Drugi dzień świąt – dziś wspominamy św. Szczepana

0
0
0
/ Św. Szczepan

Nie zdążyliśmy jeszcze nacieszyć się narodzinami Jezusa, a w Kościele przychodzi nam towarzyszyć św. Szczepanowi, pierwszemu męczennikowi.

Jak bardzo czas Boga jest różny od czasu człowieka! Ale jak bardzo uczy też nas głębszego pojmowania spraw, które wprost nas dotyczą. Czy nie można by tego męczeństwa wspominać kiedy indziej, w innym nastroju? Można by. Ale wiele przez to by nam umknęło. Bo radość chrześcijańska ma solidny fundament i nie opiera się na ulotnych emocjach, ale wypływa z głębi ludzkiego jestestwa. Prawdziwa radość rodzi się z niewzruszonej pewności, że Bóg przyszedł i wciąż przychodzi do człowieka, aby nie zostawiać go samego pośród zmagań.

Kiedy Szczepan umierał pod gradem kamieni, otwarło się nad nim niebo, a on patrzył na Syna Człowieczego w chwale. Wcześniej to samo niebo otwarło się w stronę ziemi, a Bóg nie tylko patrzył na zagubionego człowieka, ale zstąpił do niego na ziemię, by stać się dla niego darem i by go ocalić. Tajemnica otwartego nieba przypomina o miłości Boga, który staje się człowiekiem, by być bliżej niego, by żyć razem z nim. Święta, celebracje, sakramenty i cały Kościół podtrzymują to wspólne życie Boga z człowiekiem. A człowiek, doświadczając Bożej bliskości, może odkrywać w sobie tęsknotę za swoim Stwórcą, Zbawicielem, Ojcem, do którego przez to samo otwarte niebo powraca.

Radość z narodzin Jezusa daje człowiekowi siłę do wierności, do podejmowania codziennego trudu, by przez święte życie stawać się darem dla Boga. Dla Boga, który wcześniej stał się darem dla człowieka. A Szczepan, oddający ducha w ręce Boga, jest wołaniem do nas, aby świąteczna radość nie rozpłynęła się w nicości. Aby ta radość tętniła życiem w nas, świadomych otwartego nieba nad nami, poprzez które możemy posyłać Bogu codzienną ofiarę wdzięczności. Nie musimy od razu umierać jak Szczepan, ale – póki Pan daje czas – możemy żyć godnie, przebaczając, kochając, dostrzegając innych wokół siebie. Ten drugi dzień świąt jest niczym druga strona tej samej monety: z jednej jest kochający Bóg, a z drugiej człowiek, który na tę miłość odpowiada. Cóż więc robić? Najlepiej przez otwarte niebo złożyć tę monetę w rękach Boga i – jak z Bożego Narodzenia – ucieszyć się całym sobą z najlepszej inwestycji życia.

Andrzej Zając OFMConv

„Nasz Dziennik”

Źródło: lt24.lt

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną