Dwie polityczne religie smoleńskie
/
„Od polityki uciec niepodobna” – twierdziła Anna Bojarska, zanim nie wyjechała do Paryża, by tam od polityki trochę odetchnąć. Ale gdzie tam – przecież w Paryżu polityka też odchodzi na całego!
Zatem – skoro od polityki uciec niepodobna – to zamiast uciekać, trzeba na politykę przerobić wszystko, całe życie – i to nie tylko to doczesne, ale również, a może nawet przede wszystkim – to wieczne.
Dopiero na tym tle możemy docenić błogosławiony wiek XIX, który, jak wiadomo, skończył się dopiero w roku 1914. W „Przygodach dobrego wojaka Szwejka” jest scena, kiedy zatrzymany w związku z zabójstwem arcyksięcia Ferdynanda w Sarajewie młody człowiek opowiada, jak doszło do aresztowania.
Siedział przy stoliku w knajpie zupełnie sam, kiedy nieznajomy pan przysiadł się do niego i zaczął wypytywać: - „Czytał pan o tym? – Nie czytałem. – Wie pan o tym? – Nie wiem. – A wie pan o co chodzi? - Nie wiem, bo mniej to nie interesuje. – A jednak powinno to pana interesować. – Nie wiem, co by mnie mogło interesować. Wypalę cygaro, wypiję parę kufli, zjem kolację i dość. Gazet nie czytam. Gazety kłamią. Po co się denerwować? – Więc pana nie interesuje nawet to morderstwo w Sarajewie? – Mnie w ogóle żadne morderstwo nie interesuje, czy w Pradze, czy w Wiedniu, czy w Sarajewie, czy w Londynie. Od tego są urzędy, sądy i policja. Jeśli gdzieś kiedys kogoś zabiją, to dobrze mu tak, po co jest bałwan taki nieostrożny, ze się da zabić?”
Właśnie w tym momencie zakończył się wiek XIX, a zaczął wiek XX, wiek totalitaryzmów, który trwa do dnia dzisiejszego. Totalitaryzm, jak sama nazwa wskazuje, polega na tym, że wszyscy ludzie, całe ich życie, zostaje wciągnięte do polityki – to znaczy – do rozgrywek miedzy różnymi gangami, które walczą ze sobą o lepszy dostęp do żerowiska, na które zostały przerobione całe narody.
W tej sytuacji rzeczywiście – od polityki uciec niepodobna, bo polityką staje się wszystko. W wieku XX polityka upodobniła się do religii – bo religia też ma charakter całościowy, obejmując życie człowieka bez reszty.
Stąd płynie nieprzejednana wrogość totalniackich reżymów do religii – bo nie może być dwóch religii, zwłaszcza religii ze sobą diametralnie sprzecznych.
Ludzie niekiedy mylą autorytaryzm z totalniactwem. Są pewne podobieństwa, ale jest tez zasadnicza róznica. Na przykład rosyjskie samodzierżawie było autotytarne – ale jeśli ktoś nie chciał zamordować cesarza i zająć jego miejsca, to poza tym mogł sobie żyć po swojemu i robić, co chciał.
Za Stalina musiał nie tylko żyć, ale nawet – jak powiada Sołżenicyn – „świergolić” według nakazów partii.
W totalniactwie o żadnym „życiu po swojemu” nie może być mowy. Wszyscy muszą żyć tak jak nakazuje im Stalin, Mao Zedong, Pol Pot, czy w ostateczności - redaktor Adam Michnik.
Można powiedzieć, że prawdziwi z nas szczęściarze – bo możemy obserwować na żywo powstawanie dwóch politycznych religii, wyrastających z tego samego wydarzenia – smoleńskiej katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku.
Od tamtej pory minęły zaledwie dwa lata, a już wykształciły się zupełnie odmienne liturgie – ta rządowa i ta PiS-owska, a nawet – rozpoczęła się walka z herezjami – bo prezes Kaczyński skrytykował Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry, że się pod katastrofę smoleńską bezpodstawnie „podczepia”.
Wydarzenie jest jedno, ale religie dwie – a różnica tkwi w podstawowym dogmacie: PiS forsuje wiarę w zamach, a PO i Salon – w przyczyny naturalne – a więc i w jednym i w drugim przypadku podstawą jest wiara.
Abstrahując w tej chwili od kwestii, który dogmat jest prawdziwy, a który – fałszywy – bo obydwa prawdziwe być nie mogą, to chyba oczywiste – warto przypomnieć opinię Marii Bojarskiej, siostry Anny – że „przeciwko spiskowej teorii dziejów najgłośniej protestują sami spiskowcy.”
Stanisław Michalkiewicz
Źródło: prawy.pl