Putin oferuje konkret, nie kotyliony
Prezydent Rosji Władimir Putin, korzystając z największego amerykańskiego święta 4 lipca, Dnia Niepodległości, i składając swojemu amerykańskiemu odpowiednikowi gratulacje, przekazał wyraźny sygnał, że z jego punktu widzenia świat powinien być podzielony na amerykańską i rosyjską strefę wpływów.
- Rosja i Stany Zjednoczone są potęgami, na których ciąży szczególna odpowiedzialność zapewnienia stabilności i globalnego bezpieczeństwa, dlatego powinny współpracować nie tylko na rzecz realizowania interesów własnych narodów, lecz całego świata – powiedział Władimir Putin. Wyraził przy tym nadzieję, że stosunki między Moskwą a Waszyngtonem rozwiną się mimo obecnych trudności związanych m.in. z kryzysem na Ukrainie.
Nie sprecyzował jednak, na czym owa bliższa współpraca miałaby polegać. Rosja ewidentnie dąży do odbudowy dawnego imperium i najwyraźniej liczy na to, że USA jej w tym przeszkadzać nie będą.
Jakże inną postawę, nie partnerską, ale wielkopoddańczą, wyraził prezydent Polski Bronisław Komorowski, który uczestnicząc w zorganizowanych przez ambasadę amerykańską w Polsce obchodach 4 lipca podkreślał, że Polska chce być dobrym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. Brakowało jedynie tego, aby przypiął sobie do klapy kotylion w barwach amerykańskiej flagi i urządził paradę w stylu... prezydenckim.
Swoją drogą hołdy składane obcym mocarstwom przez polityków Platformy Obywatelskiej to prawdziwa plaga. Najpierw hołd berliński Radosława Sikorskiego, teraz waszyngtoński Bronisława Komorowskiego... Oby kolejnym nie był dokument rozbiorowy...
Anna Wiejak
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl