"Dwóch papieży" - tendencyjny, ale dobrze zrobiony film

0
0
0
/

Światowa platforma Netflix wyprodukowała film "dwóch papieży" w reżyserii brazylijskiego reżysera Fernando Meirelles. Jest to amerykańsko-brytyjsko-włosko-argentyńska produkcja na podstawie sztuki autorstwa nowozelandzkiego pisarza Anthony'ego McCarten. Film jest bardzo dobrze zrobiony, wciąga, choć trwa całe dwie godziny. Jest jednak również tendencyjny, co widać w tym, w jaki sposób w tym filmie przelata się prawda z fikcją.

To jest zresztą pierwszy problem tego filmu. Jest on przedstawiany jako biograficzny, pojawiają się w nim prawdziwe postacie, jak Benedykt XVI i Franciszek, prawdziwe wydarzenia jak konklawe czy abdykacja Benedykta XVI. Fikcją jest spotkanie Benedykta XVI i kard. Bergoglio, przyszłego Franciszka, którego pretekstem miał być rzekomo wniosek emerytalnego tego ostatniego, który chciał zrezygnować z bycia kardynałem (którego ten nigdy nie złożył).

Jest to jednak uprawniona fikcja. Wiadomo, że reżyser opiera się na pewnych faktach, ale wiadomo też film to nie rzeczywistość, kieruje się własnymi prawami i przedstawia pewną interpretację wydarzeń w wersji swojego twórcy. Problem w tym jednak, że papież i kardynał przytaczają historie ze swojego życia, z których część jest prawdą, a część nie. Podawanymi przykładami historycznych przekłamań jest np. stwierdzenie, że Bergoglio udzielał Komunii św. dyktatorowi z junty wojskowej, wyrzucił zakonników z zakonu, którzy w wyniku tego następnie padli ofiarą torturowań. Benedykt XVI z kolei wyrzuca sobie, że nie zrobił nic w sprawie ks. Maciela, który m.in. molestował wiele osób i był bigamistą. W rzeczywistości, to on, zostając papieżem, wszczął postępowanie w tej sprawie i odsunął Maciela. Widz nie wie, co jest prawdą a co nie, ale na podstawie wszystkich podanych historii przedstawia sobie pewien wizerunek obydwu papieży, który nie jest siłą rzeczy nie jest prawdziwy.

Drugim problemem jest schematyczność. Benedykt XVI jest ukazany jako człowiek pozbawiony poczucia humoru, cham, człowiek z wielkimi ambicjami w przeciwieństwie do Bergolio, który jest prosty, życzliwy i uśmiechnięty. Z czasem ten kontrast się zmniejsza, a Benedykt XVI nabiera coraz więcej ludzkich cech, ale ta charakterystyka Papieża z Niemiec powoduje, że widz nabiera przekonania, że abdykacja była czymś koniecznym dla dobra Kościoła, który czekał na Franciszka.

Trzecim problemem jest właśnie nadawanie pewnej tendencyjnej interpretacji teologicznej abdykacji Benedykta XVI, który choć zrezygnował, jak to wynika z filmu, w wyniku afery wikileaks, to jednak dzięki temu Kościół zyskał w końcu papieża postępowego, walczącego o prawa imigrantów, wierzącego w kobiety, kto w końcu podjął się walki z pedofilią.

Czwartym problemem jest nieuwzględnienie wielkiego lobby, które cały czas działało przeciwko Benedyktowi XVI. Problem abdykacji sprowadza się do afery wikileaks i osobistych rozterek duchowych Benedykta.

Piątym problemem jest pokazanie fikcyjnej wypowiedzi Benedykta XVI, który rzekomo chciał, żeby zastąpił go Franciszek i tylko dlatego zdecydował się na ten krok. Można wręcz odnieść wrażenie, że film powstał aby pokazać, że Benedykt XVI w całej linii popierał Franciszka.

Te cztery problemy sprawiają, że "Dwóch papieży" to film tendencyjny, który niczego nie wyjaśnia, posługuje się schematami, promuje fałszywe informacje, służy wszystkim przeciwnikom Tradycji katolickiej przedstawianej jako coś martwego, ponurego i okrutnego.

Jest jednak także świetnie zrobiony. Gra aktorka obydwu aktorów, którzy wcielili się w papieży (w tym Anthony'ego Hopkinsa, który zagrał Benedykta XVI), zdjęcia, muzyka, niespieszne tempo akcji i refleksyjny nastrój przyciągają uwagę.

 

Źródło: Michał Krajski

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną