Epidemia gwałtów dotrze do Polski. Czy Kopacz z Muchą pozwolą ubogacić się kulturowo?
Szwedki, Norweżki, Dunki i Angielki łączy jedno – wszystkie obawiają się chodzić ulicami miast swoich ojczyzn w obawie przed gwałtami, dokonywanymi przez licznych muzułmańskich imigrantów. Wkrótce los ten czeka Polki.
Stolicą gwałtów jest niewątpliwie Szwecja, chociaż informacje płynące z Norwegii i Danii są nie mniej alarmujące, z tym że te dwa ostatnie kraje są zdecydowanie bardziej skłonne przyznać, iż za gehenną kobiet stoją islamscy imigranci. W Szwecji cenzura i polityczna poprawność nie pozwalają na mówienie o tym wprost. Władze Szwecji, w przeciwieństwie do polityków rządzących Polską, nie nazywają wprawdzie gwałtów „wzbogaceniem kulturowym”, niemniej nie pozwalają, aby do opinii publicznej docierały jakiekolwiek krytyczne względem ludności muzułmańskiej sygnały i o sprawcach nie mówi się w zasadzie wcale.
W Norwegii ostatnio przedstawione statystyki nie pozostawiają złudzeń: 100 proc. brutalnych gwałtów jest dokonywanych przez „niezachodnich” imigrantów. Podobnie jest w Danii, gdzie zdecydowana większość przestępstw seksualnych popełniana jest przez imigrantów, głównie muzułmanów.
W Wielkiej Brytanii organy ścigania odnotowują gwałt za gwałtem – dziesiątki tysięcy młodych brytyjskich dziewcząt padają ofiarą przemocy, tortur, bicia i gwałtów dokonywanych przez zorganizowane gangi, złożone przede wszystkim z muzułmanów.
Teraz podobna historia czeka Niemcy, których kanclerz Angela Merkel szeroko otworzyła drzwi dla islamskich osiedleńców z Bliskiego Wschodu i Afryki, a co za tym idzie pozwoliła na to, aby Niemki były przez tych ludzi gwałcone.
Już w tej chwili gwałt i zabójstwa na tle seksualnym, podobnie zresztą jak i zmuszanie do prostytucji są w Niemczech na porządku dziennym, przynajmniej w obozach dla uchodźców oraz miasteczkach przyjmujących tę rozpasaną dzicz. Gwałty w Niemczech przybrały rozmiary epidemii, jednakże milczą o tym zarówno władze, jak i media.
Tymczasem sprowadzani do krajów Unii Europejskiej islamiści patrzą na Europejki, nienoszące hidżabu, często skąpo ubrane, jak na obiekt zaspokojenia swoich żądz, bo przecież – islamiści mają to wpojone od dziecka – przyzwoita kobieta zasłania twarz, a jedynie nieprzyzwoite chodzą roznegliżowane, a co za tym idzie – należy je gwałcić.
Warto w tym momencie zauważyć, że jeżeli w krajach europejskich kobiety padają ofiarą przemocy, w tym także seksualnej, dzieje się to wbrew prawu, tymczasem w państwach islamskich, z których imigranci przybywają, owa przemoc jest nie tylko zgodna z prawem, ale stanowi prawo. Łatwo zatem wyobrazić sobie, co stanie się, jeżeli masowo będą przybywać do Europy, w tym do Polski.
Ewa Kopacz i jej przyjaciółki z uśmiechem na ustach sprowadzają do Polski mężczyzn z krajów, gdzie gwałt na kobiecie jest czymś normalnym, natomiast kobietę kamieniuje się na śmierć za to, że została zgwałcona. Co więcej, ci imigranci będą zapewne traktowani w ten sam w sposób, co imigranci w pozostałych krajach UE – będą nie tylko mieli zapewnione świadczenia socjalne, ale także prawo do swobodnego gwałcenia kobiet. Za przykład niech posłuży sprawa pewnego Somalijczyka ze Szwecji, który po dokonaniu gwałtu ze skutkiem śmiertelnym nie tylko że nie został wydalony ze Szwecji, ale otrzymał minimalny wymiar kary.
Jest bardzo prawdopodobne, że w Polsce – podobnie jak w Niemczech – ludzie będą wywłaszczani ze swojego mienia, a to ostatnie – przekazywane imigrantom. Już w końcu rząd centralny usiłuje przejmować należące do samorządów nieruchomości w celu ulokowania tam imigrantów.
Co więcej, Polki nie będą już wkrótce mogły same poruszać się po ulicach miast. W Niemczech radzi się kobietom, żeby nie podróżowały same, ani same nie wracały z dworców. Oznacza to, że odebrano im wolność – dla własnego bezpieczeństwa muszą dosłownie wszędzie chodzić z obstawą. Nie mogą też ubierać się, w co chcą, aby nie zwracać uwagi muzułmanów, czyhających tylko na okazję do gwałtu.
W jednym z niemieckich miast wprost zakazano dziewczętom nosić popularnych szortów, „gdyż to mogłoby prowadzić do nieporozumień”. Zwracam uwagę na słowo „nieporozumienie”, chociaż może jest ono rzeczywiście mniej skandaliczne, niż wypowiedziane przez ministrę Muchę „wzbogacenie kulturowe”. Ta swoista nowomowa już nawet nie śmieszy, a przeraża, gdyż kryje za sobą bezmiar bezwzględności polityków, w tym także kobiet, skazujących inne kobiety na to, by stały się ofiarami islamskich imigrantów.
Pytanie, jak daleko pójdzie to ograniczanie swobód i wolności obywatelskich, by nie doprowadzać do „nieporozumień”?
Już w tej chwili nałożono cenzurę – o imigrantach nie wolno pisać źle nawet na facebooku. Jakie jeszcze ograniczenia na nas nałożą? Może wprowadzą przepis, że każda kobieta ma oddać się dobrowolnie każdemu islamiście, który jej pożąda, gdyż w razie oporu zostanie ukarana? Wydaje się przejaskrawione, nieludzkie i niemożliwe, ale wkrótce może stać się rzeczywistością. W końcu już nie raz w dziejach łamano prawa człowieka, aby wykazać się źle pojętą tolerancją. Skoro już teraz zabrania się mówić otwarcie o przemocy i gwałtach, jakich doświadcza ludność krajów UE ze strony imigrantów, to wkrótce w imię politycznych celów, zakazana będzie przed nimi obrona.
Anna Wiejak
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl