Marzenie o nawróceniu dla niekatolików
Powstają w Kościele różne poglądy. Jedne mniej, a inne bardziej trafne. Wydaje się, niestety, iż niektóre portale „katolickie“ tracą zmysł rozróżniania jednych od drugich. Przykładem jest Deon.pl, na łamach którego namawia się ludzi do świętokradztwa.
Kilka dni temu moją uwagę przykuł artykuł Piotra Żyłki, który pojawił się na portalu deon.pl. Publikacja o jasno sprecyzowanym tytule: „Marzenie o Komunii dla niekatolików“, wzbudziła mój głęboki niesmak. Autor powoływał się na słowa brata Aloisa (przeora wspólnoty z Taize). Rozważał on pomysł udzielania Komunii świętej heretykom, wyrażając się o nim pochlebnie. Pan Żyłka w dość wymowny sposób zaznaczył, iż jest to - w jego opinii - najlepsza droga do pojednania między chrześcijanami.
Pan Żyłka wspomniał, że do „Taize i na Europejskie Spotkania Młodych“ jeździ od dziecka i to one „ukształtowały jego wrażliwość duchową i sposób myślenia o Kościele“. No cóż, trzeba by więc poważnie prześwietlić środowisko skupione wokół wspólnoty z Taize, skoro ekumenizm w ich rozumieniu podąża w stronę kolejnych ustępstw dla błądzących, a nie apologetycznej próby ich nawrócenia i włączenia do Kościoła katolickiego. Bo tym właśnie miał być ekumenizm - powrotem synów marnotrawnych na łono Matki Kościoła.
Oburzającym jest fakt, iż z Komunii świętej ma powstać tą drogą swoiste instrumentalnie traktowane narzędzie socjotechniczne. Pan Żyłka w moim mniemaniu wychodzi z błędnego założenia, iż Komunię i sakramenty wymyślili sobie ludzie, wbrew Bogu - jak inaczej można tłumaczyć jego słowa: „Myślę, że marzenie o zjednoczeniu Kościoła może stać się realnością tylko i wyłącznie wtedy, jeśli będziemy do niego dążyć, opierając wszystkie swoje działania na mocy Boga. My, ludzie jesteśmy za słabi, zbyt wiele energii poświęcamy na analizowanie tego, kto i kiedy bardziej zawinił, a nasz dialog często jest mało owocny“? Czyżby zapomniał, że zasady przystępowania do Komunii określił sam Bóg w Kościele, a nie „ludzkie słabości“?
Trzeba tu jasno zaznaczyć, dlaczego heretycy do komunii w Kościele katolickim przystępować nie powinni, dopóki się nie nawrócą. Komunia święta, której udzielają kapłani Kościoła katolickiego, jest darem od Boga dla wiernych mu ludzi. Można ją przyjąć dopiero z czystym sercem, a te oczyścić można jedynie przy konfesjonale, spełniając następujące warunki: rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, spowiedź szczera, zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźnim. Jeśli schizmatyk, heretyk, odłamowiec będzie próbował przyjąć Komunię bez żałowania własnego zbłądzenia, którym de facto jest owa herezja i błędne odłamy, dojdzie do profanacji, świętokradztwa a wręcz bluźnierstwa.
Jeśli heretyk się nawróci, Kościół przyjmie go z otwartymi ramionami. Dopóki tego nie zrobi, droga do sakramentów jest dla niego zamknięta. Nie zgadzam się z jeszcze jednym stwierdzeniem Pana Żyłki, jakoby obecny dialog był za mało skuteczny a owoców nie widać. Widać je i to bardzo dokładnie - całe wspólnoty protestanckie powracają na łono Kościoła, ale (co ciekawe) nie dzięki letnim tańcom, gitarom na Mszy świętej czy uchylania im obowiązków! Przeciwnie: nawracają się w dużej mierze dzięki konserwatywnym katolikom, ortodoksom, radykałom, czy ogólnie mówiąc: Tradsom.
Wiele wspólnot odłamanych od Kościoła powraca na jego łono, gdyż ich obecne herezje zaczęły akceptować powtórne śluby dla rozwodników, związki pederastów i innych zboczeńców, lesbobiskupki w związkach, aborcję, eutanazję, antykoncepcję i to wszystko, co nurty modernistyczne w Kościele chcą obecnie przeforsować. Obawiam się zatem, Panie Żyłka, że jedyną błędną drogą prowadzenia ekumenicznego dialogu jest ta, która zakłada ustępstwa.
Maciej Kałek
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl