Komu przeszkadza w Polsce nauczanie historii?

0
0
0
/

Teraz już nikomu nie powinno przeszkadzać, bo się jej już nie uczy. Były takie śliczne światłe postacie jak Józef, Adolf, Hans Frank, Himmler - im też przeszkadzało.

 

Było ich wielu także wcześniej - wiedziały coś o tym dzieci we Wrześni. Dziś w niezawisłym, niepodległym państwie podobno możemy się cieszyć poszanowaniem tradycji, historii, obyczaju. A właśnie, że nie możemy, bo się historii nie uczy! Cicero mówił, że „nie znać historii, to być zawsze dzieckiem”. Widocznie komuś zależy na tym, żeby Polacy byli wiecznie dziećmi. Horacy pisał Dulce et decorum est pro Patria mori - pewnie w oczach wielu dzisiejszych intelektualistów tworzył rzymski ciemnogród. Pewna pani doktor Madzia mawia, że jak ktoś pisze Bóg, honor i ojczyzna, to to jest bardzo podejrzane. Widocznie pani Madzia ojczyzny nie kocha, w Boga nie wierzy, a honor dla niej to przesąd burżuazyjny, jak mawiał Stalin. Cóż można powiedzieć - „jaka mać taka nać”, ale skoro niektóre matki mają takie dzieci, czy ojczyzna je mieć musi? A musi, skoro je ma, przecież ich nie potopi.

 

Jaki jest skutek nieuczenia historii? Skutkiem nieuczenia historii jest ciemnota. Młodzież potrafi mówić, że „pod Grunwaldem to był Jan Kazimierz”, że „Bolesław Chrobry jak szedł na Moskwę to mu się Ruskie prosili na kolanach, żeby im Moskwy nie zabrał”, niektórzy to nawet wiedzą, że był Kazimierz Wielki, ale tyle tylko. Wiedza o drugiej wojnie światowej jest po prostu żenująca.

 

Generalnie lekcji historii jest za mało, rozkład nielogiczny, a skuteczność uczenia nikła. Cierpi na tym nie tylko wiedza historyczna, ale również filologiczna, bo jakżeby uczeń miał rozumieć Dziady czy Kordiana etc. skoro nie wie nic o powstaniach i zaborach. Pan profesor Krzysio mówi, że jeśli ktoś o patriotyzmie, religii, czy nie daj Bóg o honorze mówić się ośmieli, to zaraz ZChN-em i PiS-em śmierdzi. Tymczasem dobrze by było, żeby pan Krzysio rozróżniał kontusz od żupana, albo się wreszcie dowiedział, co to było Wielkie Księstwo Poznańskie.

 

Być może niektórzy uważają historię za dalszą część lustracji i niektórzy się jej boją. Czyżby nauka komuś szkodziła na głowę, a może to godzi w sojusze, których już nie ma? Szkoda, że żaden nie widzi, że jest trzynastym przy stole… Ktokolwiek będziesz ministrem oświaty i edukacji zwiększ proszę zakres nauczania historii, na wszystkich poziomach, bo to jest potrzebne, naprawdę. Pewnie, że bolszewiki nie chcą takiej nauki w Polsce, ale podobno Polska jest jeszcze, a bez nauczania historii nie ma cywilizacji. Czy nie rozumie jeden towarzysz z drugim, że to nie jest tylko prawo do wiedzy, ale i obowiązek? Wie ktoś jeszcze, co to obowiązek? To, że się naprodukuje dyplomów jak klusek to jest za mało i jest mało ważne, chodzi o to żeby coś w głowach zostało towarzysze i obywatele, bo jest magister, czy coś takiego, inżynier może, czy doktor, o profesorach nie wspomnę, a idiota. Dla uproszczenia dodam, że nikogo nie obrażam, jako że w starożytnej Grecji (jeśli ktoś nie wie o tym) słóweczkiem tym określano człowieka nieinteresującego się polityką, nie zaś debila. Czy pamięta i myśli ktoś jeszcze:

 

Święta miłości kochanej Ojczyzny,
Czują Cię tylko umysły poczciwe !
Dla ciebie zjadłe smakują trucizny,
Dla ciebie więzy, pęta nie zelżywe.
Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny,
Gnieździsz w umyśle rozkoszy prawdziwe.
Byle cię można wspomóc, byle wspierać,
Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać.

 

Mówi się, że Polacy zapatrzeni są w historię. Kiedyś oczywiście byli, ale jakim sposobem mają być dzisiaj skoro historii nie znają, a będzie gorzej, bo pokolenia, które wejdą w dorosłość nie będą bystrzejsze niż kumoszki, co wsadziły Rozalkę do pieca na trzy zdrowaśki. Polacy nie są zapatrzeni w historię, lecz raczej „Idola” i „Taniec z gwiazdami”. Od czasów Pana Tadeusza drastycznie zmniejszyła się ilość cymbalistów, ale zwiększyła cymbałów. U nas nawet na pomnikach nie wiadomo, kto stoi (może za dużo krasnarmijców, a za mało naszych). Niedługo sięgniemy dna będzie się, od czego odbić.

 

Historia, niestety, w Polsce ma bardziej charakter użytkowy niż naukowy, przyprawiony jadem do smaku propagandy. Błąka się między urojeniami bardziej niż między faktami. Poza tym lansuje się teorię „perché”, od „po co mi historia” do „po co mi cokolwiek”. Mówi się o nieprzystawalności nauki do potrzeb dzisiejszego człowieka. Dołożono wprawdzie po cyklu kształcenia podstaw przedsiębiorczości, ale należałoby raczej wprowadzić „poradnik emigranta”, nie jak zdobyć pracę tylko „jak poszerzyć plecy”, „przez politykę do majątku” i „jak żyć szczęśliwie, jako blogerka” („nie szczędząc [rzecz jasna] na szpilki i torebki”), a przecież współczesna historia jest dziś papką, w której kocha się PO, jest taka kreatywna, leżąca opodal sag skandynawskich i mitów greckich, coś a’la pokrzyżowanie Wincentego Kadłubka z Jerzym Urbanem, czyli Putin i „wszystkiemu” winna Polska. Słyszałam o patriotyzmie bez bohaterstwa i to było, nie było z ust mistrza ortografii. Chodzi tu zapewne o patriotyzm, który uprawiają niektórzy prominenci, pozwalający wybaczać Nowosilcowom, a przy tym nigdy nie wybaczyć Kordianowi. Trzeba naprawdę mieć mocną głowę żeby nie wściec się z oburzenia, bo światopogląd kształtowany przez byłych działaczy PZPR, twórców drużyn walterowskich i temu podobnych jest niczym innym jak kontynuacją działań, które niegdyś zgubiły Trockiego.

 

Co do obywateli, ich prawa intelektualne, doprawdy są tak niewielkie, że jak mówił Szekspir „można je zwinąć w rulonik i wcisnąć w szparę w podłodze”. Nie można myśleć o świadomym pojmowaniu współczesności i jakiejkolwiek orientacji politycznej bez znajomości historii. Trudno też mówić o demokracji, skoro zamiast nauczania mamy otumanianie przez główne „tłocznie mózgowe”, śpiewające pieśni pochwalne na cześć spolegliwych wobec wschodu. Obyśmy się z tego tylko nie doczekali nowego paktu Ribbentrop-Mołotow. To dla tej władzy źle, gdy ktoś ma rozum i rzeczywiste wykształcenie, bo ciemnymi ludźmi rządzi się łatwiej. Na szczęście zostali jeszcze tacy, którzy nie chcą się napić z tego źródła szaleństwa, bo:

 

Nasz naród jak lawa,
Z wie­rzchu zim­na i twar­da, sucha i plugawa;
Lecz wewnętrzne­go og­nia sto lat nie wyziębi,
Plwaj­my na tę sko­rupę i zstąpmy do głębi.

 

Ale chce się krzyknąć jak Stanisław Skrzetuski pod Ujściem, wskazując winowajców: „Matkę tam mordują!”. Przy czym Polski dziś zawojować nie trzeba, wystarczy ją wykupić kawałek po kawałku, a nasz rząd chętnie wyprzeda ją kawałek po kawałku do ostatka (z powodu nierentowności oczywiście).

 

Alicja Przepiórka

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną