Polski wymiar sprawiedliwości nie spełnia powszechnie przyjętych standardów
W świetle uzasadnienia do wyroku Europejski Trybunał Praw Człowieka ws. Grzegorza Brauna widać wyraźnie, jak niskie są panujące w Polsce standardy orzecznictwa. Wbrew przyjętym przez Polskę zapisom Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wartości polskie sądy nie potraktowały dokumentalisty jako dziennikarza, ale jako zwykłego obywatela, łamiąc jego podstawowe prawa.
- Sądy krajowe, traktując Grzegorza Brauna jak zwykłego obywatela, nie zaś czynnego dziennikarza, skutecznie pozbawiły go możliwości skorzystania z ochrony, jaką zapewnia mu Art. 10 Konwencji - napisali sędziowie trybunału w uzasadnieniu do wyroku. Wspomniany zapis mówi, że "Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Niniejszy przepis nie wyklucza prawa Państw do poddania procedurze zezwoleń przedsiębiorstw radiowych, telewizyjnych lub kinematograficznych".
Oznacza to, iż Grzegorz Braun, stwierdzając, iż znany językoznawca Jan Miodek współpracował z komunistyczną bezpieką, jako człowiek mediów, nie potrzebował na to żadnego przyzwolenia władz i nie może być ukarany. Europejski Trybunał Praw Człowieka podkreślił przy tym dorobek Grzegorza Brauna, określając go mianem eksperta zapraszanego w charakterze gościa do programów publicystycznych dotyczących lustracji. Mimo tego - zaznaczyli sędziowie - jego wypowiedź sądy w Polsce potraktowały jako wypowiedź o naturze prywatnej. Jakby tego było mało, nie pokusiły się (wraz z Sądem Najwyższym), aby odpowiedzieć na pytanie o ewentualne zaangażowanie Grzegorza Brauna w debatę publiczną.
W rozmowie z portalem Prawy.pl mec. Stefan Hambura, reprezentujący Brauna w Strasburgu, nie krył satysfakcji z wyroku i wyraził nadzieję, że więcej takich spraw nie będzie. - Słowa Grzegorza Brauna o prof. Miodku powinny być potraktowane jako część dyskusji publicznej. Szkoda, że sądy polskie nie zauważyły tego wcześniej (że powinien być potraktowany jako dziennikarz - przyp. red.), że Grzegorz Braun musiał aż tak daleko pójść, do Strasburga - zauważył. Wyraził przy tym zdziwienie, że mimo tylu lat członkostwa Polski w Radzie Europy i Unii Europejskiej, przedstawiciele państwa nie zdążyli się jeszcze zaznajomić ze standardami Konwencji o Ochronie Praw Człowieka.
Rząd polski ma wypłacić Grzegorzowi Braunowi 14 tysięcy euro z tytułu strat finansowych i moralnych oraz zwrotu kosztów procesu. Rzecz jasna sumy tej nie zapłacą wydający niesprawiedliwe wyroki sędziowie, ale polscy podatnicy.
Agnieszka Piwar
Anna Wiejak
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl