Historia pod żyrandolem, czyli dzieje pałacu prezydenckiego

0
0
0
/ By Marcin Białek - Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=16823300

Kiedy go budowano, nikt nie przypuszczał, jaką rolę wyznaczy mu przyszłość. Był wszak tylko jednym z okazałych magnackich pałaców. Jego początkiem stał się plan hetmana wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskiego, pragnącego wznieść swoją siedzibę blisko Zamku Królewskiego. Był rok 1643, czas panowania Władysława IV. Aby dzieło zostało wykonane najdoskonalej, hetman zatrudnił samego Constantino Tencalla, nadwornego architekta króla. W dwa lata gotowa była bryła pałacu w stylu barokowym. Końca budowy Koniecpolski nie doczekał; zmarł w 1646 r. Jego zamiar podjął z powodzeniem syn Jerzy. Tak powstał ogromny gmach ze wspaniałym ogrodem, u którego stóp płynie Wisła.

I tu w dzieje pałacu wplątała się historia. Dekadę później zdewastowali go Szwedzi. Po nich swoje dołożyły wojska Rakoczego, które wdarłszy się w głąb kraju, niszczyły i grabiły wszystko co wpadło im w ręce. Kres wojny przyniósł też zmianę właściciela. Stał się nim marszałek wielki koronny Jerzy Lubomirski a w ćwierć później ród Radziwiłłów z Nieświeży; w ich ręku pałac pozostał przez półtora stulecia. Dodano wówczas dwie boczne oficyny, uzyskując podkowiasty kształt znany nam do dziś. W 1818 r. obiekt przeszedł na własność rządu iluzorycznego Królestwa Polskiego gdzie główne skrzypce grali wszechwładni Moskale.

Nim to jednak nastąpiło, zdarzały się tu rozmaite epizody. Kiedy kolejny Radziwiłł - Karol „Panie Kochanku” po konflikcie z królem obrażony opuścił w 1768 r. stolicę, postanowił wynająć budynek… trupom teatralnym. Odtąd we wspaniałych komnatach zagościli artyści; swoją lożę miał tu nawet  król Staś. Po 10 latach Karol wrócił do miasta, lecz aktorzy nie chcieli wygodnego lokum opuścić. Gdy w końcu tak się stało, Radziwiłł musiał całość odremontować. Lecz nie był to koniec frywolnej odsłony pałacowych dziejów. Spadkobiercy księcia znów zaczęli najmować budynek różnym teatrom.

Zmienność losów budowli odbija się w kolejnych nazwach: pałac Koniecpolskich, Lubomirskich, Radziwiłłów, Namiestnikowski, Rady Ministrów - po Prezydencki. Każda oznaczała inną funkcję, ważność obiektu lub rodzaj jego zhańbienia. Wyznaczali ją ci, którzy rezydowali tu dłużej albo i przez krótki czas: Stanisław Leszczyński, cesarz Napoleon, gen. Józef Chłopicki a nawet ośmioletni Szopen, który w pałacowych komnatach dał pierwszy publiczny koncert (1818 r.). Gościli tu również intruzi: carowie: Piotr Wielki, Aleksander I, Aleksander II oraz ich kolejni namiestnicy, gubernatorzy, carscy oficerowie. Tę ponurą kartę dopełnił w czasie II wojny inny najeźdźca, urządzając tu Niemiecki Dom obwieszony portretami Hitlera i swastykami.

Z pałacem, naonczas zwanym Namiestnikowskim, wiąże się historia pomnika dzielnego księcia Józefa Poniatowskiego. Jego postać na koniu dłuta sławnego Duńczyka Thorvaldsena miała stać się ozdobą dziedzińca. Na to Moskale nie mogli pozwolić. Po stłumieniu Powstania Listopadowego carski namiestnik generał gubernator Paskiewicz wywiózł posąg do swojej rezydencji w Homlu, traktując go jako łup zdobyty w zniewolonym kraju. Na cokole umieścił własną figurę, która przetrwała tam aż po 1917 r. Księcia udało się odzyskać dopiero w 1923 r. Najpierw stanął na obecnym Placu Piłsudskiego, gdzie przetrwał do Powstania Warszawskiego, kiedy to wysadzili go Niemcy. Dzięki zachowanemu w Danii oryginalnemu gipsowemu odlewowi wykonano replikę pomnika, którą mieszkańcy Kopenhagi ofiarowali Warszawie. Jednak władzom nie pasowało dawne jego miejsce, został więc umieszczony w Łazienkach, by dopiero później wrócić tam, gdzie miał stać pierwotnie.   

Kalendarium pałacu ilustruje zmienność dziejów Polski. Od 1918 r. był siedzibą Prezesa Rady Ministrów, po II wojnie wrócił do tej funkcji. W 1955 r podpisano tu poddańczy Układ Warszawski. Tutaj także obradował w 1989 r. Okrągły Stół. Od 1994 r. budynek jest oficjalną siedzibą Prezydenta RP. W 1999 r. był widownią ratyfikowania aktu wstąpienia Polski do NATO, zaś w 2003 r. do Unii Europejskiej.

Również we współczesnej historii ma pałac kartę dramatyczną. Śmierć prezydenckiej pary pod Smoleńskiem. Tysiące modlących się przy krzyżu o godną pamięć ofiar, ale też haniebne prowokacje, niszczenie zniczy, obsceniczne ekscesy. Wielka plama ciemności. Oby taka ostatnia.

Zuzanna Śliwa

Źródło: Zuzanna Śliwa

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną