Otwarcie restauracji dopiero w… maju!

0
0
0
/ źródło: Pixabay

Otwarcie placówek gastronomicznych będzie możliwe w maju, gdy dzięki programowi szczepień zostaną zabezpieczeni seniorzy i osoby najbardziej narażone na zakażenie - powiedział prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys.

Sytuacja polskiej gospodarki nie rysuje się różowo. Od 28 grudnia, początkowo do 17 stycznia br., do 30 stycznia rząd wprowadził obostrzenia w związku z epidemią koronawirusa - m.in. restauracje mogą oferować jedzenie tylko "na wynos". Szef PFR, pytany w RMF FM o działalność placówek gastronomicznych i trudności, jakie przeżywają właściciele tych firm, powiedział: "Mamy program szczepień, wydaje się, że takim punktem zwrotnym w czasie tej pandemii z perspektywy tych firm może być maj, bo wydaje się, że do maja mamy szansę zaszczepić wszystkich seniorów, a są to osoby najbardziej narażone na zakażenie i wtedy zniknie ten podstawowy powód do tego, żeby zamykać firmy, starając się obniżyć poziom śmiertelności:. Zaznaczył przy tym, że ten scenariusz jest możliwy, o ile nie ujawnią się nowe ryzyka.

 

Wiele osób pomimo zakazów już zaczęło otwierać swoje biznesy. Boją się upadłości, która wcale nie jest tylko koszmarem. Jak raportuje Polska Agencja Prasowa w 2020 roku niewypłacalność ogłosiło 1293 polskich firm, o 32 proc. więcej niż w 2019 r. Było najwięcej tego typu zdarzeń w ciągu minionej dekady - wynika z raportu Euler Hermes, wspartego danymi z Monitora Sądowego i Gospodarczego. Na 2021 rok prognozowany jest dalszy wzrost niewypłacalności w naszym kraju. W IV kwartale 2020 r. odnotowano największą liczbę niewypłacalności w historii. W stosunku do poprzedniego kwartału było ich o 20 proc. więcej. Największy wzrost skali problemów, które zakończyły się niewypłacalnością, odnotowały firmy działające w sektorze transportu (wzrost niewypłacalności o 70 proc. rok do roku) oraz usług (wzrost o 69 proc.). Problemy odczuli również producenci, na których szczególnie negatywnie oddziaływało w 2020 r. załamanie się łańcuchów dostaw oraz nieprzewidywalne wahania popytu. Liczba niewypłacalności w tym segmencie wzrosła o 27 proc. rok do roku. Euler Hermes szacuje, że niewypłacalność polskich przedsiębiorstw może zwiększyć się o 17 proc. względem poprzedniego roku, a niewypłacalność na rynkach eksportowych może wzrosnąć nawet o 25 proc.

 

Raport Euler Hermes wskazuje, że nie ma branż bezpiecznych i nieobjętych ryzykiem niewypłacalności. Obrazuje to dobrze sytuacja sektora spożywczego, gdzie niewypłacalnych było 109 producentów i przetwórców, czyli ponad jedna trzecia wszystkich niewypłacalności firm produkcyjnych (niewypłacalność zgłosiło ogółem 319 przedsiębiorstw z branży produkcji). W budownictwie w IV kwartale tego roku niewypłacalność zgłosiły 44 podmioty, co stanowi wzrost rok do roku w ujęciu kwartalnym o 76 proc. (w analogicznym okresie w roku 2019 niewypłacalność zgłosiło 25 firm budowlanych). Członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka Tomasz Starus ocenia, że tak złe rezultaty można tłumaczyć na wiele sposobów, m.in. wskazując zaszłości w gromadzeniu rezerw kapitałowych. Jego zdaniem najbliższe prawdy jest jednak najprostsze wytłumaczenie – pandemia i związane z nią ograniczenia oraz utrudnienia, co widać m.in. po niechlubnym rekordzie upadłości w usługach oraz transporcie, również pasażerskim. – Nigdy w historii nie było tak dużych wzrostów niewypłacalności rzędu 70 proc. rok do roku jak w tych sektorach, co pokazuje, jak rozległe jest to zjawisko - ocenia Tomasz Starus.

 

Analitycy Euler Hermes oceniają, że wiele mniejszych firm, na przykład rodzinnych, znika z rynku bez sygnału o problemach i często nie wyrejestrowując działalności lub robiąc to ze znaczącym opóźnieniem ze względu na paraliż urzędów. Problem ten stwarza duże ryzyko dla dostawców, którzy z dnia na dzień mogą być zaskoczeni brakiem kontaktu, a także nie móc wyegzekwować płatności za swoje usługi i produkty. – Ryzyko nie ogranicza się tylko do branż najbardziej dotkniętych lockdownem, ale jest widoczne m.in. w motoryzacji i szerzej, w całym sektorze produkującym na potrzeby inwestycji i je obsługującym. Kryzys zawsze mocniej dotyka słabszych, a im większy kryzys, tym większy jego skutek. Obecny kryzys to pierwsza recesja w Polsce od trzydziestu lat, więc efekt jest duży i współmierny do okoliczności – tłumaczy ekspert z Euler Hermes.

 

WO

 

Źródło: PAP, RMF FM

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną