No i mamy kolejny akt przedstawienia na temat izraelskiej awantury. Tym razem chodzi o wypowiedź Mateusza Morawieckiego na sobotniej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium. Widać wyraźnie, że słowa dziennikarza New York Times były kolejną prowokacją.
Pamiętamy, jaka wypowiedź polityka izraelskiego wywołała burzę polityczną. Chodzi o słowa Yaira Lapida o Polakach, którzy są współwinni zagładzie narodu żydowskiego. Polityk wspominał o swojej babci zamordowanej przez Polaków. Okazało się, że żadna babcia Lapida nigdy nie była w Polsce i kłamstwo zostało uszyte grubymi nićmi. Teraz podobnie Ronen Bergman opowiedział historię swojej rodziny i swojej mamy. Tylko, że pogubił się w faktach. Mama jego przed wojną dostała medal edukacji, dziwne, że w wieku pięciu lat. Podczas wojny też miała pięć lat i nocą podsłuchiwała kolaborantów polskich. Typowe poplątanie z pokręceniem, nie trzymające się kupy i mające na celu uderzenie w Morawieckiego.
Premier Polski, odpowiadając na absurdalny zarzut karania tego, kto powie prawdę o Holokauście, kolejny raz zdementował mylną interpretację uchwały IPN. Powiedział również, że w każdym narodzie zdarzały się wypadki donosicielstwa, które miały na celu wydanie Żydów w ręce oprawców. Wśród takich ludzi wymienił również Żydów. No i rozpętało się piekło. Ze wszystkich stron padają słowa oburzenia na sens takiej wypowiedzi. „Premier Polski zbrodnią Holokaustu obciążył również naród żydowski. Postawił go w tym samym szeregu, co naród niemiecki” – grzmiały słowa oburzenia.
Trzeba mieć wyjątkową złą wolę, albo nie rozumieć podstawowych pojęć, aby z wypowiedzi premiera wyciągnąć podobne wnioski. Morawiecki mówił wyraźnie, że w każdym narodzie zdarzają się zarówno ludzie o wielkim sercu, jak i nikczemnicy. Taka jest natura ludzka. Skłonna zarówno do dobra jak i do zła. I tego porządku świata nie zmieni żadne oburzenie polityków Izraela. Naród żydowski nie jest bez skazy. Nikt nie neguje ogromu ich cierpienia podczas II wojny światowej, ale nie można robić z nich świetlanych postaci. Mają bardzo dużo za kołnierzem. A wśród nich byli ludzie, którzy kolaborowali z okupantem i wydawali swoich braci.
Naród żydowski zawłaszczył sobie monopol na cierpienie i swoją tragedię skutecznie wykrzyczał całemu światu. Dziś Zachód mało wie o naszych cierpieniach, o ludobójstwie dokonywanym na Polakach, o pomocy Żydom, za którą groziła śmierć całej rodziny, która udzieliła azylu prześladowanym.
Ale sami jesteśmy sobie winni. Mało się mówi o kurierze Janie Karskim, który przewiózł do USA raport o Holokauście i rozmawiał na ten temat z prezydentem. Amerykanie nie uwierzyli w makabryczne fakty. Zbyt mało nagłośniona jest postać Rotmistrza Witolda Pileckiego, który dobrowolnie dał się schwytać do obozu w Auschwitz, aby przygotować raport o ludobójstwie. Jest to nasza wina, że przez tyle lat po wojnie nie potrafiliśmy nagłośnić swojej historii, swoich bohaterów. W wyniku kulawej lub żadnej polityki historycznej doszło do haniebnych sytuacji. My, naród który jako jedyny nie kolaborował z Niemcami, który utworzył unikalne państwo podziemne z własną armią, który powołał organizację ratującą Żydów – Żegotę, musi teraz walczyć o nasze dobre imię w świecie zachodnim.
Dajmy taką wspaniałą historię Żydom. Oni by wiedzieli, co z nią zrobić. Cały świat by o niej wiedział. Ale my, jak zawsze siedzieliśmy cicho, nękani przez długie lata przez komunę i do tej pory nie potrafiliśmy podnieść karku. W rezultacie, gdy mówiło się za granicą o naszych cierpieniach, uznawano nas za Żydów, bo tylko oni cierpieli podczas wojny. Gdy mówiło się o powstaniu, to kojarzone było z powstaniem w getcie, o warszawskim nikt nie słyszał.
Żydzi teraz nie wiedzą, co się dzieje - Polacy potrafią mówić i dochodzić prawdy. Izrael nie może się z tym pogodzić. Stąd te ostre, niesprawiedliwe słowa premiera Netanjahu, czy prezydenta Izraela wzywające naszego premiera na dywanik. Stąd niedzielne oświadczenie Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP, w którym czytamy: „ Słowa premiera Mateusza Morawieckiego wypowiedziane w sobotę w Monachium oznaczają przekroczenie granicy, za która jest tylko obłęd”.
A może to strona izraelska wpada w obłęd, zamieszczając na profilu swojego MSZ na Facebooku link do artykułu w dzienniku Haarec o książce Jana Grabowskiego, szkalującej Polaków i czyniącej z nich współwinnych Holokaustu. Czyż nie jest obłędem malowanie na bramie naszej ambasady w Izraelu swastyki i plugawych inwektyw?
A tak na marginesie – gdy nie wiadomo o co w tym całym szaleństwie chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze z ustawą reprywatyzacyjną w tle. Typowo żydowskie pokrętne działanie, w którym nawet uczestniczy „kompletnie rozbity” słowami Morawieckiego taki wydawałoby się przyjaciel Polski, jak Szewach Weiss.