Falstart nowej klasy panów

0
0
0
/

Nie wiem dlaczego, ale miałem dziwne wrażenie, że Święta Bożego Narodzenia i odchodzący stary rok wieńczą tym razem coś wyjątkowo ważnego. I nie chodzi mi bynajmniej o nowy cycek posągowej Dody, czy wędrujący polip w jadowitej gardzieli fircyka Wojewódzkiego. Mam na myśli fakty, których wagi moja jaźń nie dostrzegała, a jednak intuicyjnie czuła, że odróżniają ten schyłek roku od wielu poprzednich. Przy tak niepokojącym wrażeniu zacząłem przeszukiwać ostatnie wydarzenia, wypatrując tych istotnych, które mogą poprzewracać moje życie. Niczego, aż tak wyjątkowego nie zauważyłem, a jednak „coś” wierciło mnie nieznośnie. Kiedy moje analizy do niczego konstruktywnego nie doprowadziły, pomyślałem o panu Mieciu, który zapewne zwróciłby mi uwagę na jakieś istotne zjawisko z ostatnich miesięcy, czy dni. Postanowiłem odczekać zanim przyjdzie mi zetrzeć się z pakietem teorii spiskowych pana Mieczysława, nazywanych przez niego samego zbiorem spiskowych praktyk. Kiedy jednak pod koniec najkrótszego miesiąca w roku dokonywałem niezbędnych zakupów w zaprzyjaźnionym sklepie, podszedł do mnie „wczorajszy” jegomość z uzasadnioną prośbą o sponsoring. W podziękowaniu za bezbolesne dotacje rzekł coś, co mnie mocno zaintrygowało; „Nie ma co oszczędzać, i tak niedługo to wszystko pie...lnie o podłogę.” Odprowadziłem go wzrokiem, radując się, że prawdopodobnie uda nam się niebawem skutecznie zwalczyć jego niezrozumiałą suchość w przełyku. Coś jednak kazało mi wrócić do wizjonerskich podziękowań. Zaczekałem chwilkę przed sklepem na powrót mojego nowego znajomka z lekarstwem. Gdy wychodził zagadnąłem; „Przepraszam Mistrzu. Co miał pan na myśli wróżąc, że niebawem wszystko…., no wie pan?” - A co kierowniku, ślepy jesteś? – odpowiedział pytaniem – nie widzisz, że ostro wkurzylim Żyda? - No i? – zawiesiłem pytanie. - No i teraz tylko patrzeć jak głupie ludziska gęby otworzą na kryzysik finansowy, który nam zafundują wnerwione starozakonne. A jak kryzysik, to i bałaganik. A jak bałaganik, to w końcu ogólnonarodowe, albo i nawet ogólnoświatowe mordobicie – wyjaśnił, ściskając brązową butelkę medykamentu. To powiedziawszy, odwrócił się na pięcie i ruszył zdecydowanym krokiem w stronę „gabinetu”, w którym z porannym spokojem będzie mógł poddać się planowanemu „leczeniu”. Odprowadziłem wzrokiem mojego wdzięcznego znajomka do najbliższego załomu, za którym zniknęła jego radosna postać. „Patrzcie państwo jak to wszystko teraz nagle przewidziało na oczy i zdobyło się na odwagę mówienia o roli Żydów w otaczającej rzeczywistości” – pomyślałem- „Każdy jest nowatorski i odkrywczy, odmieniając słowo „Żyd” przez wszystkie przypadki. Nagle zabrakło ignorantów, którzy Żyda traktowali tylko jako synonim błędu ortograficznego w klasówce z języka polskiego” Kojarząc kolejne nazwiska felietonistów, historyków czy polityków, nadużywających wspomnianego zwrotu, świadomie ruszyłem w stronę parku, który stał się dla mnie miejscem szachowej kontemplacji pana Mieczysława. Lazur nieba i mocne zimowe słońce dawało nadzieję, iż mroźne, marcowe powietrze nie odstraszy fanatyków królewskiej gry w jej parkowym wydaniu. Szczerze uradowałem się, gdy dostrzegłem przygarbioną postać mojego wielorazowego rozmówcy. - Dzień dobry – panu – powiedziałem lekko zdyszany. - O mój miły Niedouczek – ucieszył się prawdziwie – Cóż to sprowadza zacnego pana, czyżby przerażenie, że moje teorie z dnia na dzień stały się ogólnodostępną praktyką? - Może troszeczkę – wyznałem, nie chcąc stracić do końca twarzy. - No to co ciebie tak niepokoi? Opowiadaj. – zagaił konfidencjonalnie – Może to, że teraz można gadać o Żydach bez strachu, że napaskudzą Tobie w papiery, albo jakiś „Pejsmistrz” nałoży na Ciebie klątwę. Otóż uważaj, bo to tylko taka pozorna wolność. Wszystko niby zaczęło się od wystąpienia jakiejś nadmiernie obrośniętej istoty, która po swoich słowach wygłoszonych w rocznicę wyzwolenia szkopskiego obozu w Oświęcimiu, nie tylko winna przestać być ambasadorem, ale natychmiast powinna otrzymać status „persona non grata”. Ale do tego musielibyśmy być poważnym państwem. A jak za takie mamy uchodzić, jeśli tolerujemy łajdaków, próbujących ściągnąć nam kataklizm na głowę? W dzień wystąpienia takiego jednego z drugim europosła winno się nałożyć na niego zakaz wjazdu na teren Rzeczypospolitej. Wierz mi, że gdyby to spotkało kilku łobuzów z polskim paszportem, służących nieprzychylnym nam siłom, kilku obcych polityków lżących Polską Rację Stanu, czy choćby historyków grosso-podobnych, reszta natychmiast zamknęłaby wściekłe jadaczki. Wszak jednej rzeczy złorzeczącym Polsce odmówić nie można – totalnego tchórzostwa! Wolą szczuć na swój kraj i napuszczać obcych niźli samemu stanąć z rzeczową argumentacją. A przecież zdecydowanie można polemizować z wieloma durnymi przedsięwzięciami obecnego Rządu, nie mówiąc już o Prezydencie. To jednak teraz nie ma wiele do rzeczy. - Szach – usłyszeliśmy spokojny głos przeciwnika pana Miecia. Zaatakowany, przez chwilę zasępił się nad szachownicą, po czym wykonał ruch gońcem. Otóż ja widzę to tak – wrócił do rozmowy mój znajomy. – Koncepcja dojrzewała od wielu, wielu lat i ulegała kilku zasadniczym modyfikacjom. Zajmijmy się skrótowo historią najnowszą tej żydowskiej wizji. Nie obawiaj się, postaram się ciebie nie zanudzić. Jest rok 1927, u naszych ruskich sąsiadów dochodzi do władzy cwany sukinsyn, Stalin. Już w 1930 zatrudnia amerykańskiego Żyda, architekta, Alberta Kahna, fachowca od procesów industrializacji, aby stworzył plan uprzemysłowienia republiki radzieckiej. Te planowe bandytyzmy faktycznie przyczyniły się do najwyższego, na ów czas, wzrostu gospodarczego. Pomimo drobiazgu, czyli śmierci około osiemnastu milionów Rosjan, wszystko pięknie zatrybiło. Jednak nie tylko okrucieństwo, terror, przymus i determinacja wpłynęły na takie gospodarcze przyspieszenie. Musiała być na to wszystko olbrzymia kasa. A jak kasa to do Żyda. Tak doszło do porozumienia Stalina z amerykańską (czytaj żydowską) finansjerą. Porozumienie zakładało, iż jeśli do 1954 roku Ruskie nie spłacą długów, Krym przejdzie na własność wierzycieli i wyjdzie spod jurysdykcji ZSRR. Zaraz po podpisaniu porozumienia, które zakładało powstanie na terytorium Krymu tzw. „Krymskiej Kalifornii” zaczęło się masowe osadnictwo pod patronatem organizacji żydowskich i czujnym okiem pana Rosenberga, z terenów Rzeczypospolitej, Bułgarii, Białorusi, Ukrainy, Rumunii, a nawet w wielu przypadkach Skandynawii. Skąd taka gotowość pomimo, że mamy jeszcze około dwudziestu lat do spłaty zobowiązań? Otóż musimy pamiętać, iż w tamtych latach, 90% ruskiego rządu stanowili przedstawiciele komunistycznej, żydowskiej międzynarodówki. - Panie Mieczysławie, czy nie za bardzo historycznie próbuje pan uzasadnić współczesne perturbacje? – zapytałem, przerywając „przydługi” wywód. - A chcesz łaskawco widzieć nieco szerzej smród, który może nie wywietrzeć przez następnych kilka pokoleń? Jeśli oczywiście dojdzie do ich poczęcia. – odrzekł nieco uniesionym głosem. - Szach mat – usłyszeliśmy nagle radosny krzyk z drugiej strony szachownicy. - Szlag by to trafił. To ja na siłę rozciągam źrenice jakimś niedowiarkom, a w plecy dostaję pierwszy raz w życiu zabójczy strzał – wrzasnął pan Mieciu. - Ale to chyba nie jest wina Żydów? – zażartowałem lekko złośliwie. - Strasznie zabawne. – odparł. – Wiesz co? Do takich jak ty te geopolityczne puzzle dotrą dopiero wtedy, kiedy staniecie przed lustrem bez gaci, z postrzępionym napletkiem, z czipem pod skórą dłoni i z jednym szeklem do pierwszego. - Dobrze, już ok – starałem się uspokoić wzburzonego, „politycznego okulistę”. - No to mi do cholery więcej nie przerywać! – odreagował niespodziewany wynik szachowego pojedynku. Dość powiedzieć – podjął kontynuację przerwanego wątku – stan na przełom lat 1937-1938 zamykał się na liczbie około stu tysięcy przesiedlonych Żydów na terytorium „Krymskiej Kalifornii”. Ten żydowski pomysł „Ziemi Obiecanej”, znalazł jednak duży opór wśród zamieszkujących te piękne tereny Tatarów Krymskich. Kanalia Stalin wykorzystał ten tatarski sprzeciw na dwa sposoby. Wyhamował proces osiedleńczy Żydów, proponując inne autonomiczne tereny dla tworzenia państwowości żydowskiej. Jednak Żydzi nie chcieli słyszeć o budowaniu swojego raju przy minus dwudziestu stopniach Celsjusza. A z drugiej strony zaczął zwalczać biologicznie ludność tatarską. W takim przeświadczeniu załatwienia sprawy ten gruziński ludobójca tkwił do konferencji w Teheranie, na której to „wolny obywatel” Roosevelt zaszantażował Stalina zatrzymaniem strumienia pieniędzy finansującego produkcję i działania wojenne ZSRR, jeśli natychmiast nie rozkwitnie projekt „Krymskiej Kalifornii”. Biedny Józef S. na takie dictum mógł postąpić w jedynie słuszny sposób, a mianowicie wybić lub zesłać Tatarów w zaświaty. Zostały do załatwienia tylko drobne kwestie; czy autonomiczny okręg? czy suwerenne państwo? Po zakończeniu drugiej wojny pozycja okrutnego Gruzina nieco wzrosła. Zatem niechęć do procederu wydania Krymu Żydom, także ogorzała. Aby wykręcić się od zobowiązania towarzysze radzieccy wymyślili sprytny plan. Otóż na sesji Organizacji Narodów Zjednoczonych w 1947 roku zaproponowali powstanie państwa Izrael na terenie Palestyny. Jeszcze tego samego roku rozpoczęły się prześladowania Żydów na terytorium Krymu. Atmosfera strachu miała doprowadzić naszych „starszych braci w wierze” do natychmiastowej wyprowadzki w piaszczyste okolice dzisiejszego państwa Izrael. - Nadal nie rozumiem, co ta historia ma wspólnego ze współczesnością Polski – przerwałem, nie bez obawy przed reakcją mówcy. - Ja też – niespodziewanie poparł mnie szachowy przeciwnik pana Mieczysława. - Wytrzymajcie „geniusze przenikliwości”, z łaski swojej- rzekł uspokajająco pan Mieciu. - Termin spłacenia długu, czyli hipotecznego wydania Krymu wyznaczony był na 1954 rok. Wąsaty bandzior dokonuje żywota w 1953 roku. Jednak finansjera żydowska nie zamierza odpuścić tak wielkiego zobowiązania. W 1954-tym roku ZSRR, w rocznicę jakiejś bzdurnej rocznicy oddaje Krym we władanie Republice Ukrainy, pozbawiając tym samym możliwości egzekucji roszczenia z Republiki Radzieckiej. Sprytny plan powiódł się na wiele lat. Jak wam jednak wspominałem Żydowski kapitał, mając świadomość kontynuacji, nigdy nie zapomina. Dotarliśmy do czasów dzisiejszych. Jesteśmy już po ratyfikacji umowy przyłączeniowej przez rząd Federacji Rosyjskiej. Jednym z doradców, i ponoć przyjacielem, cara Putina jest naczelny Rabin Moskwy, Rosji czy całej galaktyki. I właśnie z tej historii, z tej współczesności, z tych przyjaźni i deklaracji wynurza się plan, którego niestety możecie być świadkami geniusze. Otóż uważam, że Rusek z Żydem dawno się dogadał. Plan ma być taki: cały establishment żydowskiej finansjery i rosyjskich rezunów ma zgodnie współżyć na półwyspie krymskim. Głoszenie o hipotecznych wpisach nie jest już konieczne, bowiem Rosja swoje zobowiązania spełnia od lat, prowadząc wojnę z Ukrainą. Skądinąd najdziwniejszą wojnę nowoczesnego świata. Przywódcami najechanej Ukrainy są niezmiennie politycy o żydowskich rodowodach. Rezuni jak i politycy ukraińscy prowadzą zapętlone interesy osobiste z najeźdźcą. Wojna sprawia wrażenie, jakby nie chciała wyłonić zwycięzcy. Po jednej stronie kraju wzmożone działania wojenne z przerażającym okrucieństwem, po drugiej zaś kolorowe realizacje kolejnych wydań programu: „Mam talent”. Niby to wszystko pozbawione jest logiki. Nic bardziej mylnego. Sądzę, że te wszystkie działania wojenne mają jeden podstawowy cel, mianowicie osłabienie biologiczne Ukraińców. Niestety patriotyczny impuls dla współczesnej Ukrainy nie był wieczny. Zachodnia część kraju jak i terytorium Rzeczypospolitej zaludniła się ukraińskimi dezerterami. Większość woli pracować i żyć niż marznąć w ruinach Donbasu i strzelać do kogoś nie wiedzieć dlaczego. I tutaj zaczyna się przewidziana dla nas rola. Jakaś przemyślna kanalia będzie próbowała zrobić wszystko, aby wtrącić nas w otwarty konflikt z Ukraińcami. Z jednej strony będą to włodarze Ukrainy, tacy jak Poroszenko vel Walzmann, z drugiej zaś oddolne inicjatywy młodych Ukraińców. Ile będzie się działo w ramach prowokacji to jeden Bóg raczy wiedzieć. I nie mówię tylko o świadomym deptaniu przez naszych sąsiadów pomników polskiej chwały (Kamień Podolski), ale przede wszystkim o prowokacjach związanych z gloryfikacją zabójców naszych rodaków wraz z terytorialnymi roszczeniami wobec Najjaśniejszej. Skutkiem tych wszystkich układanek ma być ukonstytuowanie się szczęśliwej „Krymskiej Kalifornii”, pełnej żydowskiej finansjery przeniesionej bliżej Chin, a więc bliżej uzurpatora do mocarstwowego przewodnictwa we współczesnym świecie. Drugim skutkiem ma być istnienie przetrzebionej Ukrainy, pod światłymi rządami krymskiej elity, z wybitą w pień częścią narodowej młodzieży, walczącej o prawdę historyczną, czy jej dziadowie zmarli w wyniku kiły czy rzeżączki. Trzecim zaś, najbardziej dla mnie bolesnym, skutkiem ma być faktyczny czwarty rozbiór Polski. Niedobitki patriotyczne zostaną z marionetkowym państewkiem, z biało-czerwoną chorągiewką. Zostanie nas może dwie trzecie. I nie ważne będą już granice państwa, bowiem światły protektorat będą sprawować ci, którzy sami je wyznaczają. - Co to za wizje?! – zaoponowałem – Co to my walczyć o swoje nie potrafimy?! - A czym, baranku? Skoro jesteśmy najbardziej rozbrojonym narodem na świecie. – stonował moje oburzenie pan Mieciu. – I jak widać nie ma znaczenia czy nasz demilitarysta ma twarz Gierka, Kwaśniewskiego czy Macierewicza. Dorobiliśmy się takich elit, które mają nas za bezrozumnych debili, którzy mając dostęp do broni w pierwszej szczęśliwej dobie gremialnie postrzelą się w ogólnonarodowy łeb. Kiedy już będzie po wszystkim, będziemy za słabi na walkę z siłami zewnętrznymi, tak samo jak będziemy niezdolni do rozprawy z tymi, co przez zaniechanie, umożliwili unicestwienie tak pięknego i honorowego narodu jakim bez wątpienia są Polacy. - I to jedyna wizja dla Polski? – zapytał niespodziewanie zwycięzca szachowej batalii. - W żadnym razie – odrzekł pan Mieciu – Wolę myśleć, że nasi żydowscy sojusznicy, popełnili zwyczajny falstart. Za wcześnie zamienili miękkiego Weissa, na tupeciarskiego Danielsa. Za wcześnie rzeczony Daniels ogłosił anatemę na Grzegorza Brauna i jemu podobnych. Tak na marginesie, miny polskich polityków jak i ojca Rydzyka na zdjęciach z tym żydowskim sierżantem sztabowym sprawiają wrażenie, jakby ich dopadł poborca podatkowy i odkrył ostatnie oszczędności ukryte pod parkietem. Tenże sierżant za wcześnie wygenerował zmianę pani premier Szydło na bankiera Morawieckiego. Za wcześnie wylobbowali w Kongresie zmianę statusu bezczelnych żydowskich roszczeń wobec RP na w pełni zalegalizowany status rzeczywistych roszczeń. Za wcześnie pozwolili nieokrzesanej ambasadorzycy Izraela, na kanwie wspomnień o najbardziej nasączonym polską krwią miejscu, na artykułowanie ex publica, swoich zapędów do bezceremonialnego mieszania się w polskie ustawodawstwo. Może to wszystko stało się za szybko. Tak chcę myśleć. Wszak jeszcze nie oddajemy tych bimbalionów dolarów. Nie traktujemy jeszcze Holokaustu jak religii i nie pozwalamy zapominać o Polokauście, który plasuje nasz Naród na pierwszym miejscu wśród populacyjnych ofiar Drugiej Wojny Światowej. Nie rzucamy jeszcze kamieniami w uzbrojonych Ukraińców. Nie zmieniamy jeszcze naszej wiary, próbując dostosować się do elit... – na dłuższy czas zawiesił głos. - Ale mości panowie, może czas ruszyć dupska, aby tak się nie stało? – rzekł, zdecydowanie głośniej. - To znaczy, co? – zapytałem bezwiednie. - Naprawdę nie widzisz twojej roli? – zapytał.  

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną