Dwa obrazki. Na jednym tłum Brytyjczyków okupuje od wielu godzin klinikę, w której ma się urodzić kolejne dziecko pary książęcej. W drzwiach kliniki pojawia się księżna Kate z nowonarodzonym dzieckiem i z mężem przy boku. Tłum wiwatuje, cieszy się.
Drugi obrazek z Liverpoolu. Przed szpitalem Alder Hey też zebrali się ludzie. Wznoszą okrzyki, chcą ratować małego chłopczyka Alfiego Evansa, który ma być odłączony od aparatury podtrzymującej życie. O tym zadecydował sąd i trybunał strasburski. Dziecko ma dwa lata i cierpi na nieznaną, ciężką chorobę neurologiczną.
Dwa obrazki, dwie rzeczywistości i jedno społeczeństwo. W jednym euforia z powodu narodzin „royal baby”, w drugim cywilizacja śmierci coraz śmielej wkraczająca do Zachodu.
Rodzice chorego dziecka przez wiele miesięcy toczyli zażartą walkę o życie swego synka. Na ich tragiczne apele zareagował pozytywnie jedynie papież Franciszek. Przyjął u siebie na audiencji ojca chłopca i apelował o nieodłączanie dziecka od aparatury. Wszystkie inne instytucje orzekły, że chłopiec ma być uśmiercony, ponieważ stosowanie uciążliwej terapii jest nieetyczne. Tylko, że w wypadku małego Alfiego nie może być o tym mowy. Włoskie państwo zaproponowało dalsze leczenie chłopca i przewiezienie go do dziecięcej watykańskiej kliniki Bambino Gesu.
W związku z tym nadano mu obywatelstwo włoskie, aby mógł być tam leczony. Włochy swojego czasu zmierzyły się już z podobnym wypadkiem odłączenia chorej osoby od aparatury podtrzymującej życie. Chodzi o Eluanę Englano, którą przez siedemnaście lat utrzymywano przy życiu. Gdy aparatura została odłączona, chora umierała z głodu i pragnienia. Teraz państwo włoskie chce pomóc choremu dziecku, którego młody organizm będący w fazie rozwoju może inaczej zareagować.
W dzisiejszych czasach rozwój medycyny jest tak szybki, a zwłaszcza dotyczący chorób genetycznych, że jest możliwe wynalezienie takiej terapii, która pozwoli uratować życie małego Alfiego. Potrzeba tylko na to czasu, a to zapewni podtrzymanie chłopca przy życiu dzięki specjalistycznej aparaturze.
Niestety szpital brytyjski nie wyraził na to zgody, tłumacząc, że transport dziecka, które znajduje się w tak złym stanie jest niemożliwy. W poniedziałek wieczorem odłączono chłopczyka od aparatury. Bez respiratora miał nie przeżyć kilku minut. A on żył. Dopiero nad ranem podano mu tlen i wodę. Personel szpitala patrzył, jak dziecko się męczy i nie reagował przez tyle godzin.
Rodzice w swojej batalii o życie dziecka nie poddają się. Złożyli do sądu rodzinnego w Manchesterze wniosek o wyrażenie zgody na przewiezienie dziecka do Włoch. We wtorek sąd odrzucił ten wniosek. Dzisiaj ma być rozpatrywana apelacja. Ludzie z całego świata są poruszeni tragedią dziecka i rodziców. Brytyjczycy zbierają podpisy pod petycją skierowaną do królowej Elżbiety o łaskę dla małego chłopca
Jak przerażający i bezduszny może być współczesny świat, z absurdalnym sądownictwem wydającym wyroki eugeniczne, eutanazyjne. W prawie brytyjskim lekarze reprezentują przed sądem interesy dziecka i tylko ich opinia się liczy, a nie wola rodziców. Liverpoolscy lekarze śmierci stwierdzili, że dalsza terapia dziecka „nie jest w jego najlepszym interesie” i może być nie tylko „daremna”, ale też „nieludzka”. Za to głęboko ludzkie jest uśmiercenie dziecka. Po co ma się męczyć, trzeba go zabić, aby nie cierpiał. Małe śmieszne osobniki stawiające się w roli Boga, chcą i decydują o życiu i śmierci. Muszą wyeliminować cierpienie, które nie pasuje do konsumpcyjnego świata, dlatego propagują cywilizację śmierci. Aborcja, eugenika, eutanazja ma uszczęśliwić świat, w którym nie ma miejsca na krzyż. Ci szafarze życia i śmierci w białych fartuchach i sędziowskich togach wbrew wszelkim naturalnym prawom, wbrew normom etycznym decydują o tym, kto ma umrzeć, a kto ma szansę na życie. Bezduszne prawo na marginesie stawia rodziców. Trudno sobie wyobrazić ogrom ich cierpienia. Dotknęła ich ciężka choroba dziecka, z którą muszą walczyć od 2016 roku, jak i niemożność dalszego leczenia ich synka i skazanie go na śmierć przez bezduszne prawo.
Co na to władze Brukseli? Różnego typu Timmermansi siedzą spokojnie i nie tropią zbrodniczego prawa w Zachodnim świecie. W pełni akceptują cywilizację śmierci, która jest jednym z największych zagrożeń dla cywilizowanego świata. Wielokrotnie mówił o tym św. Jan Paweł.
Co my, zwykli ludzie możemy zrobić dla małego Alfiego? Wspierajmy go w modlitwie, jego i rodziców biednego dziecka. Zmówmy w tej intencji dziesiątkę różańca każdego dnia.