Podpalił się, krzycząc: „Niech żyje wolna Polska!”. 50. rocznica śmierci Ryszarda Siwca

0
0
0
/

Po tragedii esbecja rozpuszczała plotki, że był chory psychicznie, a media oficjalnego nurtu przemilczały jego samospalenie i powody, dla których to zrobił. W 2003 r. rodzina Siwca odmówiła przyjęcia pośmiertnego odznaczenia z rąk prezydenta Kwaśniewskiego. Ryszard Siwiec urodził się 7 marca 1909 r. w Dębicy w województwie podkarpackim. We wczesnym dzieciństwie wraz z matką przeniósł się do Lwowa. Tam ukończył Państwowe Gimnazjum im. Jana Długosza, a następnie filozofię na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu im. Jana Kazimierza. Po przeprowadzce do Przemyśla w 1936 r. pracował w tamtejszym urzędzie skarbowym. Podczas niemieckiej okupacji walczył w Armii Krajowej. Po zakończeniu wojny i nastaniu kolejnej, tym razem sowieckiej okupacji, nie pogodził się z nową rzeczywistością. Kiedy zaproponowano mu pracę nauczyciela historii, odmówił, twierdząc, że nie chce uczestniczyć w indoktrynacji młodego pokolenia. Zrobił kurs księgowego i zatrudnił się w państwowej firmie. Skromna pensja nie wystarczała na utrzymanie siedmioosobowej rodziny, dorabiał więc hodowlą kur i uprawą ogrodu. Jedną z jego pasji była historia Polski, interesował się również polityką, godzinami słuchał Radia Wolna Europa. Wychowany na tradycyjnych wartościach katolickich i patriotycznych, z trudem tolerował peerelowską rzeczywistość. Przez lata na prywatnej maszynie pisał i powielał ulotki, podpisując je jako „Jan Polak”. Przejęty sytuacją w kraju i marcowymi wydarzeniami 1968 r. bezskutecznie szukał kontaktu z przywódcami strajków. Kolejnym wydarzeniem, które wywarło na niego wpływ, była sierpniowa agresja krajów Układu Warszawskiego, w tym Polski, na Czechosłowację. Prawdopodobnie już wtedy podjął decyzję, że trzeba zrobić coś, co wstrząśnie sumieniami Polaków. Na miejsce swojego dramatycznego protestu wybrał warszawski Stadion X-lecia, gdzie we wrześniu 1968 r., z udziałem najwyższych władz państwowych miały się odbyć centralne dożynki. Jeszcze przed wyjazdem sporządził testament oraz nagrał na taśmę magnetofonową antykomunistyczne przesłanie. 8 września 1968 r., w czasie uroczystości dożynkowych, Ryszard Siwiec oblał się rozpuszczalnikiem i podpalił, protestując w ten sposób przeciwko totalitarnemu systemowi. Płonąc, krzyczał „Niech żyje wolna Polska” i „To jest krzyk umierającego wolnego człowieka”. Zmarł 12 września w Szpitalu Praskim w wyniku odniesionych oparzeń, kilka dni później został pochowany w Przemyślu na zasańskim cmentarzu. Na pogrzeb przybyły tłumy ludzi. Protest został przemilczany przez wszystkie media oficjalne. Bezpośrednim świadkom zdarzenia esbecja wmawiała, że Siwiec był niezrównoważony psychicznie. Rozpuszczano też plotki o jego rzekomym alkoholizmie. Dopiero po trzydziestu latach prawda ujrzała światło dzienne. Przyczynił się do tego w dużym stopniu poświęcony Siwcowi film dokumentalny „Usłyszcie mój krzyk” z 1991 r. w reżyserii Macieja Drygasa, w którym wykorzystano utajnione wcześniej zdjęcia Polskiej Kroniki Filmowej. W 2001 r. prezydent Republiki Czeskiej, Václav Havel przyznał pośmiertnie Ryszardowi Siwcowi Order Tomáša Masaryka - drugie w kolejności odznaczenie państwowe Republiki Czeskiej. W 2006 r. uczyniła to samo Słowacja, nadając mu Order Białego Podwójnego Krzyża, który odebrał syn zmarłego, Wit. W 2003 r. Ryszard Siwiec został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, ale rodzina zmarłego odmówiła przyjęcia odznaczenia z rąk prezydenta Kwaśniewskiego. Źródło: polskieradio.pl

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną