Bandytyzm w kropki

0
0
0
/

Biedronka jest winna (razem z odsetkami) ponad 250 mln złotych swoim pracownikom - oceniają pracownicze związki zawodowe. - To są pieniądze ludzi, którzy ciężko tam pracowali, tracili zdrowie i zostali w sposób bezczelny okradzeni - stwierdzają ich przedstawiciele. Koncern płacić nie zamierza. Na stanowisko dyrektora Jeronimo Martins Polska powrócił okryty złą sławą Pedro da Silva.

 

Z informacji śledczych wynika, iż forma wyzysku w Biedronce była zorganizowana. Trwało to ponad dziesięć lat. - Był to wyzysk polegający na tym, że przez dziesięć lat, każdego dnia tysiące pracowników było okradanych z wynagrodzeń za pracę. Myśmy obliczyli, że Biedronka, nie wypłacając pracownikom należności, zaoszczędziła w ten sposób ok. 125 mln złotych. I to był szacunek bardzo ostrożny - wspominał jeden ze związkowców, któremu Jeronimo Martins wytoczyło szereg procesów o naruszenie dóbr osobistych. 

 

Co ciekawe, sąd orzekł, iż wprawdzie nie jest obecnie możliwe precyzyjne wyliczenie kwoty należnej pracownikom Biedronki, ale podana przez związkowców kwota nie jest przesadzona. - Myśmy wielokrotnie zwracali się do zarządu Biedronki i do portugalskiego właściciela z zapytaniem, czy zamierza zwrócić pracownikom te pieniądze - ubolewali związkowcy, podkreślając, iż firma nie wypłaciła ani złotówki.

 

Z danych zgromadzonych przez Ministerstwo Sprawiedliwości wynika, że wobec ludzi zarządzających tą siecią zostały wysunięte 302 zarzuty karne. W stosunku do ludzi zarządzających tą siecią zapadły prawomocne wyroki sądów karnych. Czym jest firma czy organizacja, którą zarządzają przestępcy? - pytają wykorzystywani pracownicy.

 

Rzeczywistość tych ludzi jest naprawdę smutna. Pracownik jest w starciu z wielką korporacją na pozycji przegranej. Oczywiście dostanie obsługę prawną, tyle że ta obsługa prawna stoi na bardzo niskim poziomie, ponieważ ten prawnik jest słabo opłacany i wykonuje swoją pracę z obowiązku. - Nierzadko zdarzają się przypadki, że na sali sądowej odwraca się do pracownika plecami i wykonuje swoją pracę niechętnie. Natomiast korporacje zatrudniają największe kancelarie prawnicze, świetnie opłacane i skupiające najlepszych prawników - zauważają pracownicy, z których nie wszyscy decydują się walczyć o należne im prawa.

 

Szczególnie źle kojarzy im się Pedro da Silva, który po zorganizowaniu dochodowej sieci Biedronki w Polsce został oddelegowany do Kolumbii, aby tam dokonać analogicznej pracy, teraz zaś ponownie objął funkcję dyrektora zarządzającego Jeronimo Martins Polska, ponieważ zyski firmy przez okres jego nieobecności gwałtownie spadły. Powrót tego człowieka natychmiast odczuli pracownicy sieci, którzy skwitowali to stwierdzeniem "Stare wraca".

 

Na zarząd narzekają również współpracujący z siecią dostawcy, którzy informują, iż Biedronka oferuje im taką stawkę kilometrową, że nie pokrywa ona nawet 50 proc. kosztów. Jeżeli się sprzeciwiają - Biedronka z dnia na dzień, bez zachowania trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia, zrywa z nimi kontrakty i wstrzymuje wypłatę należności.

 

W świetle tych faktów na kpinę zakrawa znajdujący się na stronach Jeronimo Martins slogan: "w strategii rozwoju firmy bierzemy pod uwagę dobro pracowników, klientów, dostawców, lokalnych społeczności oraz środowiska naturalnego".

 

Julia Nowicka

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną