"Koń trojański" Berlina działał na zlecenie polskiego MSZ?

0
0
0
/

Zasiadający w fundacji Eriki Steinbach prof. Krzysztof Ruchniewicz, dokooptowany na wniosek strony niemieckiej do kuratorium polsko-niemieckiego Centrum Dokumentacji Kultury i Historii Polaków w Niemczech, działał w tym ośrodku niczym "koń trojański" Berlina, zajmując się jednak nie tylko intrygami i rozbijaniem środowiska.

 

Taką informację usłyszeli przedstawiciele MSZ podczas dzisiejszego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu do spraw Mniejszości Polskiej w Niemczech z ust wiceprzewodniczącej Związku Polaków w Niemczech, Anny Wawrzyszko. W nieprzyjemnych dla wszystkich zainteresowanych okolicznościach dowiedziała się ona, iż ten znany skądinąd historyk zdawał relację stronie niemieckiej z zamkniętych spotkań członków grupy, do czego nie miał żadnego upoważnienia. Mało tego, miał on tłumaczyć na język polski to, co było mówione podczas wspomnianych spotkań, nie zachowując rzetelności i dopuszczając się najprawdopodobniej celowych manipulacji. - Zrobił z nas ultraprawicowych działaczy - mówiła Wawrzyszko, podkreślając, iż wywołało to na tyle poważny niepokój strony niemieckiej, że zażądała ona od strony polskiej wyjaśnień w tej sprawie. 

 

To jednak nie jedyny "wyczyn" działającego - jak sam informował on szefostwo Związku Polaków w Niemczech - z ramienia Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ruchniewicza. Okazuje się, że - w ocenie związku - usiłował on prowadzić własną, niezgodną z linią przyjętą przez związek, politykę. - Rozgrywki dotyczyły nominowania kandydatów do kuratoriów. Przedstawiciel, który został zaproponowany przez stronę niemiecką, prof. Ruchniewicz, który jest gościem w kuratorium zaczął poruszać tematy dotyczące naszych kandydatów i do szło przy tym do naruszenia dóbr osobistych - relacjonowała Wawrzyszko. - Ruchniewicz twierdził, że ma poparcie w Polsce takich działań i że to my nie powinniśmy tworzyć grupy - dodała.

 

Pełniąca funkcję przewodniczącej zespołu Dorota Arciszewska-Mielewczyk zwróciła się do przedstawicieli resortu Radosława Sikorskiego z zapytaniem o status prof. Krzysztofa Ruchniewicza. - Jaka jest rola Ruchniewicza, skoro ma państwa poparcie? - pytała przedstawicieli MSZ. - Dlaczego MSZ nie reaguje na odsuwanie od wspomnianego projektu osób zaangażowanych w sprawy Polonii i mające ogromne na tym polu sukcesy? - dodała, nawiązując do personalnych przepychanek, do jakich doszło przy okazji realizacji projektu centrum.

 

Żadna z osób reprezentujących szefa polskiej dyplomacji nie zdecydowała się na udzielenie odpowiedzi. Nie wiadomo jednak, z jakich przyczyn.

 

Wiele wskazuje na to, że MSZ prowadzi grę mającą na celu niedopuszczenie do powstania tego ośrodka, a w każdym razie nie w takim kształcie, jakiego chcieliby jego pomysłodawcy. Jakie będą jego dalsze losy, mamy szansę dowiedzieć się niebawem, kiedy jesienią spotkają się przy okrągłym stole przedstawiciele polskiej i niemieckiej strony.

 

Karolina Maria Koter


© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną