Fałszerstwa i niemoralność psychoanalizy

0
0
0
/

[caption id="attachment_74915" align="alignleft" width="213"] Zygmunt Freud[/caption]

Podstawowym problemem, jaki niósł ze sobą behawioryzm, a więc psychologia w wersji eksperymentalnej, było  twierdzenie, że ludzie nie różnią się od innych zwierząt. Sprzeciwiał się temu bowiem zdrowy rozsądek i takie zjawiska, jak kultura i religia. Rozwiązał go jednak w pewien sposób Zygmunt Freud, twórca psychoanalizy.

Uznał on, że człowiek w swojej istocie to tak naprawdę pewna wiązka popędów, które można sprowadzić do dwóch podstawowych: popędu seksualnego (libido, eros) i popędu ku śmierci (thanatos). Z czasem Z. Freud uznał zresztą, że wszystkie nasze pragnienia sprowadzają się do libido. Jednocześnie jednak zauważył, że ludzie pojmują, że gdyby realizowali bez skrępowania swoją naturę to szybko by się nawzajem pozabijali. Stąd są zmuszeni do tego, żeby tworzyć kulturę, w której definiują pewne normy: zakazy i nakazy. Kultura pozwala im więc przetrwać, ale pozostaje źródłem cierpień. Nie mogą bowiem przez nią być naprawdę sobą.

Każdy nosi w sobie pewne podstawowe pragnienia, ostatecznie natury seksualnej, które znajdują się w sferze nieświadomości (id). Każdy ma jednak również pewne normy, które sam sobie narzuca i które narzucają mu inni (superego). Pomiędzy Id i superego jest ego, które musi wciąż wybierać między pragnieniami id i głosem superego. Id rządzi zasada przyjemności, która skłania do wyboru przyjemności i unikaniu zła. Ego natomiast wyznacza zasada realizmu. Jest to sfera świadomości człowieka, który ogranicza wpływy id i sięga do superego aby przetrwać. Ego podejmuje decyzje czasem ulegając id, a czasem superego. Zarówno id, jak i superego znajdują się w sferze nieświadomości człowieka. Ego, czyli ja wyłania się więc z nieustannych starć id i superego. To ja określa, jak ja siebie postrzegam, i jak inni mnie postrzegają. Ludziom wydaje się że to ja jest ich prawdziwą tożsamością. Tak naprawdę jednak to ja jest wynikiem zafałszowania. Prawda o człowieku znajduje się bowiem w sferze nieświadomej, która ma olbrzymi wpływ na nasze wybory.

Jest to niezwykle ważne, bo tłumienie popędów, pragnień i uczuć prowadzi do nerwic. Z. Freud uzupełnił tę teorię poprzez sformułowanie kompleksu Edypa. Będąc młodym człowiekiem mieszkał z ojcem i z młodą macochą. Pożądał jej i zazdrościł ojcu, którego kochał i nienawidził, co powodowało w nim poczucie winy i lęk przed karą. Uogólniając to doświadczenie uznał, że dotyczy ono wszystkich ludzi. Większość ludzkich problemów bierze się z wydarzeń z dzieciństwa i wynika przede wszystkim z niewłaściwej relacji z ojcem i matką. Z całą pewnością to, co przeżywaliśmy jako dzieci ma na nas wpływ.

Wielkie znaczenie ma także rodzina, w której dorastaliśmy. Z. Freud jednak twierdził, że te czynniki nas warunkują. Proces psychoanalizy ma wykazać, co konkretnie nas ukształtowało i sprawiło, że jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. Zwalnia on w praktyce z osobistej odpowiedzialności za własne życie. Promuje fatalizm, a więc pogląd, że o całym naszym życiu decyduje otoczenie, a my jesteśmy tylko bezwolnymi zwierzętami. Z. Freud dodawał, że religia jest rodzajem nerwicy, poprzez którą próbujemy uciec w wyidealizowany świat przed smutną prawdą.

Tomasz Witkowski, psycholog, w swojej pracy "Zakazana psychologia" podaje wiele przykładów fałszerstw, jakich dopuszczał się Z. Freud w swojej pracy. Ten twórca psychoanalizy i psychoterapii nie udowodnił żadnych swoich twierdzeń. Musiał fałszować wyniki badań, żeby móc jakoś je wybronić. Promowana przez niego psychoanaliza, z założenia musi trwać wiele lat i nie ma żadnych dowodów na to, że jest skuteczna. Nie sposób uznać psychoanalizy za intersubiektywną naukę empiryczną. Nieprzypadkowo zresztą wiele osób określa psychoanalizę, jako świecką spowiedź. Ma ona bowiem znacznie więcej podobieństw do praktyki religijnej niż naukowej. Celem jej nie jest jednak odpuszczenie grzechów, ale wykazanie, że się ich nie posiada, bo za wszystkie złe wybory odpowiada otoczenie.

Koncepcja ta ukazuje człowieka jako egoistyczne zwierzę popychane do działania przez nieświadomy popęd do przyjemności, który jest ograniczany jedynie przez chęć przetrwania. Nie ma tutaj nawet mowy o rozumie, wolności i moralności. Ludzie nie są odpowiedzialni za swoje czyny, a tym, co im najbardziej zagraża są inni ludzie, zwłaszcza najbliżsi, rodzice i kultura, która ich otacza.

Następcy Z. Freuda odrzucili wiele jego twierdzeń. Część z nich jednak weszła na trwałe do psychoanalizy i jest uważana przez wielu psychologów za oczywiste. Należy do nich choćby utrzymywanie, że popędy, czy też uczucia stanowią najgłębsze życie człowieka, a ich tłumienie przez rozum i wolę prowadzi do nerwic. Psychologowie A. Terruwe i C. Baars, którzy nawiązywali do św. Tomasza z Akwinu, w swojej książce pt. "Integracja psychiczna" pokazali cały absurd takiego myślenia.

Skoro człowiek jest istotą rozumną i uczucia naturalnie powinny być podporządkowane rozumowi i woli to ich tłumienie przez te władze nie może prowadzić do żadnych chorób. Autorzy ci podkreślili jednocześnie, że można mówić o problemie dopiero wówczas, kiedy jedne uczucia tłumią inne nie pozwalając na to, by zostały one podporządkowane rozumowi i woli. Dzieje się to kiedy, uczucia pożądliwe tłumią uczucia gniewliwe lub na odwrót. Spojrzenie tych psychologów jest jednak odosobnione. Znacznie częstsza jest rezerwa wobec rozumu i przyjmowanie, że za myślami i aktami woli stoją tak naprawdę ukryte uczucia.

Kolejnym trwałym "osiągnięciem" Z. Freuda jest przekonanie o tym, że istnieje sfera nieświadomości, w której ukryte są najgłębsze popędy i uczucia odpowiedzialne za nasze motywacje i wybory. Jest to także tajemnicze miejsce, gdzie trafiają stłumione uczucia. Nie istnieją jednak żadne dowody, że coś takiego istnieje. Nie jest to nic, co jest empirycznie sprawdzalne. Jest to raczej konstrukt myślowy, który służy udowodnieniu z góry założonych tez. Pozwala on ukazywać człowieka jako istotę w gruncie rzeczy irracjonalną.

Z. Freud wpłynął również znacząco na podejście późniejszych psychologów do kwestii winy i spraw z nią związanych, jak kara, zadośćuczynienie, sąd itd. Już w kompleksie Edypa poczucie winy jawi się jako irracjonalne uczucie. Z. Freud analizując je, uważał, że prowadzi ono do wielu nerwic. Stąd do dzisiaj wielu psychologów uważa, że poczucie winy i to, co z nim związane z istoty swojej jest czymś niebezpiecznym dla zdrowia, a przynajmniej podejrzanym. Ma to olbrzymie znaczenie na postrzeganie przez psychologów kwestii grzechu i stosunku do Boga.

Niestety skutkiem oddziaływania psychoanalizy na kulturę jest to, że bardzo często i dzisiaj sprowadza się człowieka do rzędu zwierząt, którymi można dowolnie manipulować z pomocą oddziaływania na popędy.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną