Ksiądz Tymoteusz Szydło poprosił papieża o przeniesienie do stanu świeckiego

0
0
0
Tymoteusz Szydło, Beata Szydło
Tymoteusz Szydło, Beata Szydło / Youtube/Oświęcim Online

Zdarza się, że młodzi i przyzwoici mężczyźni, choć nie ma powołania, to ulega presji rodziny i zostają kapłanami. W okresie nauki w seminarium, ilość obowiązków sprawia, że nie mają czasu zastanowić się nad tym, czy mają powołanie, czy nie. Po święceniach nagle odkrywają, że ich powołaniem nie jest kapłaństwo. Niektórzy z nich potrafią się odnaleźć i robić coś pożytecznego w życiu. Niektórzy gubią się i zaczynają służyć złu. Należy się modlić by syn Beaty Szydło, odnalazł się w życiu i się nie zgubił.

Na stronie internetowej Katolickiej Agencji Informacyjnej ukazało się „Oświadczenie dotyczące prośby o przeniesienie do stanu świeckiego" autorstwa Tymoteusza Szydło (syna byłej premier z PiS). W swoim oświadczeniu Tymoteusz Szydło stwierdził, że:


Wobec narastających spekulacji dotyczących mojego urlopu, na który otrzymałem zgodę od biskupa bielsko-żywieckiego, czuję się zmuszony zabrać głos. Chciałbym przeciąć w ten sposób krzywdzące spekulacje, które poza mną dotykają przede wszystkim moich bliskich, a także osoby postronne. W ostatnich miesiącach przeżywałem głęboki kryzys wiary i powołania. Z bólem przyznaję, że z czasem zacząłem tracić sens mojej posługi i coraz częściej nachodziły mnie myśli o odejściu ze stanu duchownego. Po głębszym namyśle postanowiłem jednak dać sobie jeszcze jedną szansę i poprosiłem o kilka miesięcy urlopu, by poukładać swoje życie duchowe. Uznałem, że będzie to uczciwe w stosunku do Wiernych, wobec których zawsze starałem się sprawować posługę szczerze i z przekonaniem.


Biskup bielsko-żywiecki przyjął prośbę o urlop, co jest dopuszczalne w ramach prawa kanonicznego. W tamtym okresie nie uważałem, że powinienem informować opinię publiczną o moich rozterkach duchowych. Uznałem, że nie jestem osobą publiczną i że mam prawo do prywatności. Wydawało mi się, że najlepszym wyjściem będzie odsunięcie się od posługi i przemyślenie wszystkiego w spokoju. Niestety ten czas przyniósł jeszcze więcej zamętu. Plotki, na mój temat podsycane przez media goniące za sensacją, właściwie uniemożliwiły mi refleksję. Co bardzo dla mnie bolesne, zainteresowanie tematem podsycały również osoby blisko związane z Kościołem, poprzez wielokrotne wracanie do domysłów na mój temat. Mam świadomość, że rozpoznawalność, której nigdy nie chciałem, jest związana z funkcjami, które pełni moja Mama. Oczywiście dziś zdaję sobie sprawę, że sam także popełniłem szereg błędów w kontaktach z mediami, zwłaszcza tuż po święceniach, kiedy nie oponowałem, gdy próbowano skojarzyć mnie z określoną opcją polityczną. Nigdy nie było to moim celem ani ambicją, jednak zabrakło mi siły woli, by zaprotestować przeciwko publikacjom na mój temat. Co gorsza, dałem się uwikłać w wydarzenia, które mogły zostać błędnie odczytane jako udzielenie poparcia politycznego. Przez następne lata mojej posługi unikałem mediów i protestowałem prywatną drogą przeciw publikacjom na mój temat.


Obecnie moja reputacja jako księdza jest zdruzgotana przez plotki i domysły. Z bólem stwierdzam też, że nie udało mi się pokonać kryzysu wiary i powołania. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak złożyć w kurii diecezji bielsko-żywieckiej prośbę skierowaną do Ojca Świętego o przeniesienie mnie do stanu świeckiego, by uregulować moją pozycję kanoniczną i nie pozostawać w konflikcie sumienia. Jednocześnie oświadczam, że to moja ostatnia wypowiedź w tej sprawie. Nie zamierzam więcej zabierać głosu i bardzo proszę o uszanowanie tej decyzji.

 

Żałuję, że moja historia potoczyła się w ten sposób, ale mimo wszystko mam nadzieję, że uda mi się poukładać życie na nowo. W tym miejscu mogę jedynie prosić media o uszanowanie mojej prywatności i zaprzestanie publikacji na mój temat. Zdaję sobie sprawę, że moja decyzja jest bolesna dla wielu osób, ale nie mogę postąpić inaczej. Przepraszam wszystkich, których zawiodłem, zwłaszcza moją rodzinę, przyjaciół, znajomych, przełożonych, współpracowników, parafian z Przecieszyna, Osieka, Buczkowic i Oświęcimia, a także wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób czują się dotknięci lub zgorszeni".

 

O Tymoteuszu Szydło na portalu Gość pl. pisała Alina Świeży-Sobel. Jak przypominała publicystka, ksiądz Szydło był „był związany z Kościołem i służbą liturgiczną od dzieciństwa", i wybór kapłaństwa był dla niego „naturalną kontynuacją", syn byłej premier nie rozważał „właściwie innych dróg dla siebie, po prostu wstąpił [...] do seminarium".

 

Dla księdza Szydło pomocą w drodze wiary „było dobre wychowanie, które otrzymał od swoich rodziców", „wartości, jakie przekazywane były w domu", przykład „jak żyć wiarą, [...] świadomość bycia Polakiem". Dla kapłana „umocnieniem na drodze dojrzewania do kapłaństwa byli [...] Zwłaszcza księża, [...] katecheci czy wychowawcy, którzy byli dla mnie wzorem służenia Chrystusowi, ale także głęboko wierzący ludzie świeccy, którzy wprost mówili, jak bardzo potrzebny jest im kapłan, żeby przyniósł im sakramenty, żeby umocnił słowem Bożym".

 

Z artykułu na katolickim portalu dowiadujemy się, że na prymicyjnym obrazku księdza Szydło znalazły się słowa z Listu św. Pawła do Galatów: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus" (5,1). To kapłańskie motto ks. Tymoteusza. Wybór cytatu duchowny uzasadnił, tym, że „od wolności wszystko się zaczyna i do wolności zostaliśmy stworzeni przez Boga. Bóg jest tak wspaniały, że w swojej wszechmocy dał nam wolność i pozwolił na to, żeby stworzenia podejmowały własne, autonomiczne decyzje. Wiadomo, że tej wolności trzeba się uczyć, że można ją utracić. Mówię tu o wolności prawdziwej, nie politycznej, materialnej, ale o wolności ducha. To jest wielkim zadaniem i jednym z największych wyzwań dla współczesnego księdza, żeby prowadzić ludzi do tej wolności, bo żyjemy dziś w świecie, w którym zniewala się ludzi na poziomie duchowym i często sami pozwalamy się zniewalać duchowo. Służba Chrystusowi stawia przed zadaniem niesienia ludziom wolności, żeby odkrywali, że mogą być wolni w swoim sercu i mogą iść za Bogiem, jeżeli tego chcą".

 

Według katolickiego portalu ksiądz Szydło „do kapłaństwa podchodzi niezwykle serio, ale potrafi też żartować, lubi humor w książkach Chestertona i górskie wyprawy. W wolnym czasie chętnie gra w piłkę ręczną. Nie lubi natomiast, kiedy inni patrzą na niego przez pryzmat politycznego zaangażowania premier Beaty Szydło".

 

Jan Bodakowski

Źródło: JB

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną