Oswajanie aborcji

0
0
0
/

Feministki wszystkimi sposobami starają się przekonać społeczeństwo, że aborcja to tylko zwykła „procedura medyczna”, nie mająca nic wspólnego z dylematem moralnym. A zabieg to jedynie wyrzucenie z macicy „niewielkich krwawych zbitek”. Każda kobieta ma prawo do decyzji czy chce urodzić dziecko, czy je zabić. Takie są standardy wolności feministycznej. W myśl tej zasady do Sejmu wnioskiem Nowoczesnej trafił projekt aborcyjnej ustawy. W jej kuriozalnych zapisach widnieje taki, by każda opinia krytyczna o aborcji była karana dwoma latami więzienia, a kobieta wedle swojego życzenia mogła zabić swoje dziecko, każdy zaś kto się będzie temu przeciwstawiał, zostanie ukarany. W myśl tych wszystkich haseł wolności feministycznej wpisuje się doskonale okładka „Wysokich obcasów”. Jest ona kolejnym krokiem oswajania aborcji. Na słodziutkim różowym tle trzy młode uśmiechnięte kobiety dowodzą napisami na swoich koszulkach, że aborcja jest OK. Napis na górze uspokaja, że jedna z trzech twoich znajomych miała aborcję i nie jesteś z tym problemem sama. Nie wiem nawet czy właściwe jest w tym kontekście użycie słowa problem, bo przecież w tak pojmowanej decyzji o zabiciu dziecka nie ma miejsca na żadne wahania. Była seksualna wpadka i trzeba się jej pozbyć, aby później nie mieć kłopotu i nie być ograniczoną w swojej wolności. Ot, taki drobny zabieg. Nic nie boli. Po godzinie będziesz już w domu. Prześpisz się i za kilka dni wrócisz do swego radosnego życia, nie zakłóconego żadnymi dylematami moralnymi. Możesz teraz spokojnie odpocząć sobie gdzieś na słonecznych plażach pod palmami. Nie twierdzę, może są takie kobiety. Ale to wyjątki. Dla większości z nich ta dramatyczna decyzja może zaważyć na całym ich życiu. Nie zawsze będą miały dwadzieścia kilka lat i uroki świata przed sobą. Nie wiadomo kiedy i w jakich okolicznościach decyzja o aborcji da o sobie znać. Dla niektórych może stać się obsesją na długie lata. Może obudzić zakopany dotąd gdzieś głęboko instynkt macierzyński. Warto porozmawiać z psychologami na ten temat. Czy wówczas panie feministki udziela wsparcia takim nieszczęśliwym kobietom, dręczonym przez depresję o aborcyjnym podłożu. Nie, bo one nie pasują do różowego świata feministycznego, w którym króluje niczym niepochamowana wolność i życie według zasady „róbta co chceta”. Dla pań feministek życie jest proste – cynizm, egoizm i hedonizm to ich zasady W „Codzienniku Feministycznym” czytamy,że „decyzja o urodzeniu dziecka jest OK. Decyzja o aborcji też jest OK. Aborcja jest OK, bo jest osobistym wyborem kobiety, która podejmuje go w zgodzie ze sobą w pełnym przekonaniu, że jest to najlepsze dla niej wyjście”. UF, straszliwy obraz społeczeństwa proponują nam dziennikarki z tego periodyku. Bezideowość, brak jakiejkolwiek odpowiedzialności, hołdowanie swoim zachciankom, które wpisują się w fałszywą wolność. Proponuje się życie bezstresowe, nastawione na tu i teraz. Tylko że życie to nie szuflada w komodzie, którą się otwiera i wyjmuje się z niej to, co dla nas przyjemne, a głęboko upycha się wszelkie troski. Głupie feministyczne okładki i prymitywne artykuły nie wyeliminują z życia cierpienia. A aborcja jest cierpieniem dla kobiety, nie mówiąc już o nienarodzonym dziecku, które podczas zabiegu ma miażdżoną główką szczypcami, albo jest wysysane z macicy ssakiem. Trudno zrozumieć współczesne kobiety, które bogate we wszystkie wiadomości o zabiegu przerywania ciąży, o fizycznych cierpieniach dziecka, godzą się na takie rozwiązanie. Medycyna poszła na przód i nie ma porównania dzisiejszych aborcjonistek z kobietami, które dokonały tego zabiegu w latach sześćdziesiątych, pięćdziesiątych, którym wmawiało się, że płód to zlepek komórek, takie nieukształtowane ziarenko fasoli. Dziś na szczęście zdecydowana większość kobiet nie uważa, że aborcja jest OK. Kobiety wyszły na ulicę w czarnych protestach, bo były zmanipulowane doniesieniami, jakoby procedowana ustawa zakazywała badań prenatalnych. Protestowały także przeciwko wsadzaniu do więzień kobiet, które poroniły, łącznie z tymi poronieniami naturalnymi. Na razie jeszcze nasza świadomość społeczna nie akceptuje zabijania na życzenie własnych dzieci nienarodzonych. Daleko nam do Zachodu, gdzie zakazuje się mówienia źle o aborcji, aby nie wpędzać w stres kobiet, które poddają się zabiegowi przerwaniu ciąży. Ale nasze feministki wytrwale do tego dążą, krok po kroku oswajając panie z aborcją. A swoją drogą, czy takich działań jak okładka „Wysokich obcasów” nie można by podciągnąć do namawiania do aborcji, która w myśl naszego prawa jest przestępstwem. Czy panie dziennikarki nie powinny za swoje wyczyny ponieść odpowiedzialności karnej?

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną