SZOK! Zobacz kuriozalne stwierdzenia rządu na temat szczepień

27 grudnia w Polsce, podobnie jak w całej Unii, ruszyły szczepieni na koronawirusa. W telewizji już można zobaczyć spot zachęcający do szczepienia się, chociaż zapisy na indywidualne szczepienia ruszają dopiero 15 stycznia. W spocie tym mamy odniesienie do rządowej strony, gdzie umieszczono odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące szczepień (www.gov.pl/web/szczepimysie/pytania-i-odpowiedzi). Dowiadujemy się z niej ciekawych rzeczy, chociaż są tam też kuriozalne stwierdzenia.
Jeśli chodzi o ciekawe informacje, to są to np. te dotyczące kosztów szczepionki. Możemy przeczytać na rządowej stronie: „Ile dawek kupiła Polska i od jakich producentów? Ile to będzie kosztowało? Według stanu na 7 grudnia 2020 r. Polska zawarła pięć umów na zakup szczepionek przeciw COVID-19 z producentami: Astra Zeneca (planowany zakup 16 mln dawek), Janssen Pharmaceutica NV (16,98 mln zakupionych dawek), Pfizer / BioNTech (16,74 mln zakupionych dawek), CureVac (5,65 mln zakupionych dawek), Moderna (6,69 mln zakupionych dawek). Zakupy będą finansowane z budżetu państwa. Umowy opiewają na zakup w sumie ponad 62 mln szczepionek, a szacowany koszt zakupu to ok. 2,4 mld zł. Zakupy będą finansowane z budżetu państwa”.
Ważną informacją jest też: „Czy rząd planuje fundusz dla osób, u których wystąpią niepożądane odczyny poszczepienne? Tak. Planowane jest stworzenie funduszu kompensacyjnego dla osób, u których wystąpią niepożądane odczyny poszczepienne (NOP). Szczegółowe zasady tego funduszu zostaną określone w ustawie”.
Do kuriozalnych fragmentów zaliczyć trzeba chociażby następujący: „Kto na szczepionkach zyska? Zyska przede wszystkim społeczeństwo - to nadzieja na pełny powrót do normalności, zabezpieczenie naszego zdrowia i opanowanie pandemii”. Odpowiedź jest absurdalna i urągająca zdrowemu rozsądkowi, w której widać pogardę dla inteligencji społeczeństwa. Albo nie należało stawiać tego pytania, albo jeśli już mówimy o „zysku”, wymienić koncerny farmaceutyczne, a także wszystkie placówki medyczne w Polsce, które dostaną kilkadziesiąt złotych od łepka za szczepienia. Oni zyskają na tym olbrzymie pieniądze.
Inne podobne kuriozum to: „Czy zasadne jest kupowanie szczepionek dla całej populacji, skoro ponad połowa Polaków nie chce się zaszczepić? Zależy nam, aby jak najwięcej Polek i Polaków mogło zaszczepić się przeciwko COVID-19. Szczepionka jest rozwiązaniem, które może zabezpieczyć nas przed kolejnymi falami pandemii. Im więcej osób się zaszczepi, tym ochrona przed koronawirusem będzie skuteczniejsza. Szczepionka jest ogromną szansą na uodpornienie społeczeństwa na zakażenie, zdobycie kontroli nad transmisją wirusa SARS-CoV-2. Jest nadzieją na powrót do normalności. Wdrożenie masowych szczepień, przy wysokim procencie osób zaszczepionych, spowoduje powrót do pełnej funkcjonalności służby zdrowia, podniesie efektywność i stabilizację gospodarczą, co wiąże się z szybkim i dynamicznym wzrostem PKB. To także powrót na stałe do trybu stacjonarnego nauczania, czyli do realizowania zadań edukacyjnych bez zakłóceń przez dzieci szkół podstawowych i średnich, a także studentów na uczelniach wyższych”.
Wyjaśnienie to nie jest odpowiedzią na postawione pytanie. To tak, jakby zapytano mnie, dlaczego kupiłem kawę dla mojej żony, choć mówiła, że nie będzie jej piła, a ja jej na to, że kawa stawia na nogi, a ona jest zmęczona. Wyjaśnienie to przeczy logice i pokazuje albo, jak bardzo urzędnicy i politycy nas nie szanują, albo że ukrywają prawdę. Tutaj natomiast narzucają się trzy odpowiedzi. Pierwsza – rząd liczy na to, że Polacy zmienią zdanie, co jest naiwne. Druga – rządu nie interesuje, ile szczepionek zostanie wykorzystanych. Koncerny i UE naciskają, aby kupił tyle, wydał pieniądze, a potem może wrzucić je choćby do śmieci. Trzecia – w gruncie rzeczy rząd przygotowuje się do przymusowych szczepień, ale jeszcze nie chce o tym mówić. Ta trzecia opcja jest dla nas najgorsza, ale najbardziej prawdopodobna. Skoro bowiem sens szczepień będzie tylko wtedy, jeśli wyszczepi się 70-80% ludzi, a już wiadomo, że tylu chętnych się nie znajdzie, to co zostanie rządowi? Albo ogłosić klęskę, albo przejść do planu B – przymusu.
Źródło: redakcja