Częściowa ulga i nowe trudności: dla rodzin niepełnosprawnych uczniów

0
0
0
/

Początek roku to dla rodziców dzieci z niepełnosprawnością z jednej strony ulgą, z drugiej początkiem problemów nowych źródła stresów i niedogodności.

 

Bez szkolnej opieki ani możliwości wyjazdu

Dlaczego ulgą? Choćby dlatego, że w okresie wakacyjnym organizacja opieki i wypoczynku dla dziecka z niepełnosprawnością, zwłaszcza znaczną, wymagającą stałej opieki, bywa bardzo utrudniona. Szkoła przez okres wakacyjny jest zamknięta, a oferta zarówno wyjazdowa jak i na miejscu, w formie np. Lata w mieście, dla dzieci z niepełnosprawnościami bywa ograniczona. Co więcej, wiele rodzin nie stać na wyjazd z dzieckiem, a zagrożenie ubóstwem jest w tej grupie wysokie ( w 2013 roku aż 12% gospodarstw z niepełnosprawnym dzieckiem żyło na poziomie minimum egzystencji).

 

Także rodzice pracujący mają kłopot – bowiem ewentualne uprawnienia urlopowe nie pokrywają czasowo dużej części wakacyjnej przerwy, a ponadto coraz więcej pracujących w gospodarce narodowej nie ma umowy o pracę ( a umowę cywilnoprawną) co nie tylko pozbawia ich gwarancji urlopu wypoczynku ale także korzystania ze wsparcia w ramach funduszu socjalnego zakładu pracy, z którego między innymi finansuje się dofinansowanie tzw. „wczasów pod gruszą” dla gorzej uposażonych pracowników. Problem dotyczy zresztą nie tylko dzieci niepełnosprawnych: w Polsce – według zeszłorocznego badania CBOS - w około połowie rodzin z dziećmi, nie udaje się zapewnić dłuższego wypoczynku wyjazdowego, a najczęściej – w ¾ przypadków - podawaną przyczyną jest brak pieniędzy.

 

 

 

Trudno wątpić w prawdziwość tych uzasadnień, skoro według danych GUS między 2012 a 2013 liczba rodzin żyjących w skrajnej biedzie wzrosła a jednocześnie spadła liczba otrzymujących wsparcie w ramach świadczeń rodzinnych ( liczba je pobierających w latach 2012-2013 zmniejszyła się 200 tys.!). Ten rok pod względem socjalnym może być nieco lepszy - dzięki wywalczonym przez samych rodziców zrzeszonych wokół Stowarzyszenia „ Mam przyszłość” podwyżką świadczenia pielęgnacyjnego, ale problemu niedoboru wsparcia w okresie 2 miesięcznej przerwy od nauki to nie rozwiązuje, a tym bardziej, że trudności ze zorganizowaniem opieki w tym czasie dotyczą także rodziców na co dzień pracujących, a im w ogóle nie przysługuje świadczenie pielęgnacyjne w tej czy innej wysokości.

 

W czasie wakacji pojawia się problem. Jeśli nie uda się im zapewnić opieki łączonej, podzielonej między różnymi członkami rodziny, przyjaciółmi etc. (a nie każdy może sobie na to pozwolić) wówczas bywa, że jedynym scenariuszem okazuje się całkowita, trwała rezygnacja z zatrudnienia rodzica, co też zwiększa ryzyko ubóstwa całej rodziny.

 

Likwidacja szkół – likwidacja szans

Z drugiej strony początek roku szkolnego rozpoczyna inny rodzaj problemów. Mówi się, że we wrześniu dzieci idą do szkoły, ale - jak przytomnie zauważa Krzysztof Wołodżko na portalu Deon - w wielu przypadkach bardziej odpowiednie sformułowanie brzmiałoby „jadą do szkoły”. A w niektórych przypadkach nie jadą, bo nie ma jak zorganizować i opłacić transportu. Chodzi o problem dojazdu do szkół, nasilający się w związku z likwidacja w przeciągu kliku lat ponad tysiąca szkół podstawowych w Polsce (85% z nich w gminach wiejskich lub miejsko wiejskich).

 

A tymczasem sieć transportowa na prowincji się zwija. Jak podaje Karol Trammer, redaktor naczelny zajmującego się transportem pisma „Z biegiem szyn”: sieć kolejowa w przeciągu dwóch dekad od czasów transformacji zmniejszyła się o jedną czwartą, w praktyce doprowadzając niemal do zaniknięcia segmentu kolejowych połączeń typu lokalnego, a w tym samym okresie drastycznie spadła oferta PKS: w 1990 autobusy PKS przejeździły rocznie łącznie 1 348 mln km., a w 2010 roku – 716 mln km, a więc prawie dwukrotnie mniej. Te zmiany szczególnie dotknęły połączenia na trasach lokalnych. Z wielu miejscowości autobusy zostały całkowicie wycofane.

 

Zmiany te uderzają ogólnie w młodzież z obszarów peryferyjnych, nie pozwalając w wielu wypadkach na korzystanie z zajęć wyrównawczych i pozalekcyjnych kółek zainteresowań, a często nawet wymuszając zrywanie się z ostatnich lekcji by zdążyć na ostatni autobus. Także rodzice, jeśli są nie zmotoryzowani ( a to dotyczy wielu rodzin wiejskich i ubogich) mają ograniczone możliwości uczestniczenia w życiu szkolnym, łącznie z udziałem w wywiadówkach i zebraniach. W przypadku uczniów z niepełnosprawnością sprawa jest jeszcze trudniejsza, ponieważ dzieci takie niekiedy potrzebowałyby odpowiednio dostosowanego transportu i opieki w jego czasie. Dla nich bowiem szkoła w pobliżu domu była często jedyną szansą w miarę szybkiego dogodnego dotarcia do szkoły i nauki wraz z innymi.

 

Gminy co prawda mają obowiązek organizacji bezpłatnego transportu lub zwrotu kosztów gdy rodzice organizują go sami. Nie trudno jednak się domyśleć, że wśród biednych, często nie posiadających jakiekolwiek samochodu rodzinach wiejskich, nie zawsze znających swoje prawa lub nie mające dość przebicia by je egzekwować i do tego odciętych od większych ośrodków ze względu na kurczącą się sieć publicznego transportu, zapewnienie dziecku z niepełnosprawnością dojazdu do szkoły jest karkołomnym wyczynem.


 

Oprócz tego jest jeszcze szereg problemów gdy uczniowie o specjalnych potrzebach znajdują się już w murach szkolnych, ale to temat rzeka. Warto pamiętać, że nie tylko to co dzieje się w szkole bywa dla rodziców dzieci z niepełnosprawnością źródłem barier i źródłem stresów, ale także to co dzieje się poza szkołą: w czasie przerwy w nauce i w czasie dojazdu do szkoły.

 

Rafał Bakalarczyk

fot. flickr.com, creative commons

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

 

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną