Czy polskość przetrwa w globalnym świecie? Co może ją uratować?

0
0
0
/

Stawiam tezę, że NIE i wyjaśnię dlaczego. Zacznijmy od definicji co to jest polskość? Oto jest pytanie. To duch, idea wzięta z katolicyzmu na słowiańskiej-polskiej glebie wyrosła. Chylę czoła przed innymi, uczonymi definicjami, choć każdy Polak z zaścianka, przysiółka i blokowiska wie o czym piszę. Co więc tej mitycznej i jak najbardziej realne polskości zagraża? Właśnie globalizm, a właściwie jego przejawy. Dwie najważniejsze. KULTURA LIBERALNA i MIGRACJE. Migracje to kontakt z inną kulturą, w wersji zachodniej to prymitywny konsumpcjonizm, życie dla przyjemności, w bezrozumnej samorealizacji, bez celu nadprzyrodzonego jakim jest Niebo. Dla jednych kult rozumu, dla innych kult irracjonalnej gnozy. Kto ma siłę, by na emigracji przeciwstawić się temu stylowi życia, a kto w Ojczyźnie jest w duchowym oporze? Inny zagrożeniem przez obcą kultury (a raczej cywilizację) związanej z religią jest islam. Konwersje dla zmęczonych liberalizmem, czy przez perswazję muzułmańskiego męża pochłonęła spora już ilość Polek i Polaków. Mają jeszcze polskie paszporty, ale są już obcy. A azjatycka migracja zarobkowa– popierana przez rząd PIS-u i kapitalistów – przed nami. Warszawa zmienia już kolory na multikulturowe. Pierwszy raz z takim problemem, z zagrożeniem kulturowym dla polskości (w jej sarmackiej formie), mieliśmy do czynienia w wieku XVIII, kiedy przerażeni ojcowie znajdowali w swych powracających z wojaży po Europie synów jako nawiedzonych oświeceniowców. O ile oświeceniowa ofensywa załamała się z czasem, a ograniczone możliwości przekazu nie czyniły totalnej szkody, to dziś można się indywidualnie ochronić przez inwazją pop-NICZEGO, ale narodu jako całości nie sposób ocalić. Konflikt z Europą jest przede wszystkim konfliktem ideologicznym, ale stroną ofensywną - z racji posiadanych zasobów i struktur – tzw. „zachód” , który ukształtowany został przez 4 nam wrogie rewolucje: protestancką, antyfrancuską, komunistyczną i sorbońską/neo-maksistowską. Masy ludności przemieszają się samolotami między kontynentami. Kolejnym zagrożenie: APOSTAZJA i APOKALIPTYCZNY ROZKŁAD KOŚCIOŁA. Pustoszące kościoły, płytkość wiary, agresywny nihilistyczny antyklerykalizm, charyzmatyczne pentakostalne herezje w jego wnętrzu, zanik gorliwości kleru. I co najważniejsze, zanik osobistej intymnej więzi z Sercem Jezusa każdego z wiernych. Za mało się modlimy. Wiec i ducha stracimy. RZĄDY – rządy warszawskie nas nie obronią. Mamy być jak inne kraje „zachodnie”, multikulturowe, post-modernistyczne, niechrześcijańskie. Polska ma być terytorium administracyjnym w zfederalizowanej Europie. Nie Ojczyzną Polaków. Państwo polskie zostanie nam odebrane, choć symbole zostaną. Ostatnie zagrożenie: DEMOGRAFIA Kryzys demograficzny stał się faktem, neoliberalna III PR wypchnęła za granice 2,5 mln rodaków. Tabele demograficzne nie pozostawiają złudzeń. Brakuje mam matek w kolejnych rocznikach. Nie ma państwowej pozytywnej propagandy natalistycznej 2+4. Cześć kobiet chcą się „samorealizować” we wszystkim, byle nie w macierzyństwie, które wymagają ofiary. W cywilizacji przyjemności i kolorowych pisemek, ofiarność życia jest aberracją. Nie ma Polaków, wiec polskość nie ma skąd wyrosnąć. Podsumowując: NIE MA NADZIEI na ludzką zmianę obecnego stanu rzeczy. Co więc nas uratuje zapytacie? Powiem okrutną prawdę. WOJNA, o której mówi Nasza Pani w Fatimie. Ona zniszczy bezbożny świat, a nas ocali. Gwoli prawdy przypominam, że przed 1914 modliliśmy się o wojnę powszechną, już raz się nam udało.  

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną