List do Marii Sokołowskiej czyli o upokorzeniu zdrajcy

0
0
0
/

Propaganda w systemie totalitarnym dąży do wyjaśnienia wszystkich zjawisk zgodnie z obowiązującą ideologią i je wartościuje, pozytywnie albo negatywnie. No, może nie wszystkie, ale na pewno każde istotne z punktu widzenia władzy.

 

Nic więc dziwnego, że wielkie niezadowolenie władz wywołało upublicznienie pytania jakie  panu premierowi Donaldowi Tuskowi zadała uczennica II LO w Gorzowie Wielkopolskim Maria Sokołowska (nie napisałem „pani” tylko dlatego, że takie zwroty, jak pan premier, pan prezydent, pan profesor Bartoszewski, pan minister używam zwykle jako szyderstwo, że to niby tę bandę durniów poważam), w którym to pytaniu określiła pana premiera jako zdrajcę Polski i zauważył, że pan premier udaje patriotę.

 

Niby nic takiego. Powiedziała prawdę. Ale tak to już jest, że w środowisku dajmy na to złodziei, ten jest napiętnowany, kto krytykuje kradzieże, a nie ten kto kradnie. „Zdrowy dorosły mężczyzna nie rywalizuje z 17 latkami na poziomie przekonań jeśli nie jest ich ojcem ani nauczycielem. Ktoś o normalnej psychice jest na tyle stabilny psychicznie, że taka krytyka ze strony nieletniego podlotka guzik by go obeszła. Ktoś o psychice psychotycznej będzie atakował każdego kto źle na niego spojrzy jak pies wściekły, który rzuca się na każdego kto tylko przechodzi obok siatki” – napisał internatuta o pseudonimie Tom Zurm.

 

I zaczęło się. Fachowcy od propagandy zorganizowali w szkole w Gorzowie Wielkopolskim wiec z udziałem młodzieży szkolnej i pana premiera Donalda Tuska. Na wiecu uczniowie i uczennice mogli zadawać panu premierowi pytania, nawet te nie uzgodnione. Typowy propagandowy spektakl, który od razu rozdał rolę, głupi mieli pytać, a mądry odpowiadać. Szkoda, że dali się na to nabrać, ale domyślam się, że nie mieli innego wyjścia, za dwa lata matura. A poza tym lizusów nigdy nie brakowało.

 

Pan premier zasugerował, że wypowiedź Marii Sokołowskiej o zdradzie to efekt katastrofy smoleńskiej i tego, co wtedy mówiono, czyli w domyśle dziewczyna jest chora umysłowo, a umysł ten zainfekował jej oczywiście Antoni Macierewicz. Wychodzi więc na to, że chcą z 17-letniej licealistki zrobić osobę niezrównoważoną psychicznie. W czasach stalinowskich Wiktor Woroszylski naśladowanie przez polską młodzież bohaterów amerykańskich filmów i książek nazwał „chorobą zwaną amerykanizmem”. Choroba miała być przenoszona drogą kropelkową. „Zarażonemu amerykanizmem nasze życie wydaje się szare i nieciekawe. Choroba atakuje jego zmysły, poraża wzrok, sprawia, że nie dostrzega i nie czuje on tego wielkiego, co się u nas dzieje, że jest zupełnie obcy sprawom, którym rzeczywiście warto poświęcić energię i entuzjazm” – pisał. Nic więc nowego fachowcy od propagandy Platformy Obywatelskiej nie wymyślili, za Stalina stosowano takie same metody.

 

Dlaczego z przeciwników władzy, władza chce zrobić chorych umysłowo? Odpowiedź jest prosta. Skuteczną metodą kompromitowania przeciwnika politycznego było i jest ukazywanie go jako wariata, odmieńca, zboczeńca - pisał Mirosław Karwat w pracy o propagandzie w polityce. Ten zabieg stosowała m. in. propaganda komunistów kreująca w czasach stalinowskich obraz wroga. Można zaryzykować wniosek, iż wrogów starano się skojarzyć z chorobami, a przede wszystkim z chorobami psychicznymi. Atutem przypisania wrogom obłąkania, szaleństwa itp. było automatyczne zwolnienie z potrzeby obalania w sposób racjonalny wyrażanego przez nich stanowiska, napisałem dawno temu w swojej pracy. I wszystko jasne.

 

Drugim powodem może być to, że „ludziom lewicy” wydaje się, że tylko chory psychicznie może nie doceniać stworzonego przez nich raju, np. łagrów, albo łagru bez drutu kolczastego, jakim coraz szybciej staje się III RP. Józef Cyrankiewicz, w wygłoszonym 29 VI 1956 r. przemówieniu radiowym dotyczącym Poznańskiego Czerwca, groził: „Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewien, że mu tę rękę władza odrąbie w interesie klasy robotniczej, w interesie chłopstwa pracującego i inteligencji…”. I to odrąbywanie ręki trzeba mocno podkreślić.

 

Pewnie spotkasz się z prześladowaniami. Ale tak to już jest, że za prawdę to się siedzi, że ci, którzy kochają Polskę narażeni są na represje, czy to ze strony zaborców, okupantów, władzy komunistycznej, czy europejskiej. Ciebie też to czeka, może podczas matury, może wcześniej. Życzę Tobie wszystkiego najlepszego (piszę to tonem stareńkiego pana Zagłoby z „Pana Wołodyjowskiego”, którym wychwalał zalety Basieńki), bo na to zasługujesz, odważna, mądra, urodziwa.

 

I dobrze, że na wiecu w gorzowskiej szkole nie wdawałaś się w dyskusje z panem premierem. Normalni ludzie nie rozmawiają z wieprzami. I dobrze, że gdy dziadek podszedł z kwiatkami, aby się Tobie podlizać, to tego bukietu, który wcześniej dostał od uczniów, od starszego pana nie przyjęłaś. Tak to jest z władzą, jak coś daje, to można być pewnym, że wcześniej to komuś zabrała. Jeżeli są jeszcze tacy młodzi ludzie jak Ty, to jest jeszcze nadzieja, że Rzeczpospolita nie przestanie istnieć.

 

Na zakończenie. Uważaj dziewczyno, upokorzyłaś ich i mogą to zapamiętać. Nabierz zwyczaju częstego oglądania się przez ramię, wsiadania do autobusu czy tramwaju w ostatniej chwili, nagłego zmieniania kierunku podczas spaceru i baw się tylko z dobrymi znajomymi. Nieznani sprawcy nie przestali działać wraz z „upadkiem komuny”. A po tych sk...synach wszystkiego można się spodziewać.

PS. Z dyrektorem szkoły, nie mam nic wspólnego.

 

Michał Pluta
(michalpluta.bloog.pl)

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną