Pomordowani kapłani doczekali się upamiętnienia
W Czerwonej Wodzie k. Zgorzelca (gmina Węgliniec) odsłonięto pierwszy w Polsce pomnik upamiętniający polskich kapłanów rzymskokatolickich pomordowanych przez nacjonalistów ukraińskich z UPA i SS Galizien. Na uroczystościach zabrakło hierarchów Kościoła katolickiego.
W odsłonięciu monumentu uczestniczyło wielu księży, ale - jak zaznaczył w swoim przemówieniu prezes Szczepan Siekierka z Wrocławia - bez udziału choćby jednego księdza biskupa. - No cóż, fascynacja Majdanem ogarnęła nie tylko polityków. A tak na marginesie, czy ktoś pamięta, ilu biskupów było na pogrzebie Bronisława Geremka, który z Kościołem katolickim niewiele miał wspólnego? - pytał na swoim blogu ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, komentując całą sprawę. - Paradoksem historii jest fakt, że ich oprawcy też byli katolikami, bo należeli do Cerkwi greckokatolickiej. Jej zwierzchnikiem był arcybiskup Andrzej Szeptycki ze Lwowa, którego Ukraińcy - co jest takim paradoksem - chcą wynieść na ołtarze - podkreślał.
Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że żadnego z pomordowanych księży, często dobrowolnie decydujących się na pozostanie w swoich parafiach, aby w tych tragicznych chwilach nie opuszczać wiernych, nikt na ołtarze wynosić nie zamierza. A przecież byli to bohaterowie i męczennicy, którzy chęć pozostania na wzór Jezusa Chrystusa dobrymi pasterzami przypłacili śmiercią w potwornych męczarniach.
Nie do końca wiadomo, z jakich przyczyn, ale sprawę pomordowanych przez UPA księży katolickich najzwyczajniej w świecie upolityczniono, odzierając księży-męczenników z ich męczeństwa, natomiast wielu hierarchów po prostu ten stan rzeczy zaakceptowało.
Tablica w Czerwonej Wodzie ufundowana została przez osoby prywatne. Jej inicjatorem jest Alfred Janicki, zasłużony działacz kresowy. Na tablicy umieszczono 84 nazwiska, ale to dopiero połowa, jako że zamordowanych duchownych było dwukrotnie więcej. Obok tablicy posadzona jest aleja Aleja Pamięci - każde jej drzewo dedykowane jest jednemu z kapłanów.
Anna Wiejak
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl