Świat lamentuje nad Francją. Papież upomina się o tysiące zabitych właśnie Nigeryjczyków

0
0
0
/

Gdy flesze i obiektywy kamer całego świata skierowane są na Francję, w Nigerii właśnie zginęło 2 tysiące osób. Ojciec św. Franciszek dziś zwrócił się do przywódców światowych o zajęcie się ta sprawą.

 

- Domagam się, by wspólnota międzynarodowa nie była obojętna na tę sytuację – zaapelował Franciszek. – Niech przywódcy religijni, polityczni i intelektualiści, zwłaszcza muzułmańscy, potępią wszelkie interpretacje fundamentalistyczne i ekstremistyczne religii, mające usprawiedliwiać taką przemoc. Podobnych form brutalności, których ofiarą są często najmniejsi i bezbronni, nie brakuje niestety także w innych częściach świata – mówił Ojciec Święty.

 

- Myślę szczególnie o Nigerii, gdzie nie ustaje przemoc wymierzona na oślep w mieszkańców i nieustannie narasta tragiczne zjawisko porywania ludzi, często dziewcząt uprowadzanych celem kupczenia. To odrażający handel, którego nie można kontynuować! To plaga, którą trzeba wykorzenić, ponieważ godzi w nas wszystkich, od poszczególnych rodzin po całą wspólnotę światową – dodał papież.

 

Te słowa wypowiedział w obecności akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej ambasadorów na tradycyjnej corocznej audiencji dla korpusu dyplomatycznego.

 

Przypomnijmy, w ciągu sześciu dni ekstremiści zniszczyli kompletnie 16 miejscowości w północnej części Nigerii. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi podjęło próbę ucieczki, 2 tys. zginęło z rąk oprawców, zniszczono tysiące domów i kilkanaście kościołów.

 

Te fragmentaryczne dane są wciąż potwierdzane, a także uzupełniane przez relacje świadków masakry. Przewodniczący nigeryjskiego episkopatu abp Ignatius Kaigama zaznacza, że ludzie masowo opuszczają teren kontrolowany przez islamskich fundamentalistów. - Znaleźliśmy się w obliczu regionalnej wojny – mówi z kolei odpowiedzialny za środki przekazu w archidiecezji Abudży ks. Patrick Tor Alumuku.

 

Zmasowana ofensywa islamistów rozpoczęła się od zdobycia międzynarodowej bazy wojskowej w mieście Baga. Położone jest ono nad jeziorem Czad na pograniczu Nigerii, Nigru, Czadu i Kamerunu, stanowi więc strategiczny punkt do dalszych ataków. Przez następne dni islamiści napadali na okoliczne miejscowości.

 

- Zabijali każdego, kto wpadł im w ręce: chrześcijan, muzułmanów, pogan; kobiety, dzieci i starców. Zależy im na sianiu lęku i destabilizacji regionu – relacjonuje w rozmowie z Radiem Watykańskim abp Kaigama. Tysiące ludzi, często okaleczonych uderzeniami maczety, schroniło się w buszu. Inni próbowali przepłynąć jezioro. Nie wszystkim się to udało. Z relacji ocalonych wynika, że uciekinierom grozi obecnie śmierć głodowa. Islamiści kontrolują podbity teren, cywile nie mają więc gdzie zdobyć pożywienia.

 

Ks. Alumuku podkreśla, że ofensywa Boko Haram w tej chwili nie była przypadkowa. - Rozpoczęła się właśnie kampania wyborcza przed planowanymi na 14 lutego wyborami prezydenckimi. Sytuacja jest więc bardzo delikatna – wskazuje nigeryjski kapłan.

 

Z kolei ks. Giulio Albanese przypomina, że obecny prezydent Goodluck Jonathan nie zrobił praktycznie nic, by rozwiązać problem islamskiego terroryzmu. Wprowadzenie stanu wyjątkowego w trzech stanach na północy kraju (Borno, Jobe, Ankawa), gdzie najbardziej obecni są fundamentaliści, nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. Przyczyny tego stanu rzeczy to m.in. powszechna korupcja, a także pozyskiwanie dla Boko Haram członków rządowej armii.

 

- W obawie przed kolejnymi atakami zamykamy nasze kościoły, parafie i seminaria. Księża i siostry zakonne, a także wierni chronią się w bezpieczniejszych miejscach na terenie innych diecezji – mówi z kolei przewodniczący nigeryjskiego episkopatu.

 

Przypomina on jednocześnie, że na terenach kontrolowanych przez islamistów „wszyscy jednakowo cierpią i jednakowo umierają”. Ks. Alumuku dodaje: - Podczas napadów na większe ośrodki giną wszyscy bez różnicy na wyznawaną wiarę. Jedynie w mniejszych wioskach islamiści pozwalają uciec muzułmanom.

 

Tylko w ubiegłym roku w Nigerii członkowie Boko Haram zabili ponad 3 tys. osób. Na północy tego kraju ogłosili też powstanie islamskiego kalifatu. Ich działania rozlewają się coraz bardziej na sąsiednie kraje. Prezydent Kamerunu zaapelował do wspólnoty międzynarodowej, by pomogła ich powstrzymać. Podkreślił, że „w obliczu globalnego zagrożenia potrzebna jest globalna odpowiedź świata”.

 

Mówiąc dziś z kolei o konfliktach w Ziemi Świętej i na Bliskim Wschodzie, Franciszek zwrócił uwagę na rozprzestrzenianie się fundamentalistycznego terroryzmu w Syrii i Iraku.

 

Takie zjawisko to wynik kultury odrzucenia zastosowanej do Boga – powiedział Papież. – Bowiem fundamentalizm religijny, zanim odrzuci istoty ludzkie dopuszczając się straszliwych rzezi, odrzuca samego Boga, sprowadzając Go do roli jedynie pretekstu ideologicznego. Wobec tej niesprawiedliwej agresji, dotykającej też chrześcijan oraz innych grup etnicznych i religijnych tego regionu, jak np. jazydzi, trzeba jednomyślnej reakcja, która by w ramach prawa międzynarodowego powstrzymała szerzenie się przemocy, przywróciła zgodę i uleczyła głębokie rany spowodowane następującymi po sobie konfliktami. Dlatego z tego miejsca apeluję do całej społeczności międzynarodowej, jak też do poszczególnych rządów, o konkretne działania na rzecz pokoju i w obronie tych, którzy znoszą skutki wojny czy prześladowań i zmuszeni są do opuszczenia swoich domów i swej ojczyzny – mówił papież.

 

Nawiązując do swego bożonarodzeniowego listu do bliskowschodnich chrześcijan, Papież przypomniał ich świadectwo wiary i męstwa. Podkreślił, że „bez chrześcijan Bliski Wschód byłby zniekształcony i okaleczony”.

 

Not.mp

fot. arch.

 

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną