Narodowy kapitalizm
Gdy socjalizm chylił się ku upadkowi, Polacy masowo zaczęli rozwijać zręby gospodarki wolnorynkowej, tworząc różnorakie przedsiębiorstwa zarówno produkcyjne, jak i handlowe. Ten proces został jeszcze przyspieszony przez uchwalenie przez rząd Rakowskiego ustawy o faktycznej wolności gospodarczej.
I w sytuacji ogromnego zrywu budowania podstaw nowej, opartej o zasady wolnego rynku, gospodarki zostały wprowadzone tzw. reformy Balcerowicza. Otóż Balcerowicz także chciał budowy gospodarki kapitalistycznej w Polsce. Jednak w przeciwieństwie do milionów Polaków, którzy postanowili budować nowy ustrój gospodarczy własną pracą, przedsiębiorczością i pomysłowością, rząd Tadeusza Mazowieckiego, w którym Balcerowicz kierował polityką gospodarczą postanowił oprzeć budowę polskiego kapitalizmu nie na bazie entuzjazmu gospodarczego Polaków, a w oparciu o kapitał zagraniczny.
Temu założeniu została podporządkowana cała polityka gospodarcza, w tym otwarcie naszego kraju na niekontrolowany napływ kapitału obcego, także w tych dziedzinach, jak handel, w których polska przedsiębiorczość rozwijała się bardzo dynamicznie. jej symbolem stała się prywatyzacja, często za bezcen i bez odpowiednich zabezpieczeń dla funkcjonowania prywatyzowanych przedsiębiorstw. Został stworzony cały system wsparcia dla kapitału obcego, niedostępnego dla rodzącej się polskiej przedsiębiorczości. Stworzono system, w którym deklarowana wolność gospodarcza, nie miała nic wspólnego z dawaniem szans na rozwój odradzającej się polskiej przedsiębiorczości.
Nic też dziwnego, że z poszczególnych sektorów polska przedsiębiorczość zaczęła być wypychana. Bowiem ta rodząca się przedsiębiorczość nie dysponowała wystarczającymi środkami finansowymi, by konkurować z miażdżącą przewagą kapitału obcego. Ta polityka preferencji obcego kapitału nie miała nic wspólnego z wolnym rynkiem, bo niszczyła odradzającą się polską przedsiębiorczość.
W rezultacie polityki Balcerowicza i jego kontynuatorów doprowadzono do zbudowania gospodarki o charakterze neokolonialnym, z dominująca rolą kapitału obcego, gospodarki opartej o tania siłę roboczą i transferującą zyski poza granice naszego państwa. Gospodarki, która nie ma szans dogonić najbardziej rozwiniętych gospodarek naszego kontynentu.
Neokolonialny charakter tej gospodarki najbardziej widać w handlu, który nie tylko został zdominowany przez kapitał obcy, ale dziś mamy do czynienia z dobijaniem polskiego handlu. Dzieje gospodarki światowej nie znają przykładu rozwiniętej gospodarki, w której handel jest w rękach kapitału obcego. Po prostu handel to krwioobieg gospodarczy i najłatwiejszy sposób akumulacji kapitału potrzebnego do inwestowania także w inne sektory gospodarcze. Bez własnego handlu żadna gospodarka nie jest w stanie wyrównać dysproporcji z najbardziej rozwiniętymi gospodarkami, pozostanie bowiem peryferyjna i neokolonialna.
Dziś po ponad 25 latach uprzywilejowania kapitału obcego w polskiej polityce gospodarczej należy stwierdzić, iż kapitalizm budowany na bazie kapitału obcego ani nie jest w stanie zapewnić Polakom pracy, nadal pozostaje wysokie bezrobocie i związana z tym ogromna emigracja zarobkowa młodego pokolenia, ani nie jest w stanie doprowadzić do wyrównania poziomu życia Polaków z mieszkańcami Europy zachodniej. Polacy zarabiają od jednej trzeciej do jednej czwartej zarobków pracowników Europy Zachodniej, przy porównywalnej pracy. Co więcej polityka gospodarcza oparta o uprzywilejowanie kapitału obcego, czego ostatnim przykładem jest koncesja, dana kanadyjskiej spółce wydobywania miedzi w okolicach Głogowa pomimo że KGHM starał się o tą koncesję, nie jest w stanie także zapewnić wyrównania rozwoju technologicznego naszego kraju.
Nadal polska gospodarka ma charakter peryferyjny wobec gospodarek zachodnich. To także oznacza że wpadamy w pułapkę w pułapkę krajów tzw. średniego rozwoju. To znaczy że nigdy, w oparciu o ten model polityki gospodarczej nie będziemy w stanie dogonić poziomu najbardziej rozwiniętych krajów Zachodu. Polityka rozwoju gospodarczego w oparciu o kapitał obcy skazuje naszą gospodarkę na trwałą peryferyjność i neokolonialną eksploatację.
Dlatego zasadniczym wyzwaniem naszego kraju, jest radykalna zmiana polityki gospodarczej. Trzeba odrzucić model polityki opartej o preferencje kapitału obcego i wprowadzić politykę opartą na patriotyzmie gospodarczym. To oznacza likwidację wszelkich przywilejów kapitału obcego i w miejsce tych przywilejów należy wprowadzić politykę wsparcia dla rozwoju kapitału rodzimego. W sytuacji przynależności Polski do Unii Europejskiej, tak radykalna zmiana samej podstawy polskiej polityki gospodarczej, jest znacznie trudniejsza, niż w sytuacji, gdy nie byliśmy członkiem Unii. Nie mniej jest możliwa, pomimo faktu że większość ustawodawstwa gospodarczego jest już wytworem instytucji unijnych. Państwo polskie nadal ma bowiem wiele instrumentów regulacyjnych, przy pomocy których może kształtować własną politykę ekonomiczną. To właśnie przy pomocy określania parametrów regulacyjnych można preferować przedsiębiorstwa rodzime, zwłaszcza w różnego rodzaju przetargach. Dzięki takiej polityce można pomóc im w rozwoju. Także przy pomocy polityki podatkowej należy zlikwidować uprzywilejowanie kapitału obcego, a także zlikwidować różnego rodzaju furtki pozwalające na wyprowadzanie kapitału obcego.
Najpilniejszą sprawą jest obrona polskiego handlu. Tymczasem Sejm uchwalił ustawę znoszącą obowiązek otrzymywania zgody samorządu na otwieranie większych sklepów niż o powierzchni 400 m2.Ta ustawa to kolejny cios w dobijanie polskiego handlu. Powtarzam, bez własnego handlu będziemy gospodarką postkolonialną. Dlatego trzeba także przy pomocy działań antymonopolowych doprowadzić do zmniejszenia udziału zagranicznych supermarketów w polskim handlu. Także trzeba bronić praw polskich producentów, którzy są wykorzystywani poprzez zagraniczne supermarkety, które zmuszają ich do sprzedawania swoich produktów pod obcą marką. Takie praktyki powinny być zakazane.
Jest wiele sposobów by pomóc polskim sklepom i polskim producentom. Każde państwo prowadzi t politykę wspierania rodzimej przedsiębiorczości Tylko państwa neokolonialne, w których wytworzyła się specyficzna burżuazja kompradorska obsługująca obce interesy, uprzywilejowuje przedsiębiorstwa zagraniczne. To właśnie ta burżuazja kompradorska jest strukturalną barierą wprowadzenia w Polsce polityki gospodarczej opartej o zasady patriotyzmu ekonomicznego. W jej interesie działają także zdominowane przez kapitał obcy media, propagujące zachowania i politykę służącą obcym interesom. Trzeba zdecydowanie odrzucić tą obcą propagandę propagującą neoliberalizm służący partykularnym interesom kapitału obcego. Także należy ujawniać egoistyczne interesy kompradorskiej neoburżuazji żyjącej z obsługi kapitału obcego.
To w ich interesie jest utrzymanie neokolonialnego charakteru polskiej gospodarki. I dlatego też trzeba pozbawić ich wpływu na kształtowanie polskiej polityki gospodarczej.
Polska może się dynamicznie rozwijać, może tworzyć nowe miejsca pracy i zapewnić wszystkim Polakom godziwe zarobki, ale to wymaga radykalnej zmiany polityki gospodarczej. Polityki, która będzie dążyła do wyrwania naszego kraju z ekonomicznych peryferii i postawi na rozwój rodzimej przedsiębiorczości. W przeciwieństwie do twierdzeń neoliberalnych kolonizatorów, pieniądz ma narodowość. I pieniądz powinien być w polskich rękach.
Jeżeli będzie się rozwijała polska przedsiębiorczość, to z owoców tego rozwoju będzie korzystał równomiernie cały naród, także pracownicy. Natomiast kontynuacja neokolonialnego modelu rozwoju będzie zawsze przyczyną pauperyzacji i emigracji Polaków za pracą tam, gdzie jest ona lepiej płatna. Dlatego zasadniczym celem polskiej polityki musi być przywrócenie kategorii interesu narodowego i patriotyzmu gospodarczego w polskiej polityce gospodarczej i jej dekolonizacja w postaci wsparcia rozwoju rodzimej przedsiębiorczości.
Marian Piłka
historyk, wiceprezes Prawicy Rzeczypospolitej
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl