Marian Piłka: Nasze bezpieczeństwo [FELIETON]

0
0
0
/

Prawie wszystkie media, instytucje pracujące nad koncepcjami politycznymi a nawet, co jest rzadkością partie polityczne z uznaniem odniosły się do decyzji rządu w sprawie MIGów. Uznano decyzję rządu przerzucenia odpowiedzialności przekazania samolotów bojowych Ukrainie na NATO i władzę USA za polityczny majstersztyk. Polska bowiem wykazała dobrą wolę, a odpowiedzialność spadła na państwa zachodnie. Uznanie tej sprytnej decyzji zadowoliło zarówno zwolenników wzmocnienia militarnego Ukrainy, jak i jego przeciwników. W sumie Ukraina nie dostała ani samolotów, ani NATO nie zamknęło przestrzeni powietrznej nad tym krajem.

Otóż zasada, aby w tym i nadchodzących konfliktach Polska nie wysuwała się na czoło walki z agresorem, ale była pół kroku za głównym mocarstwem prowadzącym tą rozgrywkę, to znaczy za Stanami Zjednoczonymi, jest zasadniczo prawidłowa. Polska bowiem powinna wchodzić w konflikt możliwie  jak najpóźniej rezerwując swoje siły na czas ostatecznej i końcowej batalii, tak aby zachować siły na ostateczne rozstrzygnięcie i dzięki temu mieć wpływ na  ustalenie warunków pokojowych i charakteru przyszłego systemu międzynarodowego. Ale jak każda zasada nie może być ona rozpatrywana w oderwaniu od konkretnych warunków. Nie można jej bowiem stosować dogmatycznie. Musi być bowiem dostosowana do miejsca i czasu. A to oznacza,  zrozumienie istoty tego konfliktu i własnych możliwości wpływu na jego przebieg. Otóż celem wojny na Ukrainie nie jest sama Ukraina, jest ona tylko celem etapowym w rosyjskiej strategii rewolucji geopolitycznej w Europie. Ta rewolucja ma doprowadzić do przywrócenia Rosji, podobnej pozycji geopolitycznej i geostrategicznej jaką cieszył się Związek Sowiecki. Oznacza to że po Ukrainie następnym celem rosyjskiej ofensywy będą państwa bałtyckie, a potem pozostałe państwa postkomunistyczne, w pierwszym rzędzie Polska. Oczywiście  jeżeli konflikt chińsko-amerykański wymusił by na USA całkowite wycofanie się z Europy, to także celem dominacji byłaby także Europa „do Lizbony”, jak to eufemistycznie  określają stratedzy Kremla.

Dlatego dziś też ograniczenie pomocy militarnej dla Ukrainy oznacza  wzmocnienie rosyjskich szans na pokonanie Ukrainy . Zaś pokonanie Ukrainy, w zależności od potrzebnego czasu na wzmocnienie rosyjskiej armii, oznacza bezpośrednie niebezpieczeństwo Polski i państw bałtyckich. Dlatego obrona suwerenności i integralności Ukrainy, a przynajmniej jak najdłuższy opór, maksymalne wykrwawienie armii rosyjskiej jest najważniejszym w tej chwili zadaniem polskiej polityki. To jest bowiem walka o polską niepodległość ukraińskimi rękoma. Dlatego te ręce trzeba jak najlepiej uzbroić, aby skuteczniej walczyły. To polska racja stanu. Dlatego zadowolenie z sytuacji w której Ukraina nie dostała samolotów, ani nie dostała wsparcia NATO w postaci bezpiecznego nieba jest klęska polskiej polityki. Ta klęska jest spowodowana w pierwszym rzędzie obłudną polityką Niemiec i Francji, bardzo niechętnych zaostrzaniu sankcji karnych dla Rosji. A także obłudną polityka Stanów Zjednoczonych, które maja pełną świadomość, że toczą z Rosją proxy war, zastępczą wojnę, ale które chciałby by tą wojnę toczyć polskimi rękami. Otóż zakres zaangażowania Zachodu w wojnę na Ukrainie zależy także w pewnym zakresie od polskich działań. Wykazywanie obłudy dominujących państw Zachodu, a także intensywna dyplomacja na rzecz zaostrzenia sankcji ma wpływ na zachowanie tych państw. Co więcej polski przykład powoduje, że te państwa są w pewien sposób zmuszane do podobnej polityki. Nie jest to polityka ich marzeń, ale wobec rosyjskich zbrodni na Ukrainie, zachowanie twarzy wymaga ostrych reakcji, tym bardziej że rządy tych państw stają także pod presją moralną własnych społeczeństw. To daje pewne możliwości polityce polskiej dyktowania zachowań, które choć niechętne będą aprobowane i stosowane także przez te państwa. Dotyczy to nie tylko sankcji, ale także zakresu militarnej pomocy.

Otóż lęk przed wysłaniem samolotów czy zamknięcie nieba jest traktowane jako niebezpieczna eskalacja konfliktu, która może doprowadzić do wojny z NATO i użycia broni nuklearnej. To przekonanie opiera się także na tezie o nieobliczalności Putina. Otóż  te założenia są fałszywe są fałszywe. Putin wywołując wojnę, nie działał irracjonalnie. Jego polityka jest racjonalna z punktu widzenia celów politycznych jakie sobie stawia. Jest to konsekwentna polityka prowadzona od lat i jej ukoronowaniem miała być zmiana statusu przynajmniej całej postsowieckiej przestrzeni. Jej błąd polega na niedocenieniu procesów narodowotwórczych na Ukrainie i wynikających z tego faktu woli oporu, jak też przecenienie skali rozkładu Zachodu. Opinie tych ekspertów, którzy mówią że Putin zwariował są kompromitujące dla ich autorów, bo świadczą , że nie rozumieli polityki Putina. Także teza o zagrożeniu wojną z państwami NATO jest nie tylko kompletnie bałamutna, ale służy Rosji do wyizolowania oporu Ukrainy i zyskania czasu na samodzielne jej pokonanie. W świetle pokazanych możliwości militarnych Rosja nie tylko nie jest w tej chwili w stanie prowadzić alternatywnej wojny z innymi państwami NATO, ale co najmniej prze kilka lat będzie musiała odbudowywać swój potencjał militarny. Także straszak nuklearny jest przeceniany, bo wówczas sama Rosja stanęłaby w obliczu nuklearnej zagłady.

 Jednak nic nie wskazuje by nawet po bardzo ciężkich stratach, po pokonaniu Ukrainy, żeby zmieniała swoje cele polityczne. Ich realizacja będzie co najwyżej odroczona do czasu gdy USA ze względu na konflikt z Chinami, będzie musiała militarnie wycofać się z Europy. Wówczas my staniemy się bezpośrednim celem ataku rosyjskiej machiny militarnej. Uniknięcie tego scenariusza jest możliwe w sytuacji obronienia suwerenności i integralności Ukrainy, albo przynajmniej zadania Rosji tak wielkich strat, że okres odbudowy rosyjskiego potencjału militarnego dałby nam czas na zbudowanie takiego potencjału obronnego, który byłby wystarczająco odstraszający dla Rosji. Ten drugi wariant jest dużo trudniejszy, bo przy pokonaniu Ukrainy i włączeniu jej do rosyjskiego potencjału, możliwości Rosji, choć odłożone w czasie radykalnie się poprawią. Dlatego dziś w imię naszego bezpieczeństwa i naszej suwerenności należy zadać jak najsilniejszy cios w rosyjski potencjał militarny. Dziś oznacza to wzmocnienie militarne Ukrainy, a przede wszystkim wymuszenie na Zachodzie wprowadzenie ochrony ukraińskiego nieba. Polska jest w innej sytuacji strategicznej niż państwa zachodnie., Jest bezpośrednio zagrożona w przypadku klęski Ukrainy. Dlatego też w sytuacji obłudnej polityki tych państw powinniśmy, mimo wszystko przekazać samoloty Ukrainie. Oczywiście lepiej by było za pośrednictwem NATO< ale jeżeli to w tej chwili jest niemożliwe, to bezpośrednio. Polska pomoc może być tez czynnikiem wymuszającym w świetle rosyjskich zbrodni na ludności cywilnej, także krokiem wymuszającym na NATO zaangażowanie w obronę ukraińskiego nieba. To niewątpliwie wzmocniłoby ukraiński opór, a być może byłoby czynnikiem decydującym o ukraińskim zwycięstwie.

Dziś toczy się wojna o charakter systemu europejskiego, nasze bezpieczeństwo i naszą przyszłość. Ta wojna toczy się na Ukrainie i jej przegrana będzie także polską klęską. Na nasze szczęście nie płynie polska krew. Ale ta krew może popłynąć za kilka lat, gdyby Ukraina przegrała. Dlatego aby nie popłynęła polska krew  należy zrobić wszystko by także Polska wygrała tą wojnę. A to oznacza, że dziś trzeba zadać Rosji jak najmocniejszy cios, z którego , daj Boże, już się nie podniesie do prowadzenia ekspansjonistycznej polityki. Dlatego trzeba dać Ukraińcom samoloty i każdą broń, która jest im potrzebna do pokonania Rosjan. Jeżeli nie można tego dać za parawanem NATO, to trzeba dać bezpośrednio. Polska jako członek NATO w ten sposób będzie też wymuszała na państwach Zachodu bardziej zdecydowane zachowania wobec Rosji, tak aby pozbawić ją obecnie szans zwycięstwa, a w przyszłości możliwości odbudowy swojego potencjału militarnego. Powinniśmy wykorzystać wszystkie nasze możliwości, by samym naszym postępowaniem wymusić na państwach Zachodu politykę, która będzie służyła polskiemu bezpieczeństwu.

 

Marian Piłka

historyk, publicysta.

Źródło: Marian Piłka

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną