"Pomaganie" matce przez zabicie jej dziecka jest niewyobrażalną krzywdą

0
0
0
/

„Powiedziałam im jedynie, że nawet jeśli Asia umrze, to z powodu choroby, a nie z powodu mojej decyzji czy decyzji lekarza. Dodałam też, że fakt, iż córeczka będzie żyła po urodzeniu bardzo krótko (albo w ogóle nie będzie żyła), nie oznacza, że mam skracać jej życie przed narodzeniem” (mama Asi)

 


 

Czy ktoś bierze pod uwagę fakt, że dziecko w 23.- 24. tygodniu życia czuje ból podobnie jak noworodek? Czy ktoś pamięta, że zabieg sprowadza się do wyciągania dziecka z jego rozkawałkowywaniem, pytał niedawno prof. Chazan.

Czy gdyby kobieta nie była w szoku związanym z niezaprzeczalnie bardzo trudną sytuacją, do tego wiedziała dokładnie jak wygląda cała procedura skazałaby swoje dziecko na takie cierpienie?

A czy już po czasie, nie żałowałaby tak bolesnej i dla niej i dla dziecka decyzji?

 

Wydaje się to niemożliwe.

 

„Jeśli kobieta nie zdąży się jeszcze pozbierać po druzgoczącej diagnozie, a już dostaje propozycję aborcji, na którą w szoku przystaje, to od razu dostaje kolejną traumę, z którą musi się pogodzić. Jeszcze nie zdążyło przeminąć jedno bolesne doświadczenie, a już przychodzi drugie, o wiele boleśniejsze”- twierdzi kobieta, która urodziła Asię, niemającą części czaszki, z bardzo poważnymi ubytkami w mózgu (najprawdopodobniej miała takie samy wady genetyczne, jak dziecko, o którym mówił ostatnio prof. Dębski). Dziecko zmarło zaraz po porodzie, lecz ona nie wyobraża sobie by mogła skrócić, to i tak króciutkie życie.

 

Jeszcze nie oswoiła się z myślą o chorobie córeczki, a już musiała rozpoczynać licytację z lekarzami, którzy namawiali, by ją zabić. Nie uległa namowom lekarzy, „powiedziałam im jedynie, że nawet jeśli Asia umrze, to z powodu choroby, a nie z powodu mojej decyzji czy decyzji lekarza. Dodałam też, że fakt, iż córeczka będzie żyła po urodzeniu bardzo krótko (albo w ogóle nie będzie żyła), nie oznacza, że mam skracać jej życie przed narodzeniem.”

 

Zapomina się, że macierzyństwo charakteryzuje silny związek fizjologiczny, psychiczny i duchowy między matką a dzieckiem.

 

Żeby podjąć decyzję o zabiciu dziecka trzeba stłumić uczucia, naturalne spontaniczne macierzyńskie sposoby reagowania (chroniące życie), następnie zazwyczaj odczłowiecza się dziecko, które próbuje się zabić. Następuje proces dehumanizacji, tak wspierany przez tych, którzy nie chcą nazwać człowieka człowiekiem. Wszystko to pogarsza tylko sytuację kobiet w dramatycznych momentach. Współczesne media bardzo rzadko pomagają, a tak często szkodzą.

 

Kiedy ciąża nie zakończy się porodem, nie dochodzi do rozwiązania, jak często nazywa się to wydarzenie. Zranione przez aborcję macierzyństwo jest dramatem braku naturalnego, dobrego rozwiązania matki z dzieckiem. Same kobiety mogą później przez wiele lat odrzucać myśl o prawdziwej przyczynie swoich wielorakich kłopotów.

 

Psychodynamika przywiązania wskazuje, że cierpienia spowodowane śmiercią dziecka są naturalną, prawidłową konsekwencja tego doświadczenia. Natomiast brak wyrazów cierpienia i żalu wskazuje na działanie silnych mechanizmów obronnych: tłumienia uczuć, zaprzeczania, racjonalizacji itd. Brak ujawniania cierpienia u kobiet po aborcji (jazgot mediów zastrasza przed ujawnieniem głębi cierpień poaborcyjnych, nie tylko nie jest to trendy, jest wręcz zabronione), może sugerować występowanie głębokich zaburzeń.

 

Mechanizmy obronne zawodzą, gdyż przerwanie ciąży jest przeżyciem zbyt urazowym, określanym jako „przekraczającym zakres ludzkiego doświadczenia”. Aborcja wywołuje stres pourazowy, któremu towarzyszyć może wiele zaburzeń emocjonalnych, nawracające uporczywe wspomnienia, intensywny ból psychiczny, reakcje rocznicowe itd.

 

Niestety normlane przeżywanie żalu po stracie dziecka uniemożliwia obszerna retoryka zaprzeczająca temu, że „to było dziecko’’. Ponadto wokół współczesnych kobiet często brakuje osób gotowych wsłuchać się w cierpienie, ponieważ dominuje wmawianie, że żal po zabitym dziecku nie powinien w ogóle zaistnieć. To tylko uniemożliwia normalne przeżycie żalu i żałoby po stracie oraz pogodzenie się z życiem.

 

Matka w tak trudnej sytuacji jak ostatnio nagłośniona, powinna przede wszystkim otrzymać wsparcie od najbliższych, ale też pomoc specjalistyczną jaką zaoferował prof. Chazan. To jest najlepsze rozwiązanie. Choć cierpienia nie da się uniknąć, jednak nie będzie to dramat matki przyczyniającej się do śmierci własnego dziecka, skutkujący niewyobrażalnym bólem, bez możliwości prawidłowego przeżycia żalu i procesu żałoby.

 

Według mamy zmarłej Asi, kobiecie nie pomoże się, zabijając jej dziecko. Potwierdza to niemal identyczne słowa prof. Chazana. Zresztą jest to całkiem logiczne i zdroworozsądkowe, choć w tak dużym dla kobiety szoku i przy ogólnym jazgocie mediów, bywa w danym momencie ciężkie do uchwycenia. I oby ten moment nie zaważył negatywnie na całym dalszym życiu, nie tylko kobiety.

 

Kobieta, która dowiaduje się o śmiertelnej chorobie swojego nienarodzonego dziecka i od razu słyszy propozycję aborcji, nie ma szansy na spokojne przeżycie żałoby. Żeby przeżyć żałobę, trzeba sobie uświadomić, jaką poniosło się stratę. Po płodzie, embrionie czy zlepku komórek nie ma się żałoby. Taka kobieta jest pozbawiona możliwości pełnego przeżywania swojej straty. Trzeba mieć świadomość, że straciło się dziecko, by móc przeżyć żałobę” (mama Asi).

 

Anna Woźniakowska

 

Autorka jest psychologiem i działaczem pro-life.

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

 

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną