Tytuł tego artykułu to oczywiście tytuł wspomnieniowej książki Izabeli z Lutosławskich Wolikowskiej wydanej w 1961 roku nakładem Komitetu Wydawniczego w Chicago, USA.
Z bogactwa tej wartej przypomnienia książnicy zacytujemy list, poświęcony funkcjonowania Romana Dmowskiego w okresie pobytu w Chludowie. Pan Prezes wiele przemyśliwał i wiele pisał. Stąd naturalne potrzeba sekretarza. W liście z 26 stycznia 1929 r do Beli tak go opisuje:
"Spędziłem dzień pracowicie. Przed obiadem pisałem, a raczej dyktowałem Chudzikowi. Pan Jan Chudzik, student z Krakowa (w czerwcu zdaje ostatnie egzaminy z prawa) to mój nowy sekretarz. Ogromnie się z niego cieszę. Chłop znad Sanu, ze wsi położonej wśród lasów, pomimo uniwersytetu jeszcze chłop w całym tego słowa znaczeniu. Kocha las ślicznie rąbie drzewo (pisze gorzej...), wierzy w mnóstwo rzeczy w które „inteligenci” już nie wierzą, wiele od niego świeżość uczuć i myśli, przywiązany do środowiska z którego wyszedł, nawet do jego przesądów. A przy tym dużą prostotę i swobodę w obejściu, szczerze się wypowiada, mile się z nim rozmawia. Nareszcie znalazłem młodszego od siebie.(...)".
Pan Roman nie wiedział jeszcze, że za niespełna 4 lata będzie upłakiwał Jana Chudzika. Wiki dość dokładnie opisuje dalsze losy sekretarza.
W niedzielę 14 maja 1933 Jan Chudzik został zamordowany w skrytobójczym zamachu zaplanowanym na osobę prezesa powiatowych struktur Stronnictwa Narodowego w Brzozowie, mjr. Władysława Owoca. Wcześniej tego dnia obaj uczestniczyli w wiecu politycznym posła tej partii, Stanisława Rymara, a po jego zakończeniu wszyscy trzej przebywali wieczorem na plebanii parafii Przemienienia Pańskiego w Brzozowie u ks. proboszcza Kazimierza Dutkiewicza, gdzie był także rejent Gwóźdź. Stamtąd, pożegnawszy się, wyszli Chudzik i Owoc, a następnie także Gwóźdź, po czym dwaj pierwsi stali się ofiarami skrytobójczego zamachu dokonanego ok. godz. 22.30 w mroku w jednej z brzozowskich uliczek nieopodal plebanii. Strzały padły z broni śrutowej; J. Chudzik został trafiony całym nabojem śrutowym w tył głowy i zmarł na miejscu, zaś mjr. W. Owoc został ranny w wyniku trafienia 21 śrucinkami.
Śledztwu i procesowi sądowi towarzyszyły manipulacje, choć ostatecznie udało dowieść się prawdy materialnej. Skazani zostali: Jan Jajko (urzędnik Komunalnej Kasy Oszczędności w Brzozowie) Stefan Stankiewicza (wywiadowca Policji Państwowej w Brzozowie, starszy przodownik) Bolesław Drewiński (komisarz posterunku powiatowego Policji Państwowej w Brzozowie jako główny podżegacz; jego śmierci w więzieniu podczas odbywania kary i w trakcie trwającego przewodu apelacyjnego w jego sprawie towarzyszyły spekulacje o podtruwaniu; w tym czasie zmarł także jego obrońca mec. Głuszkiewicz - według różnych źródeł został otruty bądź zastrzelony w kancelarii, faktyczni mocodawcy byli umocowani jeszcze wyżej? Ze sprawą przygotowania i dokonania zamachu był powiązany starosta powiatu brzozowskiego, Bronisław Nazimek, zdjęty w lipcu 1933 r. z urzędu ).
Sam sędzia Zygmunt Stanisław Kruszelnicki został szybko przeniesiony na emeryturę. Ks. Dutkiewicz stał się obiektem szykan. Istniało podejrzenie, że kolejne odsłony sprawy morderczyni Rita Gorgonowej miała medialnie zakryć zamach i morderstwo.
Kolejną ofiarą tego sanacyjnego mordu była żona Jan Chudzika, Joanna wdowa z dwójką dzieci, która śmierć przypłaciła depresją, by ostatecznie oddać duszę Bogu 12 czerwca 1938 r. w wieku 33 lat.
"Był synem wiernym Bogu, Ojczyźnie, Rodzinie
Czynów jego busolą była w Polskę wiara
Jednak w życia rozkwicie z rąk rodaka ginie
Jak skrytobójczej zbrodni bezwinna ofiara
Przechodniu! Zechciej zanieść do Boga westchnienie
By krwi jego ofiara nie była daremna
By spełnił serca Jego gorące marzenie
I polski naród złączył miłością wzajemną".
(Inskrypcja na grobie Jana Chudzika)
Fot. 1 - Jan Chudzik
Fot. 2 - grób Jana Chudzika