Śmierć jest nieodłączną częścią życia człowieka i od niepamiętnych czasach starano się ją oswajać. Wiara w życie wieczne, szukanie ukojenia w myśli, że nie będzie ziemskiego wymiaru cierpienia - tyle pytań, gdy myślimy też o kresie własnego życia. A co jeśli umiera ktoś nam bliski? W historii znamy najróżniejsze przypadki: od symboliki związanej z wkładaniem monety w usta, by zmarły mógł ją wręczyć Charonowi podczas przeprawy przez Styks, aż po fotografie pośmiertne. Tym ostatnim chciałbym poświęcić dziś więcej uwagi.
Największą popularnością cieszyły się one w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku. Fotografowano ludzi zmarłych, ale często w taki sposób, by wyglądali na żywych. Dziewczynka siedząca obok zmarłej siostry i brata czy rodzice z ciałkiem niemowlęcia na kolanach - w tamtych czasach to nie było bulwersujące.
Zmarłym robiono zdjęcia nie tylko w trumnach, ale nawet na stojąco, opierając ciała o specjalne konstrukcje. Do rąk uwiecznianych na fotografiach wkładano książki, kwiaty, sztambuchy, a na zamkniętych powiekach domalowywano oczy.
Tego typu zdjęcia były traktowane jak najwspanialsza pamiątka po bliskich - starano się, by wyglądali jak za życia. Odziani byli w eleganckie, wręcz odświętne ubrania. Często jedyną wskazówką, że osoby fotografowane nie żyją są ich nieobecne spojrzenia. Nawet to jednak maskowano pozorami życia.
Na uwagę zasługują jeszcze inne fotografie przestawiające dzieci, na których matkę okrywano chustą lub długą -wzorzystą czy też czarną tkaniną. "Ukrycie" matki miało załagodzić zachowanie małego dziecka, które płakało i nie było w stanie siedzieć spokojnie przed obiektywem, zwłaszcza, że czas naświetlania trwał dość długo.
Choć tego typu fotografia kojarzona jest najczęściej z państwem królowej Wiktorii to i na ziemiach polskich robiono tego typu fotografie. Ba, nie zapominajmy o portretach trumiennych, które pełniły w Rzeczypospolitej podobną rolę przed wynalezieniem fotografii. A był to ewenement na skalę światową.
W jaki sposób portret trumienny łączy Polskę czasów baroku ze starożytnym Egiptem? Pytanie nie jest wcale tak absurdalne, jakby się wydawało! W Egipcie zmarłych malowano woskiem oraz pędzlem. Deski z portretami przycinano do mniejszych rozmiarów. Następnie zaś umocowywano na mumiach, by zastępowały zabandażowane twarze.
Wróćmy jednak do wizerunków post mortem utrwalonych na fotografiach. Dziś robienie mogłyby budzić grozę lub niesmak. Ale kiedyś tak właśnie wyrażano miłość i tęsknotę za zmarłymi bliskimi osobami.