Nienawistnicy mówią o nienawiści
Oburzają się środowiska Jasnogrodu odwołaniem koncertu A. "Nergala" Darskiego. Bo to plucie na wolność słowa, a bo to ksenofobia i nienawiść do innych poglądów. Czy nienawiścią jest powiedzenie ,,non possumus" ludziom szerzącym nienawiść?
Cofnijmy się myślą o kilka miesięcy. Słyszeliśmy o wielkim rabanie, jaki wywołał koncert grupy Behemoth w jednym z klubów. Adam ,,Nergal" Darski, lider zespołu, darł na nim Pismo Święte, wyzywał Kościół Katolicki od ,,najbardziej morderczych sekt", a tłum wiwatował.
Poruszana była w tym czasie w mediach kwestia definicji pojęcia ,,wolność słowa". Cóż ona znaczy? Gdzie przebiegają granice, jeśli w ogóle jakiekolwiek istnieją? Jeśli ktoś liczył na odpowiedzi, głęboko się zawiódł. Rzekoma debata społeczna w mediach wypaliła się szybciej, niż obietnice wyborcze Donalda Tuska. Pozostał jeno niesmak po obu stronach.
Tak wtedy, jak i dziś, widzimy jawne popieranie profanacji. Już nie jej akceptowanie, czy tolerowanie, ale właśnie - wręcz popieranie. Pamięta ktoś argumenty strony lewicowej, gdy chodziło o sprzeciw wobec "Golgota Picnic"? Pozwolę sobie przypomnieć jedną z czołówek pisma dla tolerancyjnych inaczej: "Fanatycy religijny kneblują ludziom usta! Powrót Ciemnogrodu?"
Jak zostało zauważone po prawej stronie publicystycznej, powracają znane nam wszystkim obelgi, które zniknęły (jak się wydawało) na stałe z języka polidruków. Powracają jak bumerang, bo tylko używaniem obelg i argumentum ad personam można przekrzyczeć czyjeś roszczenia i prawa. Jeśli damy wciągnąć swoje słowa w ton dyskusji medialnej, jeśli pozwolimy sobie na emocje, bezbożnicy wygrają ten przetarg - przetarg na to, co wolno, komu wolno, gdzie wolno i po co wolno.
Z tego tytułu należy przedsięwziąć jedną linię obrony: prawdę. Nie powinniśmy dać się rzucić w wir debaty nad wolnością słowa. Zamiast tego: należy, abyśmy wytoczyli własne działa. Kulami naszymi niech będzie tu stanowisko religioznawców. Dlaczego? Bo w sprawie istnienia i działania grupy Behemoth nie chodzi wcale o ograniczanie wolności słowa. Chodzi o to, jakie poglądy powinny być bezwzględnie blokowane.
Rozpocznę więc w tym miejscu analizę satanizmu, jego konsekwencji i przekazywanych racji. To czytelnicy zdecydują, czy poglądy tego typu powinny mieć rację bytu w przestrzeni publicznej i kulturalnej.
Satanizm - w takiej formie, jaki znamy - narodził się stosunkowo niedawno, choć pierwotne jego założenia oparte były na kulcie staroegipskiego bożka śmierci, Setha (setanizm). Dzieli się on na dwie podstawowe grupy: teistyczny, uznający istnienie Szatana osobowego, jak i ateistyczny, uznający go jedynie za symbol.
Punktem wspólnym różnych ruchów i odmian satanizmu jest uwielbienie, niemalże ubóstwienie własnej osoby; walka z zastanymi wzorcami cywilizacyjnymi; uleganie własnym potrzebom. Satanizm jest niejednokrotnie tożsamy z okultyzmem i kultem samego diabła osobowego. Pan Arkadiusz Sołtysiak tak opisuje ten ruch w "Satanizm współczesny"(Antropologia Religii):
"Pewne zapowiedzi tak pojmowanego satanizmu pojawiły się w pierwszej połowie XVI wieku. Wówczas to w Europie Zachodniej, a zwłaszcza w Niemczech i we Włoszech, pojawili się liczni czarnoksiężnicy - nekromanci,otwarcie i bezkarnie przyznający się do kontaktów z duchami oraz do paktu z diabłem. Największy rozgłos zyskał Johann lub Georg Faust (1490?-1539?), z którego imieniem wiązano później popularne grimoire-księgi magiczne zawierające zaklęcia służące do przywoływania duchów."
Należy tutaj dodać fakt, iż jednym z bardziej znanych grimoire (grymuarów) był grymuar Honoriusza, księga magiczna, w której przedstawione zostały dość kontrowersyjne rytuały z użyciem krwi menstruacyjnej dziewic. Satanizm, przynajmniej ten teistyczny, odwołuje się między innymi do ksiąg magicznych okresu średniowiecza, wspomagając się na dodatek mitami. W przypadku satanizmu ateistycznego, uznającego diabła za symbol niezależności i siły, mamy do czynienia ze stanowiskiem samouwielbienia satanisty. "Boga nie ma, poza Tobą" jak przeczytamy na znanym blogu pewnej satanistki.
To jednak nie koniec niespodzianek - sataniści byli wielokrotnie skazywani za pedofilię, czarne rytuały i mordy. Starczy wspomnieć przykład Alister'a Crowley'a, jednego z założycieli nowoczesnego satanizmu.
Inny znany satanista, A. LaVey, wytyczył pięć głównych zasad satanizmu, a nawet stworzył swoisty program polityczny. Wśród jego postulatów istniała gotowość do tworzenia klonów i robotów, aby "zaspokoić w człowieku naturalną potrzebę posiadania niewolnika".
Brzmi strasznie? Powinno, zwłaszcza, jeśli dodamy do powyższych informacji opinię Pana Krzysztofa Wiktora, naczelnika Wydziału II do spraw destrukcyjnych grup psychomanipulacyjnych Departamentu Porządku Publicznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, jakiej udzielił dla strony psychomanipulacja.pl:
"Ja go (satanizmu - przy.M.K.) nie lekceważę. Uważam, że jest on realnie obecny w Polsce i stanowi rzeczywiste zagrożenie, wbrew temu, co się niekiedy mówi. Co więcej, pojawiają się głosy, że w Polsce działa podziemny, niejawny Kościół Satanistyczny o charakterze pogłębionej refleksji satanistycznej na temat świata.
Istnieją ponoć w prywatnych mieszkaniach świątynie satanistyczne, odprawiane są obrzędy satanistyczne z ofiarami, ma miejsce swoista forma rekrutacji do tej struktury polegająca na tym, iż adept nie jest tam zapraszany, lecz sam stara się tam dostać.
Są osoby, które twierdzą, że taka struktura w Polsce działa, dostawałem na ten temat informacje, próbowaliśmy je weryfikować, lecz te informacje się nie potwierdziły. Tak więc na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie potwierdzić istnienia na terenie Polski oficjalnego Kościoła Szatana, oficjalnego - w sensie pewnej struktury, natomiast nie oficjalnie zarejestrowanego, bo takiego oczywiście nie ma i być nie może.
Nie mogę absolutnie wykluczyć, że istnieją środowiska społeczne, w których ten satanizm pogłębiony jest rzeczywiście praktykowany, lecz nie mogę też potwierdzić, że istnieje zorganizowana struktura ze świątyniami w kilku najważniejszych miastach w Polsce. Przesłanki do takiego twierdzenia oczywiście pojawiają się, lecz jak na razie nie znajdują potwierdzenia."
Właśnie z tego typu ludźmi mamy tutaj do czynienia: z megalomanami, okultystami, egoistami, wyznawcami teorii naturalnej selekcji i prymatu siły. Mamy do czynienia z ludźmi, których cała ideologia opiera się na negacji już zastanych praw i zasad, z burzycielami porządku publicznego i zasad moralnych Cywilizacji Łacińskiej (Klasycznej, Chrześcijańskiej).
To nie są biedni, zastraszeni przez państwo wyznaniowe uchodźcy. Pan Nergal, jak rozumiem, zarabia krocie na swoich płytach. Nikt nie broni mu publikowania treści, choć... może powinien, patrząc w skrócie na historię, cele i dążenia ruchów satanistycznych?
W wielu krajach satanizm jest zakazany, wręcz klasyfikowany jako ugrupowanie sekciarskie, psychomanipulacyjne, antyspołeczne i agresywne.
Gorzko o tym fakcie przekonało się społeczeństwo Walii, gdy głośna stała się sprawa Annabelle Forest, 18-letniej dziewczyny, która w wieku 11 lat została przez własną matkę (!) wciągnięta do sekty satanistycznej. W wieku 14 lat, jak podaje w swojej książce ,,Devil on the Doorstep. My Escape from a Satanic Sex Cult.", została zmuszona do orgii i prostytucji. Zmuszona została do przespania się z 1800 członkami sekty, wielokrotnie była gwałcona. Dziś przestrzega ludzi przed tego typu ugrupowaniami, tak cudownie mówiącymi o tolerancji i wolności.
Satanizm nie jest ideologią, albo raczej zbiorem ideologii, która powinna mieć jakikolwiek głos w przestrzeni publicznej. Tym bardziej zadziwia stanowisko Karola Nowackiego (KNP):
- Jesteśmy partią prawicową i konserwatywną, ale odwoływanie w XXI wieku wydarzenia kulturalnego ze względu na protesty fanatyków religijnych to przesada i wstyd.
Czy ludzie, którzy protestują przeciwko jawnej profanacji i szerzonym treściom satanistycznym, są fanatykami? Ich wolność słowa i prawna możliwość protestów nie obejmuje? Czy w interesie narodu polskiego jest akceptacja antyspołecznych treści satanizmu?
Dzięki Adamowi Darskiemu dowiedziałem się, że żyję w kraju moich marzeń. W końcu który katolik by nie chciał państwa uznającego prymat nauki Kościoła? Niestety, rzeczywistość jest inna, a nam pozostaje zastanowić się nad tym, czym jest wolność słowa i po co w ogóle ona istnieje. Czy po to, by zaspokajać prywatne interesy egoistów, czy może po to, by uczynić nasze społeczeństwo lepszym?
Maciej Kałek
Źródło:
http://www.antropologia.uw.edu.pl/AR/ar-05-10.pdf
Źródło: prawy.pl