Latać jak Wrona, umierać jak Błasik!
/
Mogliśmy mieć do czynienia z pierwszą od 25 lat poważną katastrofą lotniczą na Okęciu! Zimna krew i mistrzowskie umiejętności pilota Tadeusza Wrony spowodowały, że 231 osobom będącym na pokładzie Boeinga 767 nie spadł nawet włos z głowy.
Samolot Polskich Linii Lotniczych LOT Boeing 767 leciał do Warszawy z Newark w Stanach Zjednoczonych. Na pokładzie było 231 osób (w tym 11 osób załogi). Już przy starcie okazało się, że jest problem z układem hydraulicznym (a dokładnie jego zasilaniem), jednak rejs mógł się odbyć. Najgorsze było na samym końcu podróży. Okazało się, że nie można skorzystać z podwozia, a więc kół potrzebnych do bezpiecznego wylądowania. Maszyna miała 14 lat, a więc nie była zbyt przestarzała.
Do tej pory jedną ze spornych spraw jest to, czy chodzi o trzy systemy kół (jakie łącznie są do dyspozycji) czy zawiódł tylko jeden z nich. Mniejsza o to. Zajmą się tym biegli, którzy wyjaśnią, czy przepalił się na przykład bezpiecznik, czy może wydarzyło się coś bardziej poważnego. Jedno jest pewne – maszyna bezpiecznie wylądowała bez podwozia (na tzw. „brzuchu”). Po zetknięciu z ziemią, pojawił się na chwilę ogień, który szybko ugasiły jednostki lotniskowej straży pożarnej oraz 10 jednostek Państwowej Straży Pożarnej. Samolotowi, który szczęśliwie wylądował na Okęciu, towarzyszyły dwa wojskowe myśliwce F-16 z 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku, pełniące dyżur bojowy.
Za wzorowo przeprowadzoną akcję rzeczywiście należą się ogromne brawa. Na uznanie zasługuje przede wszystkim pilot kpt. Tadeusz Wrona, ale także koordynatorzy i uczestnicy niebezpiecznej akcji. Do wypadków takich jak ten dochodzi przecież niesłychanie rzadko. Podziękował też prezydent Bronisław Komorowski. Na natychmiast zwołanej konferencji prasowej powiedział o rozmowie telefonicznej z pilotem. Przekazał gratulacje i zapowiedział też odznaczenia dla załogi samolotu.
To właśnie prezydent był pierwszym urzędnikiem państwowym, który zabrał głos publicznie w tej sprawie. Jednocześnie co najmniej po raz drugi w swojej karierze politycznej dał do zrozumienia, że państwo polskie zdało egzamin. - Zadziałał system, skuteczny system, zadziałały w pełni procedury i świetnie zadziałali i sprawdzili się ludzie. Im wszystkim, z całego serca, w imieniu całej Polski, dziękuję – powiedział. Wyraził także nadzieję, że po tym wydarzeniu cały świat przekona się o sile Polski, a zdjęcia z tej akcji zobaczą wszyscy. Zaznaczył, że „one będą świadczyły dobrze o Polsce, dobrze o polskim przewoźniku, dobrze o polskich pilotach, będą świadczyły, że w sytuacjach awaryjnych państwo polskie sprawdza się i radzi sobie dobrze”.
Jednak w tym samym tonie, jeszcze jako Marszałek Sejmu, kandydat na prezydenta, i pełniący jego obowiązki po śmierci Lecha Kaczyńskiego, wypowiadał się o katastrofie smoleńskiej. Jego zdaniem także wówczas „państwo polskie zdało egzamin”. Tyle tylko, że wówczas nie przeżył nikt.
Michał Polak
fot. Wikimedia Commons
Źródło: prawy.pl