Chwilowe zawirowanie
„Niebo i ziemia przemijają, chwieją się fundamenty światów” - pisał poeta w „Refleksjach z nieudanych rekolekcji paryskich”. Więc chwieją się fundamenty, ale może nie zaraz „światów”, tylko III Rzeczypospolitej.
Jak wiadomo, pojawiła się ona za sprawą „transformacji ustrojowej”, jakiej razwiedka, przy pomocy grona osób zaufanych oraz „pożytecznych idiotów”, poddała Polską Rzeczpospolitą Ludową, zachowując przy tym dotychczasową pozycję społeczną i majątki, którymi się w tak zwanym międzyczasie uwłaszczyła. Uwłaszczenie nomenklatury było jednym z systemowych nurtów przygotowań do transformacji ustrojowej, a drugim – selekcja kadrowa w strukturach podziemnych, z których „lewica laicka”, a więc dawni stalinowcy, przy pomocy bezpieki stopniowo wymiksowywały tzw. ekstremę, by w ten sposób doprowadzić do wyłonienia się już we właściwym składzie personalnym i rasowym tak zwanej strony społecznej, z którą razwiedka ułożyła się przy „okrągłym stole” a ściślej – w Magdalence.
Ale oprócz tych dwóch systemowych przygotowań do sławnej transformacji, był również nurt trzeci – przygotowań prywatnych. Bezpieczniacy, wiedząc, że skoro Sowiety wycofają się ze Środkowej Europy, to nastąpi odwrócenie dotychczasowych sojuszy, zawczasu poprzewerbowywali się do przyszłych sojuszników. W następstwie tego Polska jest penetrowana przez państwa poważne na wylot, a bezpieczniackie watahy, służące teraz nowym panom, frymarczą interesami naszego nieszczęśliwego kraju aż miło.
Z tych powodów jednym z ustrojowych fundamentów III RP jest niepisana zasada: my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych. Obejmuje ona przede wszystkim bezpieczniackie watahy, które – jeśli nawet państwa poważne mają w naszym nieszczęśliwym kraju sprzeczne interesy – starają się nie posuwać za daleko i kopią się najwyżej po kostkach – ale również Umiłowanych Przywódców, których w miarę potrzeby bezpieka sobie kreuje. Kiedy państwa poważne utrą wreszcie jakiś kompromis, wojna na górze się kończy i nastaje rok spokojnego słońca – aż do następnego razu.
I tak właśnie rządzą tu trzy stronnictwa: Ruskie, Pruskie i Amerykańsko-Żydowskie. Ten układ sił nie jest, ma się rozumieć, niezmienny; raz w górę idzie jedno stronnictwo, raz drugie – w zależności od tego, czy stosowne państwa angażują się tu mocniej, czy słabiej. Na przykład po sławnym „resecie” w stosunkach amerykańsko-rosyjskich, dokonanym przez prezydenta Obamę 17 września 2009 roku, gwałtownie wzrosły wpływy Stronnictwa Ruskiego i Pruskiego, co odzwierciedlało proces wypełniania przez strategicznych partnerów politycznej próżni, powstałej po wycofaniu się Amerykanów z aktywnej polityki w naszym rejonie Europy. No a teraz odwrotnie – po zresetowaniu poprzedniego resetu nastąpiła gwałtowna reaktywacja Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego, które energicznie próbuje odzyskać utracone wpływy.
Z tego zapewne powodu kontrrazwiedka złapała dwóch ruskich szpiegów. Myślę, ze nie będzie miało to jakichś poważnych następstw tym bardziej, że od porozumienia Johna Kerry`ego z Sergiuszem Ławrowem w Paryżu, Rosja ponownie została „sojusznikiem naszych sojuszników”, więc i stosunki między agenturą amerykańską i izraelską, a rosyjską, powrócą do dawnej normalizacji – bo Stronnictwo Pruskie – wiadomo – jest u nas poza wszelkim podejrzeniem i nie przypominam sobie, by kontrrazwiedka ośmieliła się schwytać jakichś agentów Naszej Złotej Pani.
A skoro normalizacja – to znaczy powrót do fundamentalnej konstytucyjnej zasady: my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych. Oto w grudniu minie 18 lat od dnia, w którym minister spraw wewnętrznych Andrzej Milczanowski z trybuny sejmowej oskarżył premiera Józefa Oleksego o szpiegostwo na rzecz Rosji. Jak wiadomo, przez ten czas nikt nie został z tego tytułu pociągnięty do odpowiedzialności: ani Józef Oleksy, ani Andrzej Milczanowski – a na dobra sprawę któryś z nich powinien. Gdyby jednak zdrada stanu zaczęła być u nas karana, oznaczałoby to odejście od wspomnianej fundamentalnej zasady, a wtedy zachwiałyby się ustrojowe fundamenty III RP i wysadzony został w powietrze układ „okrągłego stołu”. Tymczasem widzimy, że tych, którzy przynajmniej deklarują intencję wysadzenia tego układu w powietrze, zgodnym chórem ponad podziałami piętnują Umiłowani Przywódcy ze wszystkich ugrupowań parlamentarnych, postawionych przez razwiedkę na straży interesów zarówno bezpieczniackich watah, jak i ich zagranicznych mocodawców.
Stanisław Michalkiewicz
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl