Pretendujący do miana jednego z liderów opinii Wojciech Mucha z „Gazety Polskiej” nie przebiera w słowach, gdy próbuje zdyskredytować nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, przewidującą karanie za zaprzeczanie ludobójstwu dokonanemu przez bandy UPA na Polakach w latach II wojny światowej i tuż po niej.
Otóż, autor ten – którego celowo nie nazywam ani dziennikarzem, ani publicystą – raczył publicznie nazwać nowelizację w punkcie dotyczącym zaprzeczaniu zbrodni ukraińskich szowinistów
„kałem i dnem”.
Takie właśnie fekalne paralele przychodzą na myśl rzekomo poważnemu i rzekomo rzetelnemu autorowi.
Wojciecha Muchę widzimy w publicznej telewizji, który jakby nigdy nic odwiedza studio w charakterze kulturalnego i ułożonego komentatora polityki, w tym stosunków polsko-ukraińskich. Zresztą, nietrudno merytorycznie wykazać, iż w temacie tych ostatnich Mucha jest ignorantem, któremu wydaje się, że z bliżej nieznanych przyczyn ma dostęp do szczególnie specjalistycznej wiedzy. Nie jemu pierwszemu i nie jemu ostatniemu wydaje się, że może występować w roli eksperta od Ukrainy. Nie jest to więc nic szczególnie wartego uwagi.
Niemniej, retoryka ta wskazuje na to, jak bardzo ugodzone zostało UKRAIŃSKIE LOBBY W POLSCE nowelizacją ustawy o IPN. Czasami ciężko ukryć frustrację, stąd na myśl przychodzą już tylko najbardziej prostackie metafory, w rodzaju tej porównującej zmiany w ustawie o IPN do kału. Podkreślmy, że są to zmiany, których od dawna domagały się środowiska patriotyczne i kresowe.
UKRAIŃSKIM LOBBYSTOM pali się grunt pod nogami, bo nagle okazuje się, że ich supozycji ogół społeczeństwa po prostu nie podziela. Ciężko skonstatować własną porażkę, zatem pozostaje tylko obrzucanie kałem.
A poza tym, Operacja Wisła była słuszna.
Marcin Skalski
Źródło: Marcin Skalski/fb