Czas bez-miłości

0
0
0
/

Feministki wyją i nienawidzą. Pusty krzyk dla zaspokojenia niezaspokojonego. Świetny zarazem przykład wkładu cywilizacji śmierci w nie-miłość, w masowy zanik kobiecości. Skupione na samych sobie. Na dojmującej pustce, na której nikt inny tak fantastycznie nie potrafiłby się skupić. Bite dziecko nie budzi ich zainteresowania – bo jest dzieckiem. Nienarodzone też ich nie interesuje, jakby każde dziecko feministek ciągnęło się za nimi na sznurku, zamknięte w worku na śmieci. Są spętane nowomową wystąpień publicznych i opracowań pseudonaukowych – w tych obu sferach duszą się niemiłosiernie, co widać ewidentnie w braku konsekwencji ich wypowiedzi oraz nieumiejętności argumentowania. Zagrabiły symbolikę czerni – przed ich głupawymi protestami czerń była dostojna i szlachetna, teraz - wyzuta z symboliki. Jak można istnieć bez miłości do dziecka? Przytulenie do serca dziecka własnego, przysposobionego, zaprzyjaźnionego, potrzebującego, nawet obcego jest wpisane w bycie kobietą. Jeśli kobieta nie uczestniczy w jego wychowaniu – jeśli nie może mieć własnych – jako ciocia (prawdziwa lub przybrana), babcia (prawdziwa lub przysposobiona), nawet jako osoba broniąca dzieci piórem lub z racji każdego innego wykonywanego przez nią zawodu „w służbie dzieciom” to znaczy, że trzyma z feministkami sztamę, a zaprzeczenie tegoż jest jedynie dowodem na dojmującą hipokryzję. Nie pojmuję też „układów”, w których mężczyzna bardzo pragnie mieć dziecko, a „kobieta”, która mu na co dzień towarzyszy jako „żona” wyśmiewa go z tego tytułu, nie chce mieć dzieci ani własnych, ani adoptowanych,ani jakichkolwiek w pobliżu, bo to burzy wstrząsający jak widać egoizm. Ergo: kobieta, która świadomie nie chce mieć dzieci, która nawet nie umie się za dzieci choćby pomodlić nie jest do końca „kobietą wydolną”. Dla kobiety, która nie umie się dzielić, pomagać, kochać, szanować – poza stanem choroby fizycznej czy psychicznej - nie ma żadnego usprawiedliwienia. Feministki całym swoim mordowyciem chcą za wszelką cenę pokazać, że miłość nie istnieje. I nie chodzi tu, by mądrość codzienną czerpać z definicji naukowych oraz literatury, bo kto dziś jeszcze - poza dwiema mi znanymi osobami czyta "Dialog o miłości" Plutarcha z Cheronei? W czasach bez-miłości normalna kobieta będzie orędowniczką prawdziwej miłości wbrew wszystkiemu – złu, głupocie, obojętności. Choćby sama jedna miała stanąć do walki z całą cywilizacją śmierci! Marta Cywińska

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną