ni więcej, ale oznacza to tyle, że o dialogu międzyreligijnym nie możemy nic powiedzieć w oderwaniu go od konkretnych osób! Zobaczmy ów słuszny niepokój na przykładzie: Jeśli o dialogu międzyreligijnym wypowiadał się na przykład Ojciec Święty Jan Paweł II, czy Ojciec Święty Benedykt XVI, to była to to zupełnie inna wypowiedź niż gdyby, nawet w tym samym stylu wypowiadała się  Angela Merkel, czy Donald Tusk! Gdyby nawet powiedzieli to samo co papieże, kto by w to uwierzył? A zatem po owocach poznajemy wszystko. W każdym dialogu, a zwłaszcza w dialogu międzyreligijnym, wcale nie chodzi na samym początku o rozmowę, ale o osoby dialogu, a dokładnie o ich intencje! Gdyby tak nie było, Jezus Chrystus wszedłby w polemikę z Piłatem, a tymczasem odkrył przed nim samym jego własne, urzędnicze uwikłanie intencjonalne. A do tego uczynił to z Miłością i troską! Taki jest właśnie dialog z Jezusem Chrystusem! Prawdziwy do końca i nie tylko że do końca, ale od samego początku, zanim jeszcze zaczniemy… rozmawiać! Mówimy o prawdzie w intencji rozmówcy! To tyle na teraz, natomiast już zapraszam naszych drogich Czytelników Prawy.pl na kolejną, trzecią część naszych rozważań, w której zamierzam się pochylić nad pewną głęboką myślą świętego Tomasza z Akwinu, gdyż mocno wpisuje się ona właśnie w sprawę dialogu międzyreligijnego. Akwinata to precyzja do bólu, a Prawda choć bywa trudna, jednak tylko ona jest naszą wolnością, tak samo jak to było w pretorium, tak i dzis w Polsce zapełnianej powoli imigrantami różnych wyznań.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną