Z człowiekiem odciętym od korzeni można uczynić dosłownie wszystko i nie jest żadną tajemnicą, że w przeszłości wielu próbowało wykorzenić polskość, zniszczyć ją, aby na jej zgliszczach stworzyć „nowych” ludzi. Przerabialiśmy tę lekcję w czasach zaborów, przerabiamy ją i teraz, chociaż należy przyznać, iż współczesne metody pozbawiania Polaków ich własnej tożsamości są zdecydowanie bardziej skuteczne niż dwa wieki temu, być może dlatego, że mniej represyjne.
Istotną rolę odgrywa system oświaty, który został pomyślany tak, aby dokonać istotnych zmian w kodzie kulturowym Polaków – perły literatury polskiej są stopniowo, aczkolwiek systematycznie wypierane przez literackie kadłubki niekiedy pokaźnych rozmiarów, w sposób karkołomny chcące pretendować do kategorii literackich dzieł. Jednocześnie obserwować można próby zakotwiczenia dzieci – nie bez pomocy tzw. szkolnych lektur – w okultyzmie, czy ideologii gender. Piękno zastąpiła brzydota i to ona stanowi coraz częściej wyznacznik nie tylko literackich trendów.
Nie lepiej jest z historią – przez długie lata wpajano Polakom pedagogikę wstydu, nakazując im jednocześnie kajać się za niepopełnione winy. Efekt? Wystarczy posłuchać polityków, na czele z prezydentem Andrzejem Dudą, któremu podczas 50. rocznicy wydarzeń Marca 68' zupełnie pomylili się kaci z ofiarami, przez co siepacze komunistycznej bezpieki, żydowskiej zresztą proweniencji, zostali zaliczeni do grona prześladowanych bohaterów, równych Żołnierzom Wyklętym, czy bł. ks. Jerzemu Popiełuszce. Naprawdę trudno o większy absurd i skandal zarazem.
Spójrzmy, co uczyniono ze sztuką? Nie ma w niej miejsca na klasyczne ujęcie piękna, harmonię, głębię, czy subtelność. Ten sam los spotkał teatr – na próżno dziś szukać Szekspira w szekspirowskich rzekomo przedstawieniach, czy Mickiewicza w „Dziadach” - dramaturdzy uwspółcześniają, ideologicznie tuningują i tak modyfikują sztuki, że bywa, iż z ich pierwotnych wersji nie pozostaje dosłownie nic. Bo przecież dla powstałej w latach 30. ubiegłego stulecia socjologii teatru wartości artystyczne nie mają żadnego znaczenia, istotne są natomiast zależności pomiędzy instytucją wychowawczą (państwem, w przyszłości być może organizacją ponadnarodową) a interpretowaniem sztuk. I tak teatr staje się narzędziem implementowania w umysłach lewicowych ideologii, przy jednoczesnym zerwaniu z dotychczasowymi kodami kulturowymi.
Jeżeli Polacy chcą przetrwać jako naród muszą zrzucić z siebie nakładane im systemowo karykatury polskości i sięgnąć po tę pogrzebaną, wyklętą i tłamszoną prawdziwą tożsamość, aby wydobywszy ją, na jej fundamencie wychowywać kolejne pokolenia.