Żebrowski o tym, do czego skłaniać powinna kolejna rocznica wybuchu Insurekcji Kościuszkowskiej
Wczoraj, 24 marca, obchodziliśmy kolejną rocznicę Insurekcji Kościuszkowskiej. Historyk Leszek Żebrowski zwrócił uwagę na to, do czego powinna nas ona skłaniać.
Leszek Żebrowski napisał w mediach społecznościowych:
"Kolejna rocznica wybuchu Insurekcji Kościuszkowskiej 24 marca 1794 r. powinna nas skłaniać do poważnej refleksji nad naszymi dziejami i bohaterami. Żyjemy jednak w czasach, gdy każdy może pisać, co chce i zawsze znajdzie wyznawców i odbiorców swych wyn(at)urzeń.
Centralną postacią tej Insurekcji, która objęła znaczną część terenów RP był Tadeusz Kościuszko, generał wojsk I RP i Armii Kontynentalnej USA. Wówczas otrzymał tytuł Najwyższego Naczelnika Siły Zbrojnej Narodowej. Polska zdołała jeszcze zmobilizować 150 tys. armię, ale naprzeciwko siebie miała Rosję i Prusy. Insurekcja trwała aż do 16 listopada 1794 r., czyli prawie osiem miesięcy. Nasz los był przesądzony (a pamiętajmy, że nieco wcześniej, bo w 1792 r. toczyliśmy ciężką wojnę z Rosją w obronie resztek niepodległości), ale przecież wszystko inaczej widać z perspektywy dzisiejszej niż wówczas. Kościuszko w ostatnich latach stał się celem niewybrednych ataków bardzo różnych sił i osób, mających na celu nie tyle szerzenie wiedzy, co deprecjonowanie centralnych postaci naszej historii. Tak jak wszyscy, Kościuszko miał również wady, ale w świetle fundamentalnej biografii pióra prof. Feliksa Konecznego (F. Koneczny, "Tadeusz Kościuszko. Na setną rocznicę zgonu Naczelnika. Życie - czyny - duch", Poznań 1917 r.) nie ma wątpliwości, że był przedstawicielem znamienitego, pracowitego i wielce ofiarnego wobec Polski rodu. Na takich rodzinach, cierpliwie i z mozołem dźwigających się po kolejnych najazdach, klęskach i katastrofach dziejowych, opierała się wówczas Polska".
Dodał też:
"Ród Kościuszki jest znany od początku XVI w. Wywodzili się z ludności ruskiej, bardzo szybko dobrowolnie spolszczonej. Koneczny rozróżnia dwoistość dawnej Rusi, dzieląc ją na Ruś Litewską (która na skutek unii z Litwą stała się częścią Korony i Litwy), oraz Ruś Tatarską. Po przejściu Złotej Ordy i rządach Mongołów na wschodniej Rusi (aż po Moskwę i dalej) już nigdy nie wróciła ona do swych podstaw cywilizacyjnych a tamtejsza ludność przez ponad dwa wieki była brutalnie mieszana z najeźdźcami.
Koneczny słusznie zauważa: "Wielkość przylgnęła do imienia najskromniejszego z ludzi, nadana mu bez jakiegokolwiek nacisku Siły, butnej powodzeniem, jakby powszechnem głosowaniem uczuć i myśli wszystkich poczciwych i rozumnych naprawdę (tj. nie tylko dla siebie!) ludzi".
Na końcu zauważył:
"Historyk uznał go za przedstawiciela gasnącej cywilizacji łacińskiej, jako przeciwnika orientacji turańsko-moskiewskiej, czyli zwolenników Rosji.
Jego domorośli krytycy, nie znający jego życiorysu (ponad to, co można znaleźć w obelżywych wpisach w internecie) nie dają nic w zamian. Tzn. dają - to trwanie, bez względu na okoliczności przy Rosji, później przy Sowietach, obecnie ponownie przy Rosji".
Źródło: Facebook