Podczas obecnej sesji Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR), do której należą europosłowie Prawa i Sprawiedliwości zorganizowała spotkanie z unijnym komisarzem d/s budżetu Guntherem Oettingerem.
Komisarz mówił o założeniach, jakie przyjęła Komisja, pracując nad pierwszą wersją wieloletniego unijnego budżetu po roku 2020, a także odpowiadał na pytania europosłów, które daleko wykroczyły poza problematykę budżetową.
Pytałem i ja o możliwości przyjęcia dodatkowych obciążeń składką przez głównych płatników netto w związku z wyjściem W. Brytanii z UE, a także o korzyści gospodarcze, jakie osiągają kraje Europy Zachodniej w związku z realizacją unijnej polityki spójności.
W tej pierwszej sprawie komisarz Oettinger mówił, że unijny budżet po roku 2020, może być mniejszy niż do tej pory, chyba, że kraje członkowskie zdecydują się wpłacać wyższą składkę.
Do tej pory poszczególne kraje wpłacały składkę wynoszącą około 1% swojego PKB (z pewnymi modyfikacjami jak np. W. Brytania, która wynegocjowała spory rabat), Oettinger chce zaproponować, aby była to składka pomiędzy 1,1-1,2% PKB.
Ta propozycja wynika z faktu, że po roku 2020 W. Brytania nie będzie już wpłacała składki do unijnego budżetu, a ponieważ w ujęciu netto (wpłaty składki minus dotacje dla tego kraju), to kwota od 10 do 13 mld euro rocznie, w unijnym budżecie zabraknie od 70-91 mld euro (nowy unijny budżet ma być w dalszym ciągu budżetem 7-letnim).
Gdyby nie udało się namówić krajów członkowskich do zwiększenia ich wysiłku finansowego na rzecz nowego unijnego budżetu, to konsekwencją braku tak olbrzymiej sumy, byłaby konieczność ograniczenia wydatków na dwie największe unijne polityki; politykę spójności i Wspólną Politykę Rolną.
Z kolei w sprawie korzyści osiąganych przez gospodarki krajów Europy Zachodniej, Oettinger, stwierdził, wprost, że duża część niemieckich środków wpłacanych do budżetu UE przez ten kraj (Niemcy są największym płatnikiem netto) i wypłacanych później Polsce w ramach polityki spójności wraca do niemieckiej gospodarki.
Mówił on, „że jeżeli będziemy ograniczali środki z budżetu UE dla nowych krajów członkowskich, to negatywne tego skutki poniesie głównie gospodarka niemiecka, która dostarcza często technologii, maszyn i urządzeń i świadczy usługi w projektach realizowanych w tych krajach ze środków unijnych”.
Twardymi danymi w tej sprawie dysponuje także polskie ministerstwo rozwoju, które wielokrotnie już informowało, że w przypadku Niemiec z każdego euro wpłacanego przez ten kraj do budżetu UE, a później trafiającego do Polski, aż 80 eurocentów trafia z powrotem do gospodarki niemieckiej.
Ale Oettinger zaprezentował także zdecydowane stanowisko w sprawie Nord Stream 2, nazywając tę inwestycję polityczną i stwierdził, że w rozmowach z niemieckimi ministrami odradza, zaangażowanie rządowe w to przedsięwzięcie.
Przypomniał także, że już istniejąca infrastruktura gazowa umożliwia przesyłanie z Rosji do Europy blisko 250 mld m3 gazu, podczas gdy import gazu przez UE z Rosji w ostatnich latach wynosi ok. 120 mld m3, czyli wykorzystane jest niecałe 50% tych możliwości.
Po oddaniu do użytku dwóch pierwszych nitek Nord Stream, wykorzystanie przepustowości gazociągów przebiegających przez terytorium Ukrainy gwałtownie spadło z 58% do 28%, podczas gdy wykorzystanie dwóch pierwszych nitek NS wzrosło z, 36 do 60%, co oznacza, że głównym celem Nord Stream 2, będzie zwiększenie rosyjskich mocy przesyłowych.
W ten sposób dojdzie do całkowitej eliminacji przesyłu gazu przez Ukrainę, a po zaakceptowaniu umowy stowarzyszeniowej tego kraju z UE przez wszystkie kraje członkowskie, UE nie może akceptować działań, które mogą poważnie uderzyć w gospodarkę tego kraju.
Jak na niemieckiego komisarza Gunther Oettinger, zaprezentował interesujące podejście do najważniejszych problemów unijnych, w dużej mierze zbieżne z polskim stanowiskiem w tych kwestiach.